Przestrzeń wirtualna dla najmłodszych pokoleń to ważna część tożsamości. Aktywność w sieci określa cechy, pozycję w grupie, a nawet status społeczny. Na to nie zwraca się uwagi, mając kilka lat, kiedy do internetu trafia się z inicjatywy rodziców.
Tożsamość od pierwszego kliknięcia
Człowiek w sieci może zaistnieć na długo wcześniej, zanim otrzyma PESEL. Tożsamości powstają od zdjęć USG i brzuszkowych sesji. Można nagrać reakcję najbliższych na wiadomość o ciąży i podzielić się nią w internecie. Im bardziej kreatywnie, tym więcej emocji i lepsze zasięgi. Na YouTubie jest mnóstwo przyszłych ojców, babć i dziadków, którzy właśnie dostali prezent będący wyraźną sugestią o dzidziusiu. Pojawienie się nowego życia to ważne wydarzenie, które naturalnie skupia uwagę, a dzielenie się intymnymi momentami rodziny to kwestia kultury w niej praktykowanej.
Granica wirtualnej aktywności może przebiegać w różnych miejscach, ale swobodna kontrola nad nią nie zawsze jest oczywista. Joannę Opozdę, aktorkę znaną z licznych seriali, na Instagramie śledzi ponad 500 tysięcy użytkowników. To mniej niż dwa procent polskiej populacji internautów – niewiele, ale wystarczająco, by problemy osobiste aktorki stały się gorącym tematem dodatkowo podgrzewanym narodzinami jej syna, który przyszedł na świat niemal w blasku fleszy. Sławny ojciec nie odebrał go ze szpitala, a on sam za kilka lat przeczyta o tym w internecie, w którym – jak powszechnie wiadomo – nic nie ginie. W tej aferze od pierwszego dnia życia najgorsze jest to, że może dowiedzieć się o niej każdy – teraz i w przyszłości.
Julia Kuczyńska, szerzej znana jako Maffashion, stała się obiektem śledztwa – a właściwie nie ona, tylko jej brzuch. Znana influencerka i aktor Sebastian Fabijański spodziewali się dziecka, ale od podania dobrej nowiny do wiadomości publicznej wstrzymywali się niemal do samego porodu z troski o zdrowie. Chcąc uniknąć stresu, przyszła mama naraziła się na presję ze strony mediów. Podejrzenie ciąży było też szeroko komentowane w internecie, a milczenie tylko podsycało ciekawość.
Rodzice z dużą liczbą followersów to osobista historia, która staje się publiczna długo przed świadomą decyzją dziecka o założeniu konta w mediach społecznościowych. Na Facebooku i Instagramie można je mieć od czternastego roku życia. Za zasadą stoi bezpieczeństwo najmłodszych, któremu popularność zagraża naturalnie.
Dyskrecja na miarę możliwości
Anna i Robert Lewandowscy unikają pokazywania twarzy córek, ale życie rodziny nie jest owiane tajemnicą. Dziewczynki pojawiają się na Instagramie, wpisując się w inspirującą narrację o zdrowym stylu życia aktywnej mamy. Para dzieli się ze światem pozytywnymi emocjami, a dzieci są ich naturalnym źródłem i choć w stronę najsławniejszego polskiego sportowca zwrócone są miliony spojrzeń z całego świata, nikt z łatwością nie rozpoznałby jego córek na ulicy. Lewandowscy dbają o wizerunek dzieci, starając się zapewnić im dyskrecję i jednocześnie skupiając uwagę na sobie. Nie są jedyni.
Ola Żebrowska na swoim instagramowym koncie prezentuje realistyczny obraz macierzyństwa, przewrotnie i z humorem opowiadając o realiach opieki nad trójką dzieci. Porusza niełatwe tematy, odnosząc się do własnych doświadczeń – pokazuje zmieniające się pod wpływem ciąży ciało, opowiada o poronieniach i trudnych momentach. Jest właścicielką marki oferującej jakościowe ubrania do porodu i karmienia. Nazwa firmy pochodzi od imion jej synów i choć razem z mężem – aktorem Michałem Żebrowskim – jest aktywna na Instagramie, a publikacje sławnej rodziny są odważne, dzieci pozostają pod ochroną. Na publicznych zdjęciach w internecie są nie do rozpoznania. Podobnie jak dzieci Zofii Zborowskiej i Andrzeja Wrony, Małgorzaty Sochy, Joanny Koroniewskiej i Macieja Dowbora.
Instagram daje niemal nieograniczone możliwości w tworzeniu rzeczywistości – można być mamą i publikować treści, które inspirują inne mamy, jednocześnie nie pokazując dzieci. Ich wizerunek – tak samo jak w przypadku dorosłych osób – jest dobrem osobistym. W Polsce podlega ochronie na podstawie przepisów zawartych w Kodeksie cywilnym, w Ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Ustawie o ochronie danych osobowych (i RODO), w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym oraz Konwencji o prawach dziecka. Rodzice powinni zarządzać nim rozważnie, działając na korzyść małoletnich i z szacunkiem do nich.
Całkiem niedawno oburzenie wywołała znana z mediów społecznościowych para, która postanowiła założyć instagramowy profil rocznej córce. Sprzeciw internautów wywołało tłumaczenie, że dziecko samo podjęło tę decyzję, czego dowodem miał być filmik. Reakcja społeczności sugeruje troskę o wizerunek malucha, którym dysponują rodzice. To był ważny głos, który spowodował usunięcie konta. Influencerzy kontynuują swoją opowieść bez tajemnic na dotychczasowym profilu, publikując liczne zdjęcia potomstwa, na którego ewentualny głos w tym temacie musimy poczekać przynajmniej dekadę. Można spodziewać się, że zostanie zabrany publicznie tak jak w przypadku sprzeczki na oczach followersów Gwyneth Paltrow, która po raz kolejny nie wzięła pod uwagę zdania córki w 2019 roku. „Mamo, rozmawialiśmy o tym. Nie możesz publikować niczego bez mojej zgody” – komentarz czternastoletniej Apple pod wspólnym selfie na wyciągu narciarskim nie pozostawiał żadnych wątpliwości. We Francji za takie rozpowszechnianie zdjęć grozi do 45 000 Euro grzywny – dotyczy to także rodziców, a tamtejsze władze wielokrotnie przestrzegały ich przed umieszczeniem wizerunków dzieci w internecie.
Rodzinne historie na sprzedaż
O ile młody człowiek nie jest zdolny do zapewnienia sobie dyskrecji, czy to z powodu zainteresowania życiem sławnych rodziców, czy ich celowego działania, to zarabiać pieniądze może niemal od razu. W wirtualnym świecie w naturę ciąży jest wpisane zainteresowanie reklamodawców. Wartość rynku produktów dla dzieci w Polsce wynosi 14,9 mld złotych – wynika z raportu PMR „Handel detaliczny produktami dla dzieci w Polsce 2021”. To prawie 15 % wartości całego polskiego rynku e-commerce.
Przyszli i świeżo upieczeni rodzice to segment konsumentów, który jak żaden inny, skłonny jest korzystać z rekomendacji, a także robić zakupy spontanicznie i w emocjach. Popularność kategorii parentingowej w świecie influencerów nie zwraca jednak uwagi na problem relacji pomiędzy prawami rodziców do swobodnego korzystania z mediów społecznościowych a prawem dzieci do zachowania prywatności. Instagramowe rodziny wprowadzają odbiorców do osobistego świata, pokazując domy, tradycje, codzienne aktywności, a także emocje i naturalną dziecięcą ekspresję, która budzi sympatię dorosłych. Im większe zaangażowanie, tym bardziej korzystne kontrakty reklamowe.
Relacjonowanie życia często jest schematem dla dziecka i nie sposób nie zauważyć, że wiele maluchów wchodzi w narrację popularnych rodziców z pełną świadomością komunikacji z zewnętrznym światem. W instagramowym parentingu jest też miejsce na rozmowę o problemach i edukację, co niesie ryzyko obnażenia prywatności dziecka – np. poprzez opowiadanie o chorobach czy lękach. Przestrzeń wirtualna dla najmłodszych pokoleń jest środowiskiem naturalnym, lecz przede wszystkim ważną część ich tożsamości. Aktywność w sieci określa cechy, pozycję w grupie, a nawet status społeczny i są to wartości, na które nie zwraca się uwagi w wieku kilku lat, kiedy naśladowanie streamujących życie rodziców wydaje się być fajną zabawą, a publiczna opowieść o wysypce żadnym problemem.
Internet nie tylko przeniknął całą strukturę społeczną, lecz także pozwala na funkcjonowanie w różnych czasach i wymiarach. Podróż do przeszłości, która skrywa powody do wstydu to kilka kliknięć. Z perspektywy kolegów ze szkoły, rodzinne opowieści i wizerunek kształtowany w sieci kilka lat wcześniej, wcale nie musi być fajny, a z takiej sytuacji blisko do kompleksów czy problemów z rówieśnikami. Do kłopotów w relacjach może też prowadzić zatarcie granicy pomiędzy prywatnością a tym, co publiczne, bo dzieci infleuncerów często dorastają w przeświadczeniu, że dzielenie się życiem osobistym to powszechna praktyka.
Ciężko przewidzieć jednoznacznie realia cyfrowego świata w za kilka czy kilkanaście lat. Nawet mając świadomość dynamicznego rozwoju technologii, ale obserwując wiele instagramowych rodzin, można mieć różnego rodzaju obawy. Na przykład o pojawienie się nowych zaburzeń, które będą odbiciem dojrzewania w internecie. Już teraz jest pewne, że w sieci nic nie ginie i tylko w idealnym świecie aktywności matek i ojców nie miałyby wpływu na reputację. Pozostaje wierzyć, że znajdzie się sposób, by każdy bez względu na nick i wizję rodziców, miał szansę na czystą kartę w sieci. Może będzie to prawo do zmiany imienia i nazwiska?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS