12 lat temu Rosja była taka sama jak dziś. Z Władimirem Putinem (chwilowo premierem) i tym samym wojennym bestialstwem. Gdyby nie zdecydowana postawa śp. Lecha Kaczyńskiego, Gruzję w 2008 roku spotkałby taki sam los, jak dziś Ukrainę, a wcześniej Czeczenię. Minęło zaledwie 14 lat od ostrzeżenia Prezydenta RP w Tbilisi, a rosyjska armia znowu prowadzi swoje ludobójcze czystki, po stalinowsku strzelając w potylicę, mordując cywilów i gwałcąc kobiety. A zaledwie kilka miesięcy temu obecna opozycja, która nie pozwoliła na przeprowadzenie rzetelnego śledztwa smoleńskiego i wybielała Putina, dziś oskarża obecny rząd o prorosyjskość.
Przestroga wykrzyczana światu w Tbilisi przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego rozwścieczyła Putina. Wiedział, że został przejrzany i chciał zemsty. Wiele było bezpośrednich wyrazów tej oczywistej niechęci. Jednym z nich było utrudnianie uroczystości upamiętnienia ofiar zbrodni katyńskiej w 70. rocznicę ludobójstwa. Gdyby nie tak bliska współpraca Rosjan z Donaldem Tuskiem i jego rządem, pewnie nie doszłoby do rozbicia wizyt. Warto o tym pamiętać.
Już w pierwszych dniach wojny pisałam, że teraz, gdy wreszcie świat zobaczył do czego zdolny jest Putin, musimy na nowo wrócić do katastrofy smoleńskiej. Nie mieliśmy szansy dowiedzieć się prawdy w 2010 roku, bo tchórzliwy rząd Donalda Tuska oddał śledztwo Rosjanom, chciał jak najszybciej zamknąć sprawę i wypalić ją z pamięci Polaków. Ktokolwiek podejrzewał zamach, dostawał kremlowską ripostę, że to „kłamstwo smoleńskie” sformułowane przez oszołomskich PiSowców. Dziś Kreml w taki sam sposób odpowiada na masakrę w Buczy, nazywając ją inscenizacją i „kłamstwem ukraińskim”. Tyle, że na Buczę, Irpień, Hostomel, Charków czy Mariupol patrzy teraz cały świat. Codziennie mamy namacalne dowody rosyjskiego bestialstwa. Władze Ukrainy pokazują ją każdego dnia i apelują o międzynarodową pomoc. Smoleńsk został owiany mgłą, paniką polskiego rządu i chęcią szybkiego zapomnienia. Donaldowi Tuskowi i Bronisławowi Komorowskiego zabrakło odwagi, by zwrócić się o pomoc do USA i zorganizować międzynarodowe śledztwo. Oddali je Rosjanom.
CZYTAJ WIĘCEJ: O „kłamstwie smoleńskim” mówią z taką samą pewnością, jak Rosja o „kłamstwie ukraińskim”. Tępa propaganda Kremla wciąż ma orędowników
Donald Tusk długo zwlekał z zabraniem głosu w sprawie najazdu Rosji na Ukrainę. Wyczekał do chwili, aż wypowiedzą się Niemcy. Teraz, gdy wszystkie państwa zgodnie krytykują Putina, on też nastroszył bojowe piórka i przemawia! Tyle, że jego agresja w dziwny sposób wymierzona jest bardziej w polski rząd niż w bestialstwo Kremla. Najwyraźniej liczy na społeczną amnezję, bo przecież ktoś, kto prowadził tak prorosyjską politykę, a dziś zarzuca rządowi Prawa i Sprawiedliwości prorosyjskość, robi z siebie skończonego błazna. To jego rząd podpisał najbardziej niekorzystny kontrakt gazowy z Rosją, uzależniający nas od rosyjskiej energetyki do 2037 roku. To jego rząd umorzył Gazpromowi 1,2 mld długu, czemu wcześniej sprzeciwiał się prezydent Lech Kaczyński. To Radosław Sikorski chciał przyjmować Rosję do NATO, a Bronisław Komorowski pił wódkę i jadł śledzie z prezydentem Miedwiediewem zaledwie kilka miesięcy po katastrofie smoleńskiej, o czym niedawno opowiadał z rozbawieniem Palikotowi. Temu samemu, który organizował na Krakowskim Przedmieściu agresywne bojówki upitych młokosów sikających na znicze, atakujących modlących się ludzi i urządzających happeningi z „Zimnym Lechem” i „pieczoną kaczką”. Wreszcie to ten sam Donald Tusk, już po agresji Rosji na Ukrainę w 2014 roku i po aneksji Krymu, prowadził swoją skrajnie prorosyjską politykę. Przeciwnikom oświadczył jasno:
Ja bym nie chciał, żeby Polska była w jakiejś awangardzie antyrosyjskiej czy krucjacie antyrosyjskiej. Póki ja będę o tym decydował, Polska nie będzie krajem agresywnej koncepcji antyrosyjskiej.
Dziś, gdy już nikt nie ma wątpliwości przed czym ostrzegał śp. prezydent Lech Kaczyński i gdy wiadomo do czego zdolny jest Putin, widać jeszcze wyraźniej kim są ludzie, którzy go dotąd usprawiedliwiali i ubijali z Rosją interesy. A ta jest taka sama od stuleci. Bezwzględna i bestialska. Nie ukrywa swoich imperialnych zapędów, a pełnię okrucieństwa pokazała wiele razy, także po Smoleńsku. Kim więc jest człowiek, który w Smoleńsku nad ciałem śp. Prezydenta RP przybijał żółwiki z Putinem? Pytam czysto retorycznie…
CZYTAJ TAKŻE: Marzena Nykiel: Bucza nie jest jedyna! Kreml ujawnił, że bestie Putina są zaprogramowane na ludobójstwo. Skończmy już te negocjacje z mordercą!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS