Aleksandra Dorsz (z piłką) tak w meczu z Piotrcovią, jak i w Kielcach znakomicie zastąpiła na kole wciąż narzekającą na kontuzję Sylwię Matuszczyk.
Jarosławianki urosły do meczu z Piotrcovią. Urosły w najbardziej odpowiednim momencie, bo sezon 2021 – 2022 niebawem będzie finiszować. Pokazały się jako zespół dojrzały, rozsądnie dysponujący posiadanym arsenałem, w najbardziej odpowiednich momentach wykładając na stół największe atuty. Zrobiły to w ograniczonym personalnie zestawieniu, co jeszcze bardziej wyrzeźbiło hardość i pozytywnie postrzeganą parkietową bezczelność.
Jarosławianki nastrojone były koncertowo. Więcej: mając wielkie problemy, pobiły w tym meczu kilka swoich rekordów! Przede wszystkim odniosły najwyższe zwycięstwo w trwającym sezonie. Po drugie: rzuciły najwięcej bramek w jednym meczu w trwającym sezonie. Tylko w dwóch wcześniejszych potyczkach straciły mniej bramek niż w Kielcach. Dodatkowo były w stanie na tyle wyalienować najskuteczniejszą do tej pory zawodniczką PGNiG Superligi Magdę Więckowską, że ta oddała palmę pierwszeństwa w klasyfikacji najlepszych strzelczyń Magdzie Balsam!
W mecz weszły z przytupem, po kilku minutach pokazując, kto będzie dzielił i rządził na parkiecie. Trafienia kolejno: Magdy Balsam, Joanny Gadziny i Valentiny Nesciaruk spowodowały, że już w 5. min „zastępczy” trener kielczanek Tomasz Błaszkiewicz („prawdziwy” – Paweł Tetelewski został zawieszony na jeden mecz po czerwonej kartce, jaką ujrzał w Kobierzycach – przyp. aut.) poprosił o czas. Nic on nie zmienił, bo jarosławski koncert gry tak w defensywie, jak i ofensywie trwał w najlepsze. W 13. min było już 2:10. Weronika Kordowiecka po raz kolejny puściła oko do selekcjonera reprezentacji Polski Arne Senstada. Obecnie absolutnie w żadnym elemencie nie ustępuje najlepszym bramkarkom w Polsce. Albo inaczej: obecnie jest chyba najlepszą polską bramkarką. Na skrzydle szalała M. Balsam, niedościgła dla kielczanek.
To była różnica co najmniej klasy. Przewaga, która sprawiła, iż historia tej potyczki nie była długa. Potencjalna powieść zamieniła się w lekką, łatwą i przyjemną nowelę. Po 19 minutach gry przyjezdne gromiły rywalki 5:15 po bramce Olivery Vukcević. Największą wartością kolejnych minut było zachowanie koncentracji. To zaowocowało zdecydowanym – praktycznie rozstrzygającym na ich korzyść spotkanie – prowadzeniem przy zejściu na antrakt.
Ale żeby nie było żadnych wątpliwości pierwsze 7 minut wygrały 1:5. Strzelanie zaczęła J. Gadzina, a zakończyła serię M. Balsam. Znakomicie na kole spisywała się Aleksandra Dorsz, aktywnie szukająca komunikacji ze swoimi rozgrywającymi. W 37. min wynik brzmiał 11:24. I wydawać się mogło, że od tego momentu zawodniczki Eurobud JKS powinny były się bawić piłką ręczną. Ale fason zachowały do końca. Co ciekawe, wszystkie 34 bramki strzelone w Kielcach, zdobyły z gry. Radomscy arbitrzy przez 60 minut nie dopatrzyli się ani jednej przewiny kielczanek, która kwalifikowałaby się do podyktowania rzutu karnego.
W drugim kwadransie II połowy bardzo uaktywniły się Lesia Smolin i Ivona Mrden, które po raz kolejny udowodniły, że nazywanie ich rezerwowymi jest pojęciem bardzo względnym.
To właśnie reprezentantka Ukrainy podsumowała ten znakomity występ całego zespołu, ustalając wynik tego jednostronnego spotkania.
Suzuki Korona Handball Kielce – Eurobud JKS Jarosław 19:34 (10:19)
Suzuki Korona Handball: Chodakowska, Hibner 1, Chojnacka – Grabarczyk 2, Pękala 2, Zimnicka 0, Gliwińska 4, Staszewska 0, Więckowska 4, Kowalczyk 1, Rosińska 2, Costa Pereira 1, Kędzior 0.
Eurobud JKS: Kordowiecka, Kucharczyk – Balsam 6, Gadzina 4, Dorsz 6, Mrden 3, Nesciaruk 6, Smolin 5, Strózik 0, Kozmiur 1, Vukcević 3.
Sędziowali: Paweł Podsiadło i Adam Świostek (obaj z Radomia). Kary: Suzuki Korona Handball – 8 min; Eurobud JKS – 4 min. Widzów: 200.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS