A A+ A++

W Polsce mało kto ma jeszcze złudzenia odnośnie intencji kanclerza Olafa Scholza. Wygląda na to, że niemieckim władzom nie zależy na zwycięstwie Ukrainy, a co za tym idzie demokracji, praworządności i praw człowieka. Niemcy woleliby szybkiego zwycięstwa Rosji i powrotu do dawnych interesów, co jasno wyraził ostatnio były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder dla „New York Timesa”. Także świat przeciera oczy ze zdumienia, ale i otrząsa się z szoku.

Złudzeń co do błędnej i katastrofalnej w skutkach dla Europy polityki SPD nie ma już nawet polska lewica, której ideologicznie teoretycznie powinno być z SPD po drodze. Już miesiąc temu politycy Nowej Lewicy apelowali w liście do kanclerza Scholza o zmianę strategii wobec Ukrainy

Dlatego apelujemy do niemieckiego rządu o poparcie propozycji, zmierzających do okresowego wstrzymania importu ropy naftowej i gazu ziemnego przez państwa Unii Europejskiej, w przypadku odrzucenia przez Rosję apeli społeczności międzynarodowej o powstrzymanie rozlewu krwi

— pisali w liście do kanclerza Scholta Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń.

Mając na uwadze dekady doświadczeń współpracy we wspólnej socjaldemokratycznej rodzinie oraz wyjątkowość relacji pomiędzy Polską i Niemcami, wierzymy że SPD zrozumie swoją historyczną odpowiedzialność za przyszłość Ukrainy oraz pokoju w Europie

— czytamy w liście.

Złudzeń co do intencji niemieckiej elity politycznej i intelektualnej nie mają także dziennikarze brytyjscy. Tym bardziej, że ostatnio w apelu do kanclerza Scholza niemieccy intelektualiści apelowali o wstrzymanie dostaw broni dla Ukrainy oraz zachęcali Kijów do zakończenia oporu militarnego.

Czytaj także:

Niemcy powinni się wstydzić za swoje elity, które chcą kapitulacji Ukrainy i nie wierzą w rosyjskie zbrodnie

Wojna na Ukrainie rozwiała wszelkie złudzenia co do niemieckich elit politycznych i biznesowych, które okazały się aroganckie, niekompetentne i skorumpowane

— napisał na łamach „Daily Telegraph” publicysta i były korespondent tej gazety w Niemczech Daniel Johnson.

Jest jeszcze za wcześnie, aby powiedzieć, kto wygra wojnę na Ukrainie, ale jeden naród już poniósł katastrofalną stratę w prestiżu: Niemcy. Liderzy polityczni i biznesowi największej gospodarki Europy nie tylko nie zdołali udzielić Ukraińcom pomocy, której ci tak rozpaczliwie potrzebują, ale w swoich kontaktach z Rosją zostali zdemaskowani jako w najlepszym razie naiwni, a w najgorszym – współwinni

— uważa Johnson.

Czytaj także:

Daily Telegraph”: Wojna na Ukrainie rozwiała złudzenia co do niemieckich elit. Są aroganckie, niekompetentne i skorumpowane

I trudno się z nim nie zgodzić. Tym bardziej, że równolegle do tych słów wychodzi na jaw kolejny skandal, o którym informuje m.in. PAP. Stowarzyszenie „Partnerstwo Niemiecko-Rosyjskie” w Schwerinie (Meklemburgia-Pomorze Przednie) otrzymywało fundusze od spółki Nord Stream 2 AG. Sprawę potwierdziła stacji NDR dyrektor zarządzająca stowarzyszenia. Organizacja miała m.in. promować zrozumienie dla Rosji w Niemczech.

Stowarzyszenie otrzymywało od spółki Nord Stream 2 AG dotacje w wysokości 20 tys. euro rocznie – wyjaśnia Madeleine Block, dyrektor wykonawczy Partnerstwa Niemiecko-Rosyjskiego (DRP). DRP zostało założone w 2018 r. przez byłego premiera landu Erwina Selleringa i miało na celu między innymi promowanie zrozumienia Rosji w Niemczech. W zarządzie stowarzyszenia zasiadał także przedstawiciel spółki Nord Stream 2 AG oraz były przedstawiciel kraju związkowego Meklemburgia-Pomorze Przednie ds. Rosji. Jak poinformowała dyrektor Partnerstwa Niemiecko-Rosyjskiego, obaj nie tylko zrezygnowali z funkcji, ale także opuścili stowarzyszenie

— informuje za PAP m.in. portal wGospodarce.pl.

Czytaj także:

Kolejna agentura? Niemieckie stowarzyszenie z pieniędzmi od Rosji

Nikomu nie trzeba też chyba przypominać biznesowej kariery Gerharda Schroedera, największego dziś adwokata Rosji i Władymira Putina, który pod koniec swojego urzędowania na stanowisku kanclerza podpisał z Rosją umowę o budowie Gazociągu Północnego pod dnem Bałtyku, a gdy odszedł z urzędu dostał angaż w radzie nadzorczej kontrolowanego przez Rosjan konsorcjum, odpowiedzialnego za budowę Nord Stream właśnie. W październiku 2016 roku stanął na czele zarządu spółki Nord Stream 2, a po dwunastu miesiącach zajął intratne stanowisku w zarządzie Rosnieftu – kontrolowanego przez Kreml giganta naftowego.

Dobrze, że świat już wie z kim ma do czynienia. Dobrze, by do błędu przyznały także się polskie elity spod znaku PO, które latami budowały polskie bezpieczeństwo na ścisłym sojuszu z Niemcami.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł1,5 mln turystów odwiedziło Toruń w zeszłym roku. Zostawili ok. 300 mln zł
Następny artykułBędą rozdawać flagi narodowe