A A+ A++

Na łódzkim kongresie (odbył się w dniach 28-29 marca) o ekologicznych wyzwaniach dyskutowali prezydenci największych polskich miast, politycy, naukowcy, przedsiębiorcy i aktywiści.

Czytaj też: Czas apokalipsy. Musimy w Europie pozbyć się złudzenia, że ekstremalna pogoda nic nam nie zrobi. To jest właśnie pycha klimatyczna

Debatę rozpoczął Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej odpowiedzialny za wprowadzanie unijnego Zielonego Ładu. W swoim wystąpieniu odniósł się do agresji na Ukrainę i konieczności zaprzestania finansowania reżimu Władimira Putina. Jego zdaniem w zerwaniu energetycznej zależności od Rosji mogłyby pomóc inwestycje w odnawialne źródła energii i transformacja energetyki w Europie. Polska – jak przekonywał – posiada odpowiedni potencjał ludzi i przemysłowy, by przewodzić temu procesowi. A prawdziwymi pionierami w tej dziedzinie są samorządowcy, burmistrzowie i prezydenci miast, ponieważ to przed miastami stoją największe ekologiczne wyzwania.

Prezydenci Warszawy, Łodzi, Wrocławia, Rzeszowa i Bydgoszczy zwracali uwagę, że to od działań samorządowców z dużych miast zależy sukces zielonej transformacji w całym kraju. Tymczasem wciąż brakuje prawnych regulacji i koordynacji polityki klimatycznej i rosną koszty zadań zlecanych przez władze krajowe samorządom, przy jednoczesnym braku dodatkowego finansowania.

Prezydent Hanna Zdanowska zaapelowała do rządu o jak najszybsze odblokowanie funduszy unijnych na działania samorządów.

– Bez ambicji ze strony miast Polska nie wypełni unijnych zobowiązań klimatycznych. Jednak żeby być ambitnym, trzeba na to mieć pieniądze – mówił Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy. Przyznał, że bez dostępu do europejskich funduszy nie będzie możliwa dalsza rozbudowa linii metra w stolicy.

Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia, przekonywał, że sprawy klimatyczne należałoby uznać za rację stanu Polski. Ale jego zdaniem zamiast rozwiązań kompleksowych i systemowych próbuje się tworzyć rozwiązania zastępcze, a każdy z prezydentów próbuje radzić sobie samodzielnie. Miasta bez wsparcia ze strony rządu i dostępu do unijnych funduszy z Krajowego Planu Odbudowy w ramach swoich możliwości rozwijają komunikację miejską, modernizują budynki publiczne, np. ocieplając je, i montują panele fotowoltaiczne.

– Na szczęście świadomość klimatyczna w społeczeństwie wzrasta, a wraz z nią rośnie również przyzwolenie na takie czasem kosztowne działania samorządów – powiedział Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa.

Z kolei Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy, zwrócił uwagę, że lepsze efekty dałaby koordynacja działań różnych jednostek samorządu. Jako przykład podał podejmowane przez duże miasta uchwały antysmogowe, których nie mają jednak okoliczne gminy. – Kraków mimo wydania kilkuset milionów złotych na wymianę starych pieców węglowych na nowe nie osiągnął zakładanych efektów, ponieważ okoliczne gminy nie zostały objęte systemem – powiedział samorządowiec.

Prezydent Burski przypomniał finansowaną przez energetyczne spółki skarbu państwa kampanię billboardową mającą przekonać, że za 60 proc. ceny energii elektrycznej w Polsce rzekomo odpowiedzialna jest Bruksela, która zobowiązuje przemysł do zakupu praw do emisji CO2 (system ETS). – Tylko nikt nie powiedział, że te kwoty ze sprzedaży tych praw wpływają bezpośrednio do budżetu państwa. W zeszłym roku to było ponad 20 mld zł. Szybko więc policzyłem, było łatwo, bo w Bydgoszczy mieszka ok. 1 proc. Polaków, i gdybym przez trzy-cztery lata dostawał jeden procent tej kwoty, to już dawno wszystkie piece w mieście byłyby wymienione i jeszcze wiele efektów ekologicznych byśmy osiągnęli – powiedział prezydent Burski. – Ale niestety, te pieniądze są w gestii rządu.

Według prezydent Zdanowskiej ciężko przekonać osoby najuboższe, żeby przeszły na bardziej ekologiczne źródło energii. – Dla nich to wybór nie między tańszym a droższym paliwem, tylko między życiem a śmiercią, bo w naszej strefie klimatycznej nie da się żyć bez ogrzewanego mieszkania. Dlatego potrzebne są pieniądze na wspieranie osób mniej zamożnych, żeby transformacja energetyczna nie wiązała się z ubóstwem energetycznym – prezydent Łodzi.

Czytaj też: Jesteśmy w tragicznej sytuacji, w sprawie wody potrzebna jest ponadpartyjna solidarność

Podczas Samorządowego Kongresu Klimatycznego odbyła się również debata Zielonego Newsweeka pod hasłem „Jak zbudować samorządową arkę Noego: instrukcja obsługi”.

Kamil Wyszkowski, dyrektor wykonawczy UN Global, stwierdził, że jako społeczność międzynarodowa zawodzimy w realizacji celów klimatycznych i obecne scenariusze wskazują na osiągnięcie ocieplenia rzędu 4,7 st. C do 2100 r., co oznacza katastrofę klimatyczną. Jego zdaniem trzeba jak najszybciej zakręcić kurek z dwutlenkiem węgla, metanem i tlenkiem azotu, czyli głównymi gazami cieplarnianymi. Najlepiej to zrobić, rozpoczynając wielkie inwestycje w rozproszone źródła energii.

– Wojna w Ukrainie pokazała, że łatwo jest odciąć dużą elektrownie jądrową czy fizycznie lub cybernetycznie uderzyć w sieci przesyłowe, ale znacznie trudniej okupować kilkadziesiąt tysięcy paneli fotowoltaicznych. Im więcej energetyki rozproszonej, tym lepiej dla bezpieczeństwa energetycznego – powiedział Wyszkowski.

Aleksandra Gajewska z Koalicji Obywatelskiej Polska domagała się skoordynowanych działań i odpowiedniej legislacji w postaci ustawy klimatycznej. Wytknęła niepowodzenie centralnie zarządzanych programów, takich jak Czyste Powietrze, które miały wspierać wymianę starych pieców węglowych na nowe.

– Budżet przewidziany na ten program to 103 mld złotych. A realizacja jest na poziomie 4 proc. Powiedzieć o tym, że to katastrofa, to nic nie powiedzieć. Z powodu skomplikowanych procedur większość wniosków jest odrzucanych. Beneficjenci skarżą się też, że nie dostają pieniędzy w wyznaczonym terminie 30 dni – mówiła Gajewska. Jej zdaniem samorządy lepiej zagospodarowałyby te kwoty, bo znają lokalne potrzeby. Dlatego to samorządom trzeba przekazywać prawo do decyzyjności.

– Do czego to doszło, żeby 16-latkowie mieli większą świadomość tego, co może się stać za 20 lat, od polityków i musieli wychodzić na ulice, by domagać się od rządzących konkretnych działań – mówiła posłanka.

Prezydent Hanna Zdanowska zwróciła m.in. uwagę na wynikające ze zmian pogody problemy z wodą. – Łódź i region łódzki zagrożone są nie tyle stepowieniem, ale już pustynnieniem. Jako łodzianie nie boimy się jeszcze o dostęp do wody pitnej, ale boimy się niedoboru wody opadowej, która pomaga utrzymać zieleń w mieście – powiedziała prezydent Łodzi. Jako jedno z działań mających przeciwdziałać temu wyzwaniu wskazała przywracanie naturalnego charakteru zbiornikom wodnym na terenie miasta.

Katarzyna Kierzek-Koperska, wiceprezes Wielkopolskiego Funduszu Rozwoju, mówiła o niskiej świadomości ekologicznej firm. Proponowała, by kwestie ochrony środowiska przekładać na pieniądze, by opłacało się mieszkańcom dbać o ekologię. Jako przykład podała niższą opłatę za wywóz posegregowanych śmieci.

Dr Kinga Krauze z Polskiej Akademii Nauk zachęcała samorządy do ściślejszej współpracy z naukowcami, co zwiększyłoby efektywność działań ekologicznych w miastach. – Postuluję, by samorządowcy zadawali nam ambitne pytania i stawiali nam ambitne zadania, a nie tylko prosili o inwentaryzację drzew – powiedziała ekspertka.

Uczestnicy debat dyskutowali też o polityce energetycznej i klimatycznej Unii, zastanawiali się, jak na nią wpłynie wojna.

– Wyznaczone cele klimatyczne stają się za sprawą wojny w Ukrainie jeszcze bardziej aktualne. Musimy przyspieszyć działania, by uniezależnić się od surowców z Rosji. Pogłoski o zawieszeniu pakietu Fit For 55 są więc nieprawdziwe – powiedziała Izabela Zygmunt z przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Warszawie. Zapewniła, że trwają prace nad tym pakietem przepisów, który stawia sobie za cel ograniczenie do 2030 r. emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. (względem 1990 r.) i pojawił się nawet postulat, by zwiększyć nacisk na instalowanie odnawialnych źródeł energii i w ogóle oszczędzanie energii.

– Politycy robią właściwe rzeczy dopiero, gdy mają przystawiony karabin do głowy. A dzisiaj mamy przystawiony karabin do głowy. Musimy więc zaproponować nowy miks energetyczny – stwierdził Jarosław Makowski, dyrektor Instytutu Obywatelskiego, radny Rady Miejskiej w Katowicach. W jego ocenie należy na poważnie rozpocząć odkładane od wielu lat rozmowy o budowie elektrowni jądrowych, na które zgadza się już 60 proc. Polaków. Zwrócił uwagę, jak kosztowne mogą być opóźnienia i niewykorzystane szanse. – Przez ostatnie sześć lat sprzedaż praw do emisji CO2 dała budżetowi 62 mld zł. Te pieniądze mogłyby odmienić naszą gospodarkę i poprawić miks energetyczny. Można by za nie zbudować 3 tys. nowoczesnych turbin wiatrowych, które zapewniłyby energię dla 12 mln gospodarstw domowych, czyli 80 proc. ogółu. Gdybyśmy 10 lat temu zaczęli budowę elektrowni jądrowej, też bylibyśmy dziś w innym miejscu – mówił Makowski.

Zdania uczestników kongresu w sprawie atomu – który ONZ zalicza do zielonych i zrównoważonych źródeł energii – były podzielone. Mirosław Proppe, prezesa WWF Polska, przekonywał, że elektrownia atomowa nie rozwiąże naszych problemów:

– Weźmy pod uwagę stan naszego systemu energetycznego. Wiele bloków węglowych nie będzie mogło pracować dłużej niż dziesięć lat, a w tym czasie nie powstanie żaden blok jądrowy. Może nam pomóc tylko szybki rozwój OZE i budowa interkonektorów łączących nas z systemem sieci energetycznych całej UE.

Prezes Proppe zwrócił też uwagę na konieczność zmniejszenia energochłonności polskiej gospodarki, która zużywa ponad trzy razy więcej energii (w odniesieniu do wytwarzanego PKB), niż wynosi średnia dla najbardziej uprzemysłowionych państw zrzeszonych w OECD.

Uczestnicy kongresu podkreślali również, że bez zmiany naszych nawyków trudno będzie powstrzymać zmiany klimatyczne. Powinniśmy oszczędzać w domach energię, wodę i zmniejszyć udział mięsa w diecie. Najlepiej byłoby też ograniczyć jazdę własnym samochodem po mieście i przesiąść się do komunikacji miejskiej lub na rower. Ale do nawyków dojazdu do pracy własnym autem dochodzą nowe nawyki: rodzice stają się nie tylko u nas, ale i w innych krajach Europy, taksówkarzami dla swoich dzieci. Samochodów przybywa, we Wrocławiu na 1000 mieszkańców przypada aż 850 aut.

– Nadmierny transport samochodowy jest tylko jedną z wielu negatywnych konsekwencji suburbanizacji. Miasta muszą przeznaczać środki na niekończącą się infrastrukturę, by podłączać coraz odleglejsze osiedla. Coraz więcej pieniędzy pochłania transport publiczny. Dlatego trzeba odejść od tego modelu na rzecz miast rozwijających się do wewnątrz, w kierunku centrum oraz autonomicznych osiedli – powiedziała Hanna Zdanowska.

Podczas drugiego dnia Samorządowego Kongresu Klimatycznego w Łodzi odbył się szereg warsztatów dotyczących m.in. zielonego PR, ekologicznego designu i samowystarczalności energetycznej gmin.

Oprócz wymiany doświadczeń i wiedzy merytorycznej kongres w Łodzi przyniósł też namacalne korzyści dla środowiska naturalnego. Przedstawiciele łódzkiego magistratu, Młodzieżowej Rady Miejskiej w Łodzi i Młodzieżowego Strajku Klimatycznego wspólnie na terenie Manufaktury zasiali łąkę kwietną. Każdy uczestnik kongresu otrzymał również sadzonkę drzewa do zasadzenia.

Materiał powstał we współpracy z Urzędem Miasta Łódź

Czytaj także: PiS sięga po pałkę na biznes. „Będą mogli zablokować każdą decyzję. Jak w Rosji”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Radomyślu Wielkim będzie inwestycja, która zmieni oblicze Rynku
Następny artykułStroiki Wielkanocne