A A+ A++

Gorzej, kiedy niestety, nie idzie. Trener, który przegrywa, staje się z dnia na dzień trędowaty. Albo zadżumiony. Już nikt nie robi sobie z nim „selfiaków”, mało kto z nim rozmawia, mało kto podaje rękę. A jeśli już ktoś podaje, to robi to dyskretnie, bo co się afiszować i niepotrzebnie narażać. Można się przez pomyłkę zapisać do obozu przegranych. Przecież przyjęło się, że to trener jest zawsze winny temu, że drużyna gra poniżej oczekiwań. Nawet jeśli piłkarzy do tej drużyny kupili mu prezes i dyrektor sportowy.

Oni zazwyczaj nie kwapią się do współdzielenia odpowiedzialności za niepowodzenia zespołu. Tak jakby w futbolu obowiązywały zasady przeszczepione z branży budowlanej: my tylko dostarczamy materiał, a budowniczym jest wyłącznie trener. I to on ponosi całkowitą odpowiedzialność.

Piłkarskie puzzle

Dla działaczy to bardzo wygodna postawa. I często spotykana w polskich klubach. Właściciele, prezesi, dyrektorzy sportowi afiszują się z trenerem tylko tak długo, jak długo jego zespół wygrywa. Wtedy działacze stają się w mediach współtwórcami sukcesu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCo można było załatwić w Gorlicach prawie 30 lat temu? Zdziwicie się!
Następny artykułTaką pomoc oferują potrzebującym. Ukraińcy stoją w gigantycznych kolejkach