A A+ A++

Nasza władza za swą antyputinowską retoryką skrywa putinowską w formie i treści politykę. Jej codziennym antyeuropejskim tyradom wymierzonym w przywódców Niemiec i Francji towarzyszy wspieranie członków putinowskiej międzynarodówki. Z wyrozumiałości tej władzy, którą nigdy nie cieszą się Scholz czy Macron, korzysta Orbán. Na ostatniej prostej francuskich wyborów prezydenckich szef polskiego rządu otwarcie wspiera kandydatkę, której celem jest rozmontowanie projektu europejskiego i osłabienie NATO, czyli realizowanie programu Władimira Putina. Nie udało się z entuzjastycznie popieranym przez PiS Trumpem, to może uda się z popieraną przez Morawieckiego i opłacaną przez Putina Le Pen.

Na froncie wewnętrznym oponentów PiS próbuje się zepchnąć do narożnika. Czyni to władza, czyni to rozlokowana w mediach pisowska agentura. Jak w ukropie uwijają się partyjni i bezpartyjni. A to kilku tzw. badaczy opinii publicznej, którzy biorą zlecenia od władzy albo stają na głowie, by je dostać, a to postaci z mediów prywatnych. Sympatyk PiS, który wylądował w wielkiej stacji radiowej, bo jej właściciel, chcąc się ułożyć z władzą, oddał jej w leasing kawałek najlepszego czasu antenowego. Pani ze śniadaniówki, która podobno reprezentuje jakąś prawicową wrażliwość, więc pogonienie jej z telewizji władza odebrałaby jako gest nieprzyjazny. Ci, którym dobre stosunki z władzą są potrzebne, by pieniądze zdobyć albo pieniądze i wpływy zachować. Splot rozmaitych interesów skutkujących wspieraniem PiS w ważnych momentach.

Tym większa desperacja i wściekłe ataki na oponentów, im silniejsza świadomość, że to może być ostatnie polityczne złoto tej ekipy. PiS i jego propagandyści wiedzą, że już niedługo polityka wróci do starego koryta, a bez wojennych strachów i uniesień Polacy na zimno ocenią bilans tych rządów i wystawią władzy rachunek, na jaki zasługuje, czyli według wszelkiego prawdopodobieństwa uruchomią wyborczą gilotynę. Dlatego już teraz wzmacniają chwilowe atuty i neutralizują słabości. Wojna jest tu pomocna, bo może stać się głośnikiem nowej narracji władzy i kneblem dla jej oponentów.

Według PiS putinistami są antyputiniści, a antyputinowcami ci, którzy od lat w interesie Kremla uderzali w jedność Zachodu. Za antyputinistów podają się wspólnicy Orbána, Le Pen, Salviniego i całej tej populistyczno-autorytarnej międzynarodówki grającej pod batutą Rosji. Chcą politycznej premii za antyputinowskie wrzaski, choć nic się za tymi wrzaskami nie kryje. Wzywając Zachód do zaostrzenia sankcji, sami stają na głowie, by ich nie wprowadzać. Wrzeszcząc o walce z Putinem, wspierają jego marionetki. Skoro nie można wspierać Putina, bo ludzie by ich zatłukli, to można chronić jego aktywa, Orbána i Le Pen oraz atakować przeciwników Kremla z Unią na czele. Przez ponad miesiąc nie zamrozili rosyjskich majątków w Polsce, ale forsują ustawę pozwalającą konfiskować majątek Polaków. Chodzi o to, żeby przy okazji wojny osłabić oponentów, zwiększyć władzę Kaczyńskiego i zmniejszyć kontrolę społeczną jego działań.

Atak na oponentów ma przynieść efekt mrożący. Wszyscy mają stać w jednym szeregu, wiedząc, że kto się wychyli, dostanie w łeb. Dyscyplinowanie przybiera różne formy. Radiowy trefniś władzy pisze w felietonie, że tu spadają bomby, a Lis się martwi, że Kaczyńskiemu wzrośnie. Fakt, wolałbym, żeby nie wzrosło, bo byłaby to moralnie i politycznie premia niezasłużona. I przypominam trefnisiowi, że Kaczyński w tej wojnie udziału nie bierze. A jeśli stoi po którejś ze stron, to raczej tam, gdzie są przeciwnicy Ukraińców.

Temu wrednemu szantażowi ulegać nie wolno. Trzeba ustać ciosy i robić swoje. Nie jest miło dostać nominację na kolaboranta Putina, ale nie histeryzujmy. Zdrajcy narodu to stała figura propagandowa w autorytarnych reżimach. Stosują ją i Putin, i Erdoğan, Orbán i Kaczyński. Specyfika polska polega być może na zaangażowaniu w tę kampanię tzw. symetrystów, jak chyba zbyt łaskawie zwykło się nazywać bezpartyjnych pomagierów PiS. Zamordystom zawsze chodzi o to, by przylepić oponentom plakietkę wroga narodu, a całą resztę wystraszyć, czyli budować tzw. jedność. Tak zwaną, bo dla przywódców autorytarnych owa jedność oznacza kapitulację oponenta.

Żadna okładka Polsce nie zaszkodzi. Za trzy tygodnie może być jednak tak, że wybory we Francji wygra kandydatka Putina, która otwarcie dąży do tego, by zniszczyć UE i NATO, o których Polacy marzyli całe dekady. Oto cel przywódcy Kremla wspierany przez rządzących dziś Polską. I szczerze wyznam, że aż prosi się tu o mocną okładkę.

Czytaj też: Anne Applebaum: Putin chce zniszczyć NATO i Unię Europejską. Traktowaliśmy to jako żart, a to wcale nie jest żart…

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPierwsze przymiarki do Tatrzańskich Wici
Następny artykuł44. Kiermasz Wielkanocny w Zamościu