A A+ A++

Za nami pierwsze ćwierćfinałowe mecze Ligi Mistrzów. W tych środowych sypnęło niespodziankami, bo Bayern Monachium przegrał na wyjeździe (0:1) z hiszpańskim Villareal, a na niemiecki zespół spadła lawina krytyki. Dostało się zwłaszcza Robertowi Lewandowskiemu i Thomasowi Muellerowi, którzy są odpowiedzialni za ofensywę Bayernu.

Zemsta Bayernu będzie słodka

– To jest spora niespodzianka – przyznaje Marcin Gazda, który świetnie zna ligę hiszpańską. – I nie wiem, co mnie bardziej dziwi. To, że nie strzelili więcej bramek, czy to, że żadnej nie stracili. Nie stracić niczego z dysponującym olbrzymią siłą ofensywną Bayernem, to wielka sprawa. Villareal natomiast tak już ma w tym sezonie, że nie wykorzystuje sytuacji. Ekipa Unaia Emery’ego potrafi grać w piłkę, ale to nie zawsze przekłada się na wynik i chodzi mi o gole.

W ocenie eksperta 1:0, to jednak zbyt skromna zaliczka, by Villareal mógł liczyć na awans do półfinału. – Spodziewam się powtórki z Salzburgiem, z którym Bayern zremisował na wyjeździe, a u siebie wbił Austriakom siedem bramek. Villareal ma jednak swój pięć minut, bo sprawił niespodziankę, bo w 1/8 utarł nosa Juventusowi Turyn, a teraz zrobił to samo z Bayernem. I  zachował czyste konto. Ja już nie pamiętam, kiedy Bayern zaliczył w Lidze Mistrzów mecz bez gola. Chyba w 2019 roku.

Chelsea w kryzysie, Real mógł wygrać 6:1

Jeśli Villareal sprawił niespodziankę, to co powiedzieć o Realu, który rozbił na wyjeździe Chelsea i już nawet trener Tuchel rzucił ręcznik. – Choć ja myślę, że te jego słowa o tym, że rywalizacja rozstrzygnięta, to jest też pewna próba obudzenia drużyny, która ostatnio przegrała też 1:4 w lidze z Brentfordem – podkreśla Gazda.

Na razie jest tak, że Chelsea po reprezentacyjnej przerwie zaliczyła dwie porażki i straciła siedem bramek. A mogła więcej. – Real miał jeszcze trzy setki, choć ta sytuacja, którą miał Benzema nie była łatwa, bo on przed strzałem zahaczył o nogę Jorginho i dlatego uderzenie nie było czyste – zauważa Gazda.

Komentator La Liga w Eleven Sports ma też do gry Realu kilka uwag. – Drużyna z Madrytu wygrała przede wszystkim, dlatego że Chelsea prezentowała się gorzej niż przed rokiem, kiedy wyeliminowała Real. Wtedy londyńczycy lepiej grali bez piłki, z większą mocą rzucili się na Real. Teraz to tak nie wyglądało i Real wygrał, choć nie był idealny. Pressing w środkowej strefie był często mocno spóźniony. Był nawet taki moment, gdy Benzema pokazywał do Modrica, że coś to nie gra.

Real urasta do roli faworyta Ligi Mistrzów

Gazda zauważa też jednak wiele plusów Realu. – Dobrze wychodzili spod pressingu Chelsea, dobrze grali skrzydłami. Vinicius i Valverde zrobili swoje. Dzięki postawieniu na Valverde Real nadał swoim atakom większej mobilności – ocenia ekspert.

Czy Real po wygranej 3:1 z Chelsea urasta do miana głównego kandydata do wygrania tegorocznej edycji Ligi Mistrzów? – Ta drużyna zawsze jest kandydatem, bo Real to marka. W tym sezonie pokazują dodatkowo, że potrafią się zmobilizować na ważne mecze. Poza tym wyżej notowane ekipy Bayernu i Manchesteru City już przekonały nas o tym, że nie są nie do ugryzienia. Także Real może Ligę Mistrzów wygrać, ale nie nazwałbym go głównym faworytem. Druga połowa spotkania z Chelsea była słaba, a rywal jest jednak w małym kryzysie – komentuje Gazda.

Dla Realu Liga Mistrzów nie jest w tym roku celem najważniejszym. Trener Carlo Ancelotti chce wygrać La Ligę. Włoch ma już na koncie mistrzowskie tytuły w kilku znaczących ligach, ale brak mu tego trofeum w Hiszpanii. To nie znaczy jednak, że Real Ligę Mistrzów potraktuje po macoszemu. Nie zrobi tego zwłaszcza teraz, gdy ma już na rozkładzie PSG i za chwilę najpewniej także Chelsea.

Vinicius odrodził się w najlepszym możliwym momencie

– Poza tym mecz z Chelsea pokazał, że odrodziła się dobra relacja między Benzemą i Viniciusem. Ten drugi miał przez kilka miesięcy słabszy okres, jego liczby wyglądały słabo, ale w środę pokazał najwyższy światowy poziom. Ostatni raz tak dobrze grał na jesień. Teraz nie tylko brał aktywny udział w ofensywie, ale i też pomagał w obronie – zauważa Gazda.

Benzema i Vinicius, to kluczowy duet dla Realu. Większość goli i asyst to jest ich dzieło. Jeśli tu się nic nie zmieni, to grzechem byłoby, żeby Real tej siły nie wykorzystał. – W grze Realu do poprawy są detale. Świetnie działa wysoki i niski pressing, ustawienie 4-3-3 też się sprawdza i teraz chodzi o to, żeby nie doprowadzać do takiej gry, jak w drugiej połowie z Chelsea, bo to wyglądało słabo – kwituje Gazda.

Hiszpania powinna trzymać kciuki za Real, bo wiele wskazuje na to, że w półfinałach innych drużyn z tego kraju nie będzie. O Villareal, które wygrało za mało, już mówiliśmy. Athletico Madryt z kolei stoi przed trudnym wyzwaniem odrobienia jednobramkowej straty z Manchesteru. To 0:1 Athletico osiągnęło, grając bardzo specyficznie. Teraz będzie musiało zaryzykować, odkryć się, przez co gracze Manchesteru City będą mieć więcej przestrzeni do rozegrania piłki. Z pewnością Anglicy są faworytami dwumeczu. A jeśli dodamy, że Liverpool w pierwszym meczu ograł na wyjeździe Benficę Lizbona 3:1, to staje się jasne, że w półfinałach możemy mieć dwie drużyny z Premier League, a po jednej z Niemiec i Hiszpanii.

Polsat Sport

Przejdź na Polsatsport.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowy format turniejów siatkarskich igrzysk olimpijskich Paryż 2024
Następny artykułŚwinoujście. Spacer tunelem z wyspy Wolin na Uznam. Koniec kolejek przed promami coraz bliżej