W początkowym okresie rozwijania Vocaly daliśmy się również złapać w pułapkę, w którą często wpada wiele start-upów. Otóż zbyt wiele uwagi poświęcaliśmy samemu projektowi i kompetencjom, które powinien mieć nasz zespół, by ten projekt rozwijać. Zapominaliśmy jednak o aspekcie równie istotnym, a może nawet najważniejszym, jakim jest tzw. mindset. Jeśli mamy w zespole ludzi z nieodpowiednim podejściem i nastawieniem, to nieważne jak dobry byłby nasz pomysł, nic z niego nie wyjdzie. A dobry zespół ma tę siłę, że da radę udźwignąć wszystkie wyzwania, jakie są wpisane w definicję startupu, wszelkie zmiany i przetrwać każdy sztorm. Przez „dobry” mam na myśli nie tylko „kompetentny”. Z kompetencjami nigdy nie mieliśmy problemu, wyzwaniem okazało się jednak nastawienie części zespołu. Trochę czasu upłynęło, zanim udało nam się odpowiedzieć na pytanie, jakich ludzi potrzebujemy, czego szukamy w ludziach. Jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi, odpowiedzią okazało się poczucie misji oraz nastawienie na rozwiązywanie problemów. Dzisiaj wiemy, że szukamy ludzi, którzy, gdy inni mówią „nie da się”, odpowiadają „zrobimy tak, żeby się dało”. Poza tym jesteśmy start-upem i nie możemy zaoferować pracownikom pewnych udogodnień, na jakie mogliby liczyć w wielkich korporacjach. Dlatego pewna zajawka, chęć rozwijania produktu nie tylko z pobudek finansowych jest kluczowa.
Kolejnym zagrożeniem było poczucie, że wszyscy w naszym zespole są od wszystkiego. Od zawsze każdy miał u nas przydzielony pewien zakres zadań, jednak często w praktyce wszyscy brali udział w rozwiązywaniu problemów – niezależnie od ich natury – w podejmowaniu decyzji, w różnych spotkaniach. A to groziło bardzo szybkim wypaleniem się całego zespołu. Dla mnie samej było to przytłaczające, ale jednocześnie zadziałało jako silny impuls do szybkiej nauki zarządzania talentami. Umiejętność określenia, mocnych stron danej osoby i tego, w jakich zadaniach sprawdzi się najlepiej, jest równie ważna, co trudna do opanowania. Jednak dzięki temu, że musieliśmy szybko stawić czoła temu problemowi, miałam motywację, by jak najprędzej się tego nauczyć.
Ostatnią pułapką są natomiast dobre rady odnośnie do prowadzenia biznesu, które spływają ze wszystkich możliwych stron. Od ekspertów, mentorów, w programach inkubacyjnych. Są o tyle niebezpieczne, że zazwyczaj mają wszelkie podstawy ku temu, by uznać je za warte rozpatrzenia. Ich nadmiar powoduje więc, że zaczynamy się rozpraszać i tracimy z oczu naszą pierwotną wizję projektu. Podam przykład z naszego start-upu. Z racji tego, że Vocaly jest aplikacją do treningu śpiewu, zasugerowano nam, by rozszerzyć jej zastosowanie również do psychologii głosu. Choć nie zakładaliśmy początkowo takiej ścieżki rozwoju, wydała nam się warta co najmniej wstępnego rozpoznania. I tak zaczęliśmy tracić … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS