Nadkomplet publiczności na trybunach Stadionu Miejskiego czekał na inauguracyjne zwycięstwo w PGE Ekstralidze. Niestety – skończyło się falstartem i “deja vu”. Arged Malesa Ostrów podobnie jak 24 lata temu Iskra, przegrała pierwszy domowy mecz 35:55, identycznie jak w 1998 roku z Van Purem Rzeszów. Teraz z marzeń ostrowian obdarł ZOOleszcz GKM Grudziądz. W zespole Arged Malesy tylko Chris Holder stanął na wysokości zadania.
– Cóż można powiedzieć po takim meczu. Grudziądz to silny zespół. Byli dzisiaj niesamowicie szybcy. Lepiej wychodzili spod taśmy. Myślę, że ten pierwszy bieg podciął nam nieco skrzydła, kiedy Oliver Berntzon zderzył się z Grzesiem Walaskiem. Ten upadek sprawił, że mieliśmy bardzo trudny początek. Później pojawił się w biegu siódmym, w którym przyjechał trzeci, wszystko się posypało. Zły start w sezon, możemy mówić o torze, ale ten był równy dla wszystkich. Oni dzisiaj byli zdecydowanie lepsi, a my musimy wziąć się do ciężkiej pracy – powiedział po niedzielnym meczu lider Arged Malesy – Chris Holder.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS