A A+ A++

Oprócz zagranicznych pocisków przeciwpancernych, Ukraińcy używają z dobrym skutkiem broni krajowej produkcji. Jedną z nich jest Stugna-P, za pomocą której zniszczono niedawno rosyjski czołg T-72.

Według doniesień, 128. Zakarpacka Samodzielna Brygada Górsko-Szturmowa zniszczyła czołg przy użyciu Stugna-P z odległości 4,5 km. W ten sposób potwierdzono skuteczny zasięg tej broni, który – zdaniem producenta – sięga nawet 5 km. Warto nadmienić, że według niektórych źródeł Stugna-P ma zasięg maksymalny wynoszący ok. 4 km. Ostatni wyczyn Ukraińców udowadnia, że możliwości tej broni są znacznie większe. Pod tym względem krajowe pociski Ukraińców posiadają możliwości zbliżone do osławionych Javelinów.

Ukraiński pocisk przeciwpancerny

Stugna-P to nazwa zestawów przeciwpancernych pocisków kierowanych. Broń jest produkowana przez Państwowe Kijowskie Biuro Konstrukcyjne “Łucz”, które odpowiada również za konstrukcję RK-3 Korsarz (więcej o tych pociskach pisaliśmy w tym materiale).

Stugna-P stanowi wersję rozwojową ukraińsko-białoruskiego Skifa. Na uzbrojenie ukraińskiej armii wprowadzono ją w 2011 r. Zaletą tego zestawu jest fakt, że operator może odpalić i naprowadzać pocisk z dala od wyrzutni. Oprócz pocisku system jest wyposażony w panel sterowania PDU-215, składający się z płaskiego wyświetlacza i joysticka.

Do dyspozycji operatora zestawu są pocisku kal. 130 mm i 152 mm, które można odpalać w dwóch trybach: ręcznym i automatycznym. Stugna-P jest w stanie przebić się przez pancerz o grubości 800 mm, co pozwala skutecznie zwalczać najnowsze czołgi.

Adam Gaafar, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułChińczycy mają nowy superkomputer? 40 milionów rdzeni
Następny artykułW powiecie kłobuckim dwie tragiczne libacje z denaturatem. Łącznie już 6 ofiar