A A+ A++

W zeszłym tygodniu Haas F1 Team odrzucił prośbę swojego byłego sponsora tytularnego, firmy Uralkali, o zwrot pieniędzy po tym, jak ich współpraca została zerwana w związku z inwazją Rosji na Ukrainę.

Uralkali domagało się od amerykańskiej stajni oddania 13 milionów dolarów, ale sam zespół stara się teraz o ponad 8 milionów dolarów jako rekompensatę od nich za utratę przychodów od sponsora, którego właściciel, Dmitrij Mazepin, ma powiązania z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.

Szef Haasa – Steiner nie komentuje tej sprawy, mówiąc, że chce uszanować poufność toczącego się procesu sądowego.

Natomiast po tym, jak wcześniej powiedział, że jest duże zainteresowanie ze strony nowych potencjalnych partnerów, którzy mogliby pomóc w wypełnieniu luki finansowej pozostawionej przez Uralkali, Steiner dał do zrozumienia, że nie będzie się spieszył z zawarciem nowej, dużej umowy.

– Sporo dzieje się, ale nie chcemy od razu wskakiwać w następne zobowiązania – powiedział Steiner. – Nie spieszymy się. Chcemy wykorzystać ten czas na podjęcie dobrej decyzji. Obecnie nasza sytuacja jest bezpieczna.

– Nie ma sensu się spieszyć z czymś, czego być może będziemy żałowali za pół roku – podkreślił.

Czytaj również:

Przed rozstaniem z Uralkali po zaledwie jednym sezonie, Haas przeżył burzliwy okres w 2019 roku, kiedy Rich Energy pełniło rolę sponsora tytularnego.

Umowa została ostatecznie rozwiązana po 14 wyścigach, po tym, jak były dyrektor generalny Rich Energy William Storey ogłosił na Twitterze, że kontrakt został anulowany z powodu „słabych wyników”. Firma do tego nie wywiązała się z płatności.

Steiner zapytany o to, czy kontrowersje wokół Uralkali i Rich Energy skłoniły go do większej ostrożności, odpowiedział: – Oczywiście, żyjemy i uczymy się.

Wyjaśnił również, że zawarcie umowy sponsorskiej nie zależy wyłącznie od wysokości nakładów finansowych.

– Czekamy na możliwie najlepszy pakiet, to kombinacja różnych rzeczy – wskazał.

– Chodzi o najlepszą ofertę, najlepszego sponsora, a nie po prostu zawrzeć umowę, a po sześciu miesiącach stwierdzimy, że nie należało tego robić – powtórzył. – Czasami to pułapka, gdy trzeba coś uporządkować w zaledwie dwa tygodnie. Chwilami lepiej jest odpuścić i na spokojnie przeprowadzić rozmowy. Jeśli ktoś czeka, nie zrobi mu różnicy czy wstrzyma się trzy lub sześć miesięcy. Tu nie mam miejsca na pośpiech.

– Jeśli uważamy, że umowa nie jest wystarczająco dobra na przyszłość, nie musimy jej zawierać w tym roku – przekazał. – Pojawiają się nowe propozycje, ale muszą być właściwe.

 

akcje

komentarze

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł73-latek spowodował kolizję i uciekł z miejsca zdarzenia
Następny artykułTen układ może sporo namieszać na rynku procesorów Arm