A A+ A++
Wiadomość
filmy i seriale
20 kwietnia 2022, 14:15

Wiking Roberta Eggersa zapowiadał się na wielkie epickie kino – i tę obietnicę spełnia z naddatkiem. To opowieść zemsty obleczona w mitologiczne szaty i wykraczająca poza standardowy schemat.

Robert Eggers zyskał znaczną renomę za sprawą filmów Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii i Lighthouse. W swojej nowej produkcji Amerykanin stawia na pełną rozmachu historię, która urasta do rangi filmowego mitu i prezentuje wątki o wiele bogatsze, niż mogłyby wskazywać zwiastuny. Jeśli w najbliższym czasie planujecie wyruszyć do kina, to koniecznie na Wikinga.

Szkielet fabularny filmu to Hamlet w wikińskiej wersji. Obroni się również porównanie do Króla Lwa, zwłaszcza że postać Heimira granego przez Willema Dafoe spełnia rolę duchowego przewodnika podobnie jak Rafiki w animacji Disneya. Z kolei elementy fantastyczne, dzięki którym Wiking nosi znamiona mitu, i dojrzewanie głównego bohatera przywodzą na myśl Zielonego Rycerza. Dodajcie do tego sporo brutalnej, intensywnej akcji dobrze oddającej świat nordyckich wojowników i macie obraz nowej produkcji Eggersa.

Wiking to nowy, potężny mit - recenzja The Northman - ilustracja #1

Wiking, 2022, reż Robert Eggers

Zwiastuny Wikinga nie zapowiadały nowości względem standardowej opowieści zemsty. Sądziłem więc, że będzie ona tylko uzasadniać oglądaną przemoc – a jednak ma też inne zadania. Eggers i Sjón uwydatniają destrukcję, jaką niesie za sobą nienawiść, oraz wzorem zarówno antycznych, jak i Szekspirowskich dramatów pokazują walkę człowieka z jego własnym przeznaczeniem. To gwarantuje emocje. Oczywiście można też nie wgłębiać się w psychologiczne portrety bohaterów, których działania mocno determinuje piętno przeszłości, a prostu cieszyć się spektakularnym widowiskiem. Tylko że w ten sposób umkną Wam dramatyczne walory filmu i stojący za nim przekaz.

W dodatku Wiking może nie wydać się tak intensywny, jak powinien. Eggers nie spieszy się z historią. Owszem, seansowi towarzyszy głośna, dynamiczna ścieżka dźwiękowa, aż rwąca do czynów. Przemoc wprawia w osłupienie, brakuje tylko stop-klatki, żeby przyjrzeć się drastycznym detalom. To Wikingowie, więc znalazło się miejsce również na dziwne rytuały z ofiarami w postaci żywych ludzi – wrażliwsze osoby powinny omijać ten film szerokim łukiem. Niemniej te ponad dwie godziny składają się także ze stopniowego zagęszczania akcji oraz z dialogów budujących niesamowitą atmosferę Wikinga.

Całość ma charakter mitologiczny. Historia została podzielona na części, z których każda ma swój tytuł, a fantastyka mniej lub bardziej wyraźnie wdziera się do świata nordyckich ludów. Czasem to scena rozgrywająca się w jakby alternatywnej rzeczywistości, innym razem są to przepowiednie, symbole albo wizje. Wiking krok po kroku przedstawia drogę wielkiej postaci, która sprzymierzeńca znajdzie w słowiańskiej czarownicy i ma nadzieję pewnego dnia przekroczyć bramy Valhalli. Ale ponownie należy uważać na szufladkowanie – elementy fantastyczne da się wytłumaczyć stylizacją i delirycznymi majakami.

Wiking to nowy, potężny mit - recenzja The Northman - ilustracja #2

Wiking, 2022, reż Robert Eggers

To zresztą ciekawy efekt, bo z jednej strony dostajemy sygnały, że przeznaczenie i nadnaturalne siły należy brać na poważnie, a z drugiej – niektórym scenom można przyglądać się z perspektywy niedowierzającego widza. Podczas oglądania zdarzyło mi się pomyśleć, że kiedyś wierzono w naprawdę dziwne i popieprzone rzeczy. Ukazany tu kult oglądany z boku wygląda na zbiorowe szaleństwo, które objęło całą społeczność. Jednocześnie poziom detali i przekonujące aktorstwo wprawiają w zachwyt – prawie jakbym oglądał mroczny dokument z życia dawnych ludzi.

Pojawiający się tu i ówdzie surrealizm pod względem narracyjnym dobrze dopasowuje się do naturalizmu. Jedno nie wyklucza drugiego, szczególnie gdy czujemy na karku zimny klimat Islandii czy oglądamy dopieszczone natarcie, którego część została przedstawiona na dłuższym, pojedynczym ujęciu. Przyczepiłbym się tylko do jednego fragmentu wykonanego za pomocą komputerowej grafiki (drzewko rodowe), wyglądającego sztucznie na tle pozostałych scen. Spokojnie można przymknąć na niego oko, aczkolwiek mnie lekko wytrącił z seansu.

Alexander Skarsgard już został obwołany bestią, a ja wcale się temu nie dziwię. Wiking wymagał od aktorów absolutnego wczucia się w swoje postaci, wierzące nawet w przemianę w wilki. Bohaterów przepełnia agresja i religijne szaleństwo, więc krzyczą, dokonują przemocy oraz wykonują tajemnicze, magiczne gesty. Skarsgard zrobił jeszcze więcej, bo w pewnej chwili zaprezentował na twarzy desperację, która uderzyła mnie jeszcze bardziej niż barbarzyńskość i dzikość. Za ogólny autentyzm można pochwalić całą obsadę, a przede wszystkim Nicole Kidman (oj, pasowałaby do roli Cersei) i Claesa Banga o surowym spojrzeniu wojownika.

Wiking to nowy, potężny mit - recenzja The Northman - ilustracja #3

Wiking, 2022, reż Robert Eggers

W porównaniu do dotychczasowej twórczości Eggersa można zauważyć zmianę w kierunku epickiego, pełnego rozmachu widowiska, ale jedno dla tego filmowca pozostaje niezmienne – przyglądanie się ciemnej stronie ludzkiej duszy. Poza tym Amerykanin wyraźnie lubi mity (Lighthouse jest wszak zanurzony w mitologii greckiej), mrok i nadawanie przez ludzi znaczeń niewytłumaczalnym zjawiskom. Wiking obok Lighthouse to mój ulubiony film Eggersa – nie potrafię wskazać, który jest lepszy.

Kiedy świeżo po obejrzeniu dostałem pytanie, czy Wiking mi się podobał, byłem w stanie powiedzieć tylko krótkie: „Tak”. Musiałem zebrać myśli po tak uderzającym doświadczeniu i wyjściu na światło dzienne z okrutnego świata ludzi północy. Za tym seansem nie idzie podobnie niejednoznaczna historia, co w Lighthouse, ale nie jest to też prosty standard dla opowieści zemsty. Powiedziałbym, że to mit o dziedzictwie, jakie dźwigamy po naszych rodzicach i zostawiamy naszym potomkom, a od którego bardzo trudno uciec.

Oprócz tego mamy jednak do czynienia z wyśmienitym kinem dorównującym rozmachem takim klasykom jak Gladiator. Wikinga po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy.

Ocena: 9/10

OD AUTORA

Jestem miłośnikiem filmów Roberta Eggersa i uważam go za jednego z najlepszych współczesnych twórców. Doceniam jego produkcje za klimat i możliwość własnej interpretacji historii. Wiking od początku przykuł moją uwagę, a pierwszy zwiastun wzmocnił oczekiwanie – takiej intensywności nie czułem od dawna. Pierwsze minuty seansu przyprawiły mnie o gęsią skórkę i już wtedy było jasne, że wyjdę z kina zachwycony.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzkolenie: „Ogólne informacje o KREPTD oraz praktyczne ich pozyskiwanie przez przewoźników oraz zarządzających transportem”
Następny artykułKustosz z Anglii zwiedził Krzemionki