„Po co robić coś, co nie sprawia ci przyjemności?” – powiedziała kiedyś w wywiadzie, odpowiadając na pytanie o występy na scenie. Wprawiła tym amerykańską dziennikarkę, Barbarę Waters w istne osłupienie. „Ależ ja słucham ciebie bez przerwy” – oponowała Waters. „Ja nie słucham siebie w ogóle” – usłyszała w odpowiedzi.
“Nie przepadam za koncertowaniem”
Barbra Streisand nie kryje, że śpiewanie przed publicznością bywało i bywa dla niej torturą. Oprah Winfrey dokonała niemal cudu, nakłaniając wokalistkę o niespotykanej skali głosu, do występu w swoim studiu. A było to już dobrych parę lat temu. Streisand wyznała wówczas, że widownia ją paraliżuje. Czuje przed nią, że nie panuje nad emisją głosu, i panicznie boi się, że zapomni tekst piosenki. Może dlatego, że kiedyś tego doświadczyła, a trauma pozostała do dziś. „Podczas trzech utworów miałam w głowie kompletną pustkę. Nie wiedziałam, co mam śpiewać” – wspominała. „Nie przepadam za koncertowaniem, bo to straszliwie trudna robota” – powiedziała innym razem. Wyznania zasłużonej gwiazdy mogą jedynie wzbudzić głębokie niedowierzanie. Któż miałby lepiej czuć się przed publiką, niż laureatka Oscara, pięciu nagród Emmy, jedenastu Złotych Globów, zdobywczyni dziesięciu statuetek Grammy, w tym za całokształt twórczości, oraz teatralnej nagrody Tony? Komu mniej straszna miałaby być „straszliwie trudna robota” niż jej. Barbra Streisand nigdy nie wybierała drogi na skróty. Jest perfekcjonistką. Nie jest w stanie znieść, gdy coś wymyka się spod kontroli.
Wydawałoby się, że obchodząca 80. urodziny gwiazda powinna być najbardziej spełnionym człowiekiem na świecie. Lista jej dokonań jest imponująca. Stała się ikoną na wielu polach show-biznesu. Nagrała ogromną liczbę płyt, które okazały się spektakularnym sukcesem i zdobyły zawrotną liczbę nagród. Jest aktorką, reżyserką, producentką, scenarzystką i pisarką. Była pierwszą w historii kobietą, która jednocześnie wyreżyserowała, wyprodukowała, napisała scenariusz do filmu i zagrała w nim główną rolę. Wspomnianym filmem była doskonale przyjęta przez krytykę i widzów „Jentł” (1983) powstała na bazie opowiadania Isaaca Bashevisa Singera. Streisand pokazała tam pełne spektrum swoich aktorskich możliwości, wcielając się w rolę dziewczyny udającej mężczyznę po to, by móc się kształcić w hermetycznym środowisku ortodoksyjnych Żydów.
Musical drogowskazem
Jak jednak było ze śpiewaniem? Barbra niejednokrotnie wspominała w wywiadach, że mimo niewiarygodnych warunków wokalnych jako młoda dziewczyna nie planowała z nim wiązać swojej kariery. Przyszłość planowała związać z aktorstwem. Zamarzyła o nim w wieku czternastu lat, obejrzawszy musical o Annie Frank. Odtąd zaczęła wnikliwie studiować biografie mistrzów sceny, aktorstwa i dramatu: Konstantego Stanisławskiego, Sarah Bernhardt i Michaiła Czechowa. O angaż w pierwszych latach jej prób dostania się do branży było jednak niezwykle trudno. Streisand nie miała urody kinowej amantki, czarował i zniewalał za to jej głos. Odziedziczyła go po mamie, która w młodości próbowała zrobić karierę jako sopranistka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS