Wczoraj, 23 kwietnia (19:20)
Ależ to był trudny mecz Igi Świątek. W półfinale Porsche Tennis Grand Prix Polka męczyła się przez ponad trzy godziny z Ludmiłą Samsonową. Wygrała 6:7 (4), 6:4, 7:5. W niedzielę o czwarte już w tym sezonie trofeum zmierzy się z Aryną Sabalenką.
Doha, Indian Wells, Miami, teraz Stuttgart. Cztery miasta, trzy kontynenty, twarda nawierzchnia, nawierzchnia ceglana, korty otwarte, albo w hali. Dla Igi Świątek to nie stanowi różnicy. Po raz czwarty z rzędu zagra w finale turnieju WTA.
W niemieckim turnieju Polce ciężko było wywalczyć awans do decydującej fazy. Samsonowa, choć 31. w rankingu WTA, z jednym zwycięstwem turniejowym w WTA – w ubiegłym roku w Berlinie – okazała się bardzo wymagającą rywalką. Być może Polce dało się we znaki zmęczenie. Trzeba pamiętać o tym, że grała 22 mecz w ciągu dwóch miesięcy, a w Stuttgarcie trzecie spotkanie i to niecałe 24 godziny po bardzo trudnym pojedynku z ubiegłoroczną zwyciężczynią US Open, Brytyjką Emmą Raducanu.
Zaczęło się zgodnie z planem, od szybkiego prowadzenia 3:0. Wyglądało to tak jakby kolejna zawodniczka wyszła na kort i nie wiedziała z kim ma do czynienia. A Świątek grała mocno, pewnie, regularnie – przy własnym serwisie w dwóch gemach straciła trzy punkty, przełamała rywalkę po drugim break poincie.
Potem zrobiło się trudniej. Znacznie trudniej. Samsonowa przyzwyczaiła się do stylu gry Polki, wyczuła ją, dobrze też serwowała. Wygrała gema, a w następnym miała dwie okazje na przełamanie. Jeszcze ich nie wykorzystała. Było 4:1 dla tenisistki z Raszyna.
Rywalka jednak okazała się na tyle mocna, że w trzech kolejnych gemach była lepsza i doprowadziła do remisu 4:4. Po raz pierwszy w tym turnieju Świątek straciła serwis w pierwszym secie. W ósmym gem … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS