A A+ A++

fot. Jakub Ćmil – plusliga.pl

– Współpraca z klubem po prostu się skończyła. W listopadzie zobaczyłem, że nie ma dla mnie miejsca w Warszawie. Zapytałem dwa, trzy razy co się dzieje, czy będzie możliwość, by dalej coś budować i pracować nad przyszłością klubu. Zrozumiałem od razu, że nie. Klub chciał iść w innym kierunku – powiedział Andrea Anastasi, były szkoleniowiec Projektu Warszawa.

Jak podsumowałby pan sezon w wykonaniu Projektu Warszawa?


Andrea Anastasi: – Jego druga część była okropna. Przytrafiły nam się wszystkie kłopoty, jakie tylko mogła mieć drużyna.  Nie byliśmy w stanie poradzić sobie ze wszystkimi problemami. Nie sądziłem, że pod koniec rundy zasadniczej możemy zaprezentować się aż tak słabo. Nie graliśmy cały czas tą samą drużyną. Nie mogliśmy korzystać w pełni z Piotra Nowakowskiego, który miał problem z barkiem. Po covidzie wrócił, ale zaczął czuć dyskomfort. Nie było dobrze. W pewnym momencie straciliśmy też naszego najlepszego gracza, Bartosza Kwolka. Trochę uleciał team spirit. Kiedy się przegrywa i nie osiąga założonego wyniku, przychodzi czas, by pomyśleć na temat wykonywanej przez siebie pracy. Myślałem o mojej odpowiedzialności względem drużyny. Nie jestem szczęśliwy, bo wyniki były takie, jakie były. Ostatnie dwa miesiące Projekt Warszawa spędził poza swoją halą. Nie było czasu na trening umiejętności technicznych. Było trudno. Dodatkowo doszła do tego wojna na Ukrainie, z której pochodzi nasz sponsor. Dużo myśli kołatało się w mojej głowie.

Często w pracy trenera zdarza się wypalenie, bo nie wychodzi?

– Rozmawiałem z Piotrem Gackiem o tym, że celem powinno być teraz zbudowanie silnego klubu. Trzy lata temu dołączałem do ONICO Warszawa i od tego momentu każdy sezon był pełen kłopotów. Kiedy przychodziłem, byłem pewny, że trafiam do jednego z większych projektów w Polsce. Dość szybko musiałem jednak zacząć inwestować energię w kreowanie klubu, nie tylko trenowanie. Tego wymagały tamte czasy, nie było chwili do stracenia, bo przyszłość nie była pewna. Na budowę teamu wpływa wiele czynników. Mieliśmy dobrą grupę, ale być może potrzebowaliśmy jednego skrzydłowego więcej? Mieliśmy problem z treningami, gdy nie byliśmy w pełnym składzie, zmienialiśmy hale. Nie było to łatwe dla drużyny.

Cały wywiad Sary Kalisz w: sport.tvp.pl

 

źródło: sport.tvp.pl

nadesłał:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułIga Świątek inspiruje młodą gwiazdę. “Dodaje motywacji”
Następny artykułJohnson przed parlamentem w Kijowie: Ukraina wygra tę walkę dobra ze złem