A A+ A++

Śląsk z krótszym składem, dwoma kontuzjowanymi graczami pierwszego składu i pozbawiony przewagi własnego parkietu… A jednak pod wodzą trenera Andreja Urlepa ogrywa w ćwierćfinałowej serii 3:2 zielonogórski Enea Zastal i awansuje do półfinału mistrzostw Polski. Ten sukces to przede wszystkim zasługa trenera. Trudno uwierzyć, że w decydującym, piątym meczu Ivan Ramljak – zawodnik postrzegany jako świetny obrońca, mądry gracz systemowy, ale pozbawiony atutów ofensywnych – zdobywa aż 23 punkty, najwięcej w zespole. 

Z drugiej strony za dzisiejszy mecz trudno mieć większe pretensje do trenera zielonogórzan Olivera Vidina. Przynajmniej w pierwszej połowie zrobił wszystko, co powinien zrobić już we Wrocławiu. Posłał więc Devyna Marble’a do krycia Travisa Trice’a, dał mu też więcej posiadań, ustawił więcej akcji tyłem do kosza dla niego, Jarosława Zyskowskiego i Nemanję Nenadicia, by wykorzystać kiepskie warunki fizyczne braci Trice’ów, Łukasza Kolendę czy Kodiego Justice’a. Nie marnowaliśmy posiadań na trójki Brembly’ego, który cegli ostatnimi czasy okropnie. Jednocześnie więcej gry dostał Ousmane Drame, który udowodnił dziś, jak mądrym i prozespołowym jest koszykarzem. Daleko mu do najwyższej formy, ale on, podobnie jak Zyskowski, nie ma problemów z pchaniem piłki do kolegów. Przy podwojeniach piłka wreszcie krążyła po obwodzie, cierpliwie szukaliśmy najlepszych pozycji. Zyskowski częściej widziany przez kolegów dostawał ulubione piłki na obwodzie z nieco odklejonym od niego obrońcą, którego może minąć jednym sprawnym kozłem.

Do tego dodać rewelacyjną skuteczność Nemanji Nenadicia (12 pkt już w pierwszej kwarcie, w tym dwie trójki) i mieliśmy komplet. Grę Zastalu oglądało się naprawdę dobrze. Na bronionej stronie parkietu znów zachęcaliśmy Trice’a do wjazdów, ograniczając mu pole do oddawania rzutów trzypunktowych. To był mądry, skuteczny basket z agresywną, nieustępliwą postawą. Przy tym mieliśmy jeszcze trochę szczęścia, bo trzy przewinienia w ledwie trzy minuty złapał wspomniany wyżej Ramjlak. 

Pierwszą kwartę Zastal wygrał 30:26, drugą 24:19, do przerwy prowadził więc 54:45. Mieliśmy aktywnego Marble’a, Zyskowskiego i Nenadica, którzy do spółki wrzucili 40 pkt. To znaczy, że potrafiliśmy wykorzystać najlepszych zawodników. Znacznie lepiej rzucaliśmy też z dystansu, bo wpadło 7 na 13 oddanych rzutów zza łuku. 

Co się stało w drugiej połowie? Z naszej perspektywy wyglądało to tak, że straciliśmy głowę. Początek trzeciej kwarty był jeszcze mocny, graliśmy korzystne dla nas akcje z atakowaniem obręczy przez Nenadicia czy Zyskowskiego. Dopiero potem daliśmy się Śląskowi sprowokować do mało opłacalnych rzutów. Trener Urlep zostawiał miejsce Nenadiciowi na obwodzie, wiedział, że Serb summa summarum ma kiepski rzut z dystansu, że zacznie się mylić, i miał rację. Tu jakiś przestrzelony rzut Brembly’ego, tam Sulimy. A Śląsk grał cały czas swoje. Zdobył tylko 16 oczek w kwarcie, a i tak wygrał ją sześcioma punktami. A więc to samo, co w poprzednich meczach: powtarzalność, konsekwencja, ściśle określone role w zespole, granie tego, co się sprawdza.

W czwartej kwarcie wszystko zdawało się wracać na dobrą drogę. Pchaliśmy piłkę do przodu, atakując, zanim rywale zdążą ustawić obronę (a robią to dobrze, o czym świadczy tylko 5 pkt zdobytych przez Dragana Apicia). Na pięć minut do końca meczu prowadziliśmy jeszcze 75:69. Tylko że wtedy znów zabłyszczał geniusz Travisa Trice’a. Amerykanin z półdystansu, Amerykanin do ścinającego pod kosz Ramljaka, uruchomienie z autu Kodiego Justice’a. A potem profesorska akcja kulawego Dziewy i nagle Śląsk prowadzi 76:75 – po raz pierwszy w meczu.

Nerwów Zastalowi zabrakło zwłaszcza od tego momentu. A może jednak ręki trenera? Świadomie zdecydowaliśmy się bowiem na indywidualne akcje i trudne rzuty z półdystansu: najpierw Marble’a (zawiódł, niestety, marnując trzy kolejne posiadania; dopiero gdy było już za późno, atakował agresywniej kosz, tak jak powinien), a potem Nenadicia. To nic złego, że liderzy dostali piłkę. Problemem była jakość ich rzutów, brak czytania ustawienia obrony, a nad takimi nawykami z koszykarzami pracuje się tygodniami na treningach. To nie była nasza koszykówka z pierwszej połowy – brakowało cierpliwości. Śląsk, przeciwnie, grał swoje, korzystając z podwojeń na zasłonach i wypracowując łatwe punkty spod kosza. Oczywiście mógł też liczyć na punkty niesamowitego Trice’a (22 pkt, 10 asyst, 8 zbiórek), który jednak nie sięgał po rzuty z odchylenia z ręką na twarzy, a swój sprawdzony repertuar z zatrzymaniem po koźle.

Wynik rozstrzygał się do ostatnich sekund, ale warunkiem powodzenia Zastalu musiały być niecelne rzuty osobiste wrocławian. Udało się nawet mądrze faulować i posyłać na linie Ramljaka, teoretycznie jednego z gorszych rzucających, lecz Chorwat się nie mylił, trafiał jak automat. Na 11 sekund przed końcem Śląsk prowadził 86:80 i wiadomo było, że tego meczu nie przegra. Chwilę wcześniej sędziowie nie dostrzegli faulu Dziewy na atakującym obręcz Marble’u, odbierając Zastalowi ostatnią szansę. 

Enea Zastal kończy sezon, Śląsk melduje się w półfinale mistrzostw Polski. Zaważyła druga połowa, wygrana przez gości 41:26. Zastal zanotował w niej tylko 26 proc. skuteczności z gry, w tym tragiczne 1/14 za trzy. Śląsk znów był mądrzejszy taktycznie, prowokował do oddawania rzutów tych zawodników, których próby uważał za bardziej opłacalne. I tak David Brembly skończył mecz z 0/5 zza łuku…

ENEA ZASTAL BC ZIELONA GÓRA 80:86 WKS ŚLĄSK WROCŁAW

Kwarty: 30:26 | 24:19 | 10:16 | 16:25.

ZASTAL: Marble 18 (2), Nenadić 22 (3), Brembly 6, Zyskowski 16 (3), Apić 5 oraz Mazurczak 4, Sulima 3, Żołnierewicz 4, Drame 2.

ŚLĄSK: T. Trice 22 (1), Kolenda 0, Ramljak 23, Kanter 12 (1), Meiers 4 oraz Justice 15 (3), Tomczak 7, Dziewa 3, D. Trice 0.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZmarł ks. Władysław Tokarczyk, wieloletni proboszcz Sanktuarium Matki Boskiej Zawadzkiej.
Następny artykułSienkiewicz krytykuje list niemieckich elit. Ostre słowa!