Moje pokolenie wierzyło w Unię Europejską, chciało być jej częścią, a awans Polski do wspólnotowej rodziny odbieraliśmy jako sukces całego społeczeństwa. Co dziś pozostało po tym entuzjazmie? Gorzki smak porażki, ale także refleksja nad Polską i Europą, nad naszą przyszłością. Pod jaką flaga stoimy dziś najpewniej? Która z nich daje poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji?
CZYTAJ TAKŻE: „Niech każdy polski dom będzie dziś przystrojony bielą i czerwienią”. Marszałkowie Sejmu i Senatu oraz ministrowie na Dzień Flagi
Jutro, gdy słusznie będziemy świętować wielki moment polskiej historii, gdy recytować będziemy fragmenty Konstytucji 3 maja, w Strasburgu znów usłyszymy o Polsce, jako o pariasie tej części Europy. Kto będzie nas uczył praworządności? Politycy opozycji, którzy, w myśl „doktryny Neumanna” chronią swoich kolegów z zarzutami prokuratorskimi . Ci sami, którzy nie chcą, by podejrzewany o łapówkarstwo marszałek Grodzki stanął, jak każdy obywatel, przed wymiarem sprawiedliwości i mógł oczyścić się z medialnych zarzutów. Oni będą jutro szargali reputację Polski, będą ją wytykali palcami, wrzeszczeli i domagali się sankcji.
Tak, chcą podpalić Polskę przy użyciu unijnych „zapalników”, chcą doprowadzić do chaosu, do „zagłodzenia” własnego społeczeństwa. Pamiętajmy, że dla nich, dla opozycji totalnej, przekazanie Polsce funduszy na KPO jest „zdradą” i wiekim nieszczęściem. Co tam, że trwa wojna za naszymi granicami, że zwykli Polacym, samorządy i rząd polski gości u nas bezprecedensową liczbę ukraińskich kobiet i dzieci. Dla Tuska i jego ekipy, to dobra okazja, by rząd „wykrwawiał” się finansowo. Im gorzej, tym lepiej – ta maksyma jest dziś znakiem firmowym „totalsów”. Wszyscy oni wymachują więc unijną flagą, podobnie jak wymachiwali tęczową lub tą z czerwoną błyskawicą. To ich barwy, te czczą i stawiają za wzór”.
Po drugiej stronie (ale nie zawsze po drugiej stronie sceny politycznej), pod biało-czerwoną flagą stoją dziś zwykli Polacy. Ci, którym zmiany po 2015 roku (nareszcie) dały awans społeczny, a niejednokrotnie także bytowy. Ludzie z małych miejscowości, gdzie wróciła nadzieja, a czasem jedynie połączenie kolejowe lub pojawiła się dobra droga asfaltowa. Ci ludzie najmocniej wspierają dziś uchodźców i jednocześnie zmiany zapoczątkowane w Polsce w 2015 roku. To ci właśnie Polacy goszczą naszych sąsiadów w swoich domach i dzielą się z nimi (często skromnym) dobytkiem. Oni patrzą dziś na Brukselę i jeszcze mocniej ściskają w dłoniach drzewiec z polską flagą. Nie rozumieją, dlaczego miliardy płynęły do Turcji, ale do Polski żadna pomoc nie dociera. Domagają się wypłaty należnych nam środków unijnych. Nie wierzą w zapewnienia potężnych niemieckich polityków, że „Ukrainie i Polsce należy pomóc”. Dlaczego mają wierzyć, skoro Niemcy od ponad dwóch miesięcy nie kwapią się do realnego wsparcia militarnego Ukrainy i to oni blokują tak potrzebne Polsce fundusze.
Polacy pytają też co dalej? Jak Unia zareaguje na morderczą rosyjską ekspansję. Pytają, czy inny polski rząd także będzie kontynuował wsparcie ukraińskiego wysiłku i reformę kraju? To pytanie należy kierować nie tyle do zwycięzców przyszłych wyborów, ale do obecnego obozu władzy.
Czy partykularne interesy partyjne będą ważniejsze niż dobro wspólne? Z kolei, czy większość w Zjednoczonej Prawicy rozumie, jakie zagrożenia niesie nam szantaż Brukseli i jak ważna jest podmiotowość mniejszych partii w obozie? Na te pytania należy odpowiedzieć bardzo szybko i bez zwłoki trzeba rozwiązać problemy z komunikacją pomiędzy koalicjantami w Zjednoczonej Prawicy i prezydentem. Tego wymaga polska racja stanu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS