A A+ A++

Rozumiemy, że sprawa wzrastających stóp procentowych może budzić emocje. Niewątpliwie wzrost WIBOR-u przekłada się na wzrost kosztów obsługi kredytu. Naturalnymi zaczynają być wówczas pytania czy WIBOR jest rzeczywiście dobrze ustalany, czy banki poprawnie go stosują w umowach? Oczywiście na takie pytania można szukać odpowiedzi. Trzeba to jednak zrobić w sposób rzeczowy, oparty na faktach i prawie. Tymczasem mamy wrażenie, że zarówno istotna część artykułów jaki i część wypowiedzi prawników w tej sprawie zawiera szereg informacji, które delikatnie mówiąc, mają dość luźny związek z tym czym jest wskaźnik referencyjny, jaki jest podział ról w jego tworzeniu i stosowaniu oraz jaki jest zakres odpowiedzialności z tym związanej, a przecież to wszystko wynika z obowiązującego w Unii Europejskiej Rozporządzenia o Wskaźnikach Referencyjnych (BMR). Warto więc może wiedzę na ten temat nieco uporządkować.

WIBOR jako bazowa cena pieniądza – podstawa dla ustalenia oprocentowania

W relacji banku i klienta, który wziął kredyt hipoteczny, to czym jest WIBOR w umowie kredytu hipotecznego określa ustawa o kredycie hipotecznym oraz nadzorze nad pośrednikami kredytu hipotecznego i agentami. Zgodnie z jej treścią oprocentowanie nowego kredytu o zmiennym oprocentowaniu musi być ustalone jako suma wartości wskaźnika referencyjnego, takiego jak WIBOR i wysokości zapisanej w umowie marży.

Dla relacji klient-bank WIBOR jest zatem nie tyle abstrakcyjnym wytworem pomiaru danego rynku co określoną w umowie zmienną częścią oprocentowania. WIBOR jest po prostu bazową, zmienną ceną pożyczanego pieniądza, do której bank dodaje swoją marżę.

Jak ocenić prawidłowość stosowania WIBOR?

Kolejnym pytaniem może być to czy ta cena bazowa została przez bank prawidłowo zastosowana?

Aby na nie odpowiedzieć trzeba najpierw wyjaśnić czym jest „prawidłowe” odwołanie się w umowie do wskaźnika referencyjnego. Czy przed umieszczeniem danego wskaźnika referencyjnego w umowie Bank musi przeprowadzić badanie jego zgodności z BMR? A jeśli tak, to jak daleko takie badanie ma sięgać? Czy bank musi samodzielnie ocenić metodę ustalania wartości wskaźnika referencyjnego i dane na których się opiera? Sprawdzić czy ilość transakcji, która brana jest pod uwagę przy ustaleniu wskaźnika referencyjnego jest wystarczająca? Ocenić czy wskaźnik w prawidłowy sposób mierzy określony rynek? 

Istotą reformy wskaźników referencyjnych, której efektem jest rozporządzenie BMR, jest wprowadzenie jasnego podziału ról i odpowiedzialności w zakresie tworzenia i stosowania wskaźnika referencyjnego.

Centralną postacią w tej układance jest administrator wskaźnika

Administrator odpowiada za zdefiniowanie czym jest dany wskaźnik (tj. co dokładnie ma mierzyć) oraz określenie metody (czyli w jaki sposób dany wskaźnik ma być ustalany), a następnie za codzienne ustalanie i publikowanie wskaźnika zgodnie z przyjętą definicją i metodą. Aby administrator mógł wykonywać taką działalność, a banki stosować jego wskaźnik w umowach o kredyt hipoteczny, administrator musi dostać zgodę organu nadzoru (w naszym przypadku – Komisji Nadzoru Finansowego) oraz być wpisanym do publicznego rejestru administratorów w Unii Europejskiej. Innymi słowy, aby wskaźnik referencyjny mógł być stosowany jego administrator musi uzyskać swojego rodzaju „certyfikację”, czyli być oceniony i zaakceptowany przez organ nadzoru. Posiadanie tej certyfikacji oznacza potwierdzenie zgodności administratora i opracowywanych przez niego wskaźników referencyjnych z wymogami BMR. 

W konsekwencji bank stosując dany wskaźnik w umowie z klientem nie tylko nie musi zastanawiać się czy dany wskaźnik jest zgodny z BMR lub czy dany administrator oraz jego wskaźniki spełniają wymogi prawa. Taka analiza jest poza zakresem kompetencji banku – została ona bowiem przekazana organowi administracji publicznej, który czuwa nad przestrzeganiem przepisów prawa. Dzięki przyjętemu rozwiązaniu sytuacja jest zero jedynkowa. Każdy wskaźnik opracowywany przez administratora wpisanego do rejestru ESMA jest zgodny z BMR. Banki nie mogą stosować innych wskaźników nawet, gdyby subiektywnie uznawały je za „lepsze”. Jest to sytuacja dokładnie taka sama jak ze szczepionkami na COVID-19. Każda szczepionka dopuszczona do stosowania w Polsce, i tylko taka szczepionka, może być przez lekarzy stosowana. Decyzja o dopuszczeniu szczepionki pozostaje poza kompetencjami danego lekarza i lekarz ten nie jest odpowiedzialny za skutki jej stosowania. Nawet gdy w internecie pojawiają się informacje o związanych z nią skutkach ubocznych. 

Dlatego wypowiedzi, że banki nie mogą stosować WIBOR-u, bo choć formalnie jest on zgodny z BMR to nie spełnia zawartych w nim wymogów, bo nie opierają się wyłącznie na danych transakcyjnych, są nieprawdziwe. Albo jakiś wskaźnik posiada „certyfikat” na stosowanie i można go stosować, albo takiego certyfikatu nie posiada i nie można go stosować w kredytach hipotecznych. Nie ma niczego pomiędzy. 

Podsumowując – zgodnie z prawem sprawa jest prosta: prawidłowe stosowanie WIBOR-u w umowie przez bank będzie miało miejsce tak długo jak jego administrator – GPW Benchmark – będzie wskaźnik ogłaszał i jak długo nie utraci wymaganego zezwolenia. Na prawidłowość stosowania przez banki WIBOR-u nie wpływa na ilu danych transakcyjnych WIBOR się opiera, ani jaka jest metoda jego opracowywania. Ocena poprawności WIBOR i zgodności z przepisami prawa leży poza kompetencją banków, które ten wskaźnik stosują – została ona natomiast przeprowadzona z pozytywnym wynikiem przez uprawniony do tego organ administracji publicznej – Komisję Nadzoru Finansowego.

Mity wokół WIBORu

Na takiej wyżej przytoczonej definicji „poprawności” moglibyśmy jako prawnicy właściwie poprzestać. Nie możemy się jednak oprzeć pokusie, aby odnieść się do paru mitów, które zaczynają wobec WIBOR-u narastać. Uważamy WIBOR za bardzo dobry wskaźnik referencyjny, który przetrwał różne burze i kryzysy na rynku finansowym, jakie miały miejsce przez prawie 30 lat jego istnienia. Szkoda byłoby aby przez różne, nie do końca prawdziwe twierdzenia, miałby on zostać zniszczony. To „zniszczenie” w kontekście wskaźnika, to utrata zaufania do rzetelności jego ustalania. 

Pierwszym mitem, który pojawia się jak mantra w odniesieniu do WIBOR-u, to zarzut, że nie jest on prawidłowy, ponieważ nie opiera się on (tylko) na danych transakcyjnych.

Naszym zdaniem, kwestia „transakcyjności” w kontekście BMR jest prezentowana często w niewłaściwy sposób. Przede wszystkim BMR nie wymaga, że wskaźniki stopy procentowej opierały się wyłącznie na transakcjach. Owszem, BMR preferuje dane transakcyjne jako podstawę dla ustalenia wskaźnika. Preferencja ta wynika z przekonania, że wskaźnik oparty o dużą liczbę transakcji jest mniej podatny na manipulacje niż wskaźnik oparty o inne dane. Brak wystarczającej liczby transakcji w danym momencie nie oznacza jednak, że wskaźnika nie można opracowywać. Niską liczbę transakcji trzeba zrównoważyć zwiększeniem wymogów i kontroli w zakresie danych innych niż dane transakcyjne. W przypadku WIBOR-u, proces ustalania i przekazywania przez banki danych na potrzeby jego ustalania jest chyba najbardziej obwarowanym procedurami i kontrolą procesem, jaki funkcjonuje na polskim rynku finansowym.

Myślę że dobrze zrobiłoby krytykom WIBOR-u, aby zobaczyli od środka jak procesy te wyglądają – ile par oczu sprawdza każdą daną przekazywaną do administratora, jak złożone są procesy kontrolne, jak rejestrowane są rozmowy i wszelka komunikacja związana z WIBOR-em, jak szczegółowo uregulowane są kwestie konfliktów interesów. W praktyce, naszym zdaniem, WIBOR-em praktycznie manipulować się nie da. Owszem, za granicą miały miejsce przypadki manipulacji LIBOR-em, ale były one możliwe jeszcze przez wprowadzeniem wymogów BMR. Takich przypadków w odniesieniu do WIBOR-u nikt ani przed BMR, ani w trakcie jego obowiązywania nigdy nie stwierdził.

Kolejna podnoszona często teza, to że wskaźnik stosowany przez bank w umowie zgodnie z BMR powinien odpowiadać kosztom finansowania banku. Z tak przyjętego założenia wynikać ma z kolei wniosek, że WIBOR nie jest zgodny z BMR, ponieważ nie odpowiada on rzeczywistym kosztom finansowania banku. Takie założenie, a w konsekwencji i całe oparte na nim rozumowanie, jest jednak błędne. 

BMR nie wymaga aby wskaźnik referencyjny miał odpowiadać kosztom finansowania banku czy średnim kosztom finansowania banków. Stworzenie zresztą takiego wskaźnika referencyjnego byłoby trudne, o ile w ogóle możliwe. Banki mają bardzo różne źródła finansowania. Część z nich to depozyty terminowe, część środki trzymane na rachunkach bieżących, część to dłużne papiery wartościowe (zabezpieczone i niezabezpieczone), a część to pożyczki międzybankowe.

Źródła kosztów finansowania i zakres ich wykorzystania różnią się w zależności od banku i trudno by było przyjąć jakiś wskaźnik, który by „uśredniał” ten koszt dla każdego banku. Dlatego jeżeli występują wskaźniki, które definiują się jako wskaźniki mierzące koszty finansowania (np. EURIBOR czy WKF), to mierzą one koszt pozyskania funduszy z określonego, wybranego źródła – czy to z hurtowego rynku pieniężnego jak w przypadku EURIBOR-u, czy to z niezabezpieczonych depozytów terminowych składanych w bankach spółdzielczych będących panelistami WKF. Innymi słowy, wskaźniki te nie mierzą faktycznego kosztu finansowania banków, a jedynie uśrednioną cenę pozyskania przez banki finansowania z określonego, wybranego źródła. 

Co więcej, z faktu że takie wskaźniki istnieją nie można wyprowadzać wniosku, że jest to jedyna czy też preferowana forma określenia tego co wskaźnik stopy procentowej powinien mierzyć. Zgodnie z BMR wskaźnik stopy procentowej określa stopę, według której banki mogą udzielać pożyczek innym bankom lub agentom lub pożyczać od innych banków lub agentów na rynku finansowym. Wskaźnik referencyjny to po prostu cena bazowa, po której bank może przyjąć lub złożyć pożyczkę na określonym rynku.

Określenie rynku, na którym mierzona jest cena bazowa, BMR pozostawia pozostającemu pod nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego administratorowi.

W odniesieniu do WIBOR-u, GPW zdefiniowało go następująco:

„Wskaźnik WIBOR jest wskaźnikiem referencyjnym stopy procentowej w rozumieniu art. 3 ust. 1 pkt 22 Rozporządzenia o Wskaźnikach Referencyjnych, odzwierciedlającym poziom stopy procentowej, po jakiej podmioty spełniające Kryteria Uczestnika Fixingu mogłyby składać Depozyty na określone Terminy Fixingowe w innych podmiotach, spełniających Kryteria Uczestnika Fixingu.”

Upraszczając: WIBOR jest uśrednioną potencjalną ceną sprzedaży pieniądza przez polski bank innemu polskiemu bankowi. WIBOR jest więc bazową, hurtową ceną sprzedaży pieniądza. Ta cena bazowa jest wartością uśrednioną. Nie oznacza ona jednak, że każda pojedyncza pożyczka na rynku międzybankowym jest według WIBOR-u oprocentowana. Dla danego banku i danej transakcji na rynku międzybankowym cena może być od tej wartości niższa lub wyższa. Dlatego dany bank stosując WIBOR w umowie z klientem nie realizuje jakiejś dodatkowej, nieujawnionej marży (jak czasem się sugeruje), ale po prostu stosuje wskaźnik jako punkt odniesienia (bazę), do której dodaje marżę wskazaną w umowie. Baza ta pozostaje zaś na dany dzień ustalona przez niezależny i nadzorowany podmiot – administratora.

Kolejnym mitem, który się pojawia jest stwierdzenie, że WIBOR jest brany z „powietrza”, bo nie opiera się na rzeczywistości ekonomicznej, nie opiera się na żadnych weryfikowalnych czynnikach. Także ten zarzut nie jest jednak zgodny z prawdą. Owszem, banki ostatnimi czasy nie zawierają między sobą zbyt wielu transakcji. Międzybankowy rynek depozytów hurtowych nie jest jednak nieaktywny. Ten rynek ma bowiem jednego ogromnego „gracza” – Narodowy Bank Polski. 

Stopa referencyjna Narodowego Banku Polskiego to po prostu cena po jakiej Narodowy Bank Polski kupuje od banków pieniądze. Dla banku to właśnie ta cena – stopa referencyjna – jest punktem odniesienia dla ceny, po jakiej mógłby pożyczyć od innego banku pieniądze. WIBOR jako wypadkowa cen sprzedaży pieniądza oferowana przez banki innym bankom jest bardzo ściśle powiązany z ceną, jaką za pieniądz oferuje im podmiot dominujący na rynku, czyli Narodowy Bank Polski. Oczywiście te wartości nie są identyczne. Stopa NBP to cena nabycia pieniądza na 7 dni, a WIBOR to bazowa cena sprzedaży pieniądza np. na trzy lub sześć miesięcy (w zależności od terminu WIBOR-u). W cenie sprzedaży pieniądza na dłuższe okresy bank musi uwzględnić dodatkowe czynniki takie jak oczekiwania co do poziomu przyszłych stóp procentowych – oparte zarówno na własnych analizach jak i wypowiedziach prezesa NBP.

Niezależnie jednak od tych różnic WIBOR ma bardzo silne powiązanie ze stopą referencyjną Narodowego Banku Polskiego. Czy to jest słabość WIBOR-u? Naszym zdaniem wprost przeciwnie. Powiązanie ze stopą referencyjną Narodowego Banku Polskiego, którą sam kodeks cywilny uznaje za najbardziej wiarygodne odniesienie do ceny pieniądza to wielka zaleta WIBOR-u. To właśnie w oparciu o stopę referencyjną Narodowego Banku Polskiego ustala się odsetki ustawowe czy odsetki maksymalne. W konsekwencji właśnie tego powiązania WIBOR jest wskaźnikiem stabilnym i bardziej odpornym na zawirowania rynkowe niż wskaźnik, który opierałby się wyłącznie na danych z depozytów z określonego źródła. 

Wyobraźmy sobie dla odmiany, że WIBOR opierałby się na depozytach od klientów detalicznych. Owszem dzisiaj byłby niższy. Tylko czy przekładałoby się to na niższe odsetki od kredytów? Naiwnym byłoby tak twierdzić. Przy kredytach opierających się o wskaźnik odnoszący się depozytów detalicznych bank stosowałby po prostu wyższą marżę aby na dzień udzielenia kredytu uzyskać pokrycie kosztów, jakie wiążą się z udzieleniem kredytu. Te koszty to nie tylko odsetki płacone przez bank od depozytów, ale też również pozostałe koszty ponoszone przez bank związane z „produkcją” kredytu hipotecznego. Bank jak każdy inny przedsiębiorca, który wytwarza towar, kiedy określa cenę bazową towaru uwzględnia w niej nie tylko koszt zakupu surowca koniecznego do wytworzenia produktu, ale także wszystkie inne koszty ponoszone w związku z wytworzeniem i sprzedażą produktu. Tak więc niższa wartość wskaźnika w dniu udzielenia kredytu przekładałaby się na wyższą marżę.

Wyobraźmy sobie wskaźnik oparty o depozyty konsumenckie, w sytuacji w której banki nagle potrzebują dodatkowego finansowania. Banki podwyższają ceny depozytów. Nasz wskaźnik rośnie, ale nasza ustalona wcześniej marża pozostaje stała. Wskaźnik odrywa się o tej „oficjalnej” ceny pieniądza jaką jest stopa Narodowego Banku Polskiego. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w 2009 roku po upadku Lehman Brothers – oferowane odsetki od depozytów poszybowały do niewidzianych od dawna poziomów. Gdyby WIBOR oparty był wtedy na depozytach, klienci płaciliby dużo większe raty. Jako konsument wolę już polegać na wskaźniku powiązanym ze stopą Narodowego Banku Polskiego niż być narażony na zawirowania działania systemu bankowego.

Oczywiście nie ma nic złego w tym, że w ramach publicznego dyskursu podnoszone są różne postulaty reformy WIBOR-u. Zakładamy, że jego administrator – GPW Benchmark – w głosy te uważnie się wsłuchuje i na bieżąco analizuje poprawność funkcjonowania metody ustalania WIBOR-u. Być może kiedyś dojdzie do wniosku, że WIBOR należy zreformować lub nawet zastąpić innym wskaźnikiem. Dopóki jednak to nie nastąpi musimy jako klienci banków zaakceptować WIBOR, tak jak musimy żyć z wyższymi cenami wielu dóbr konsumpcyjnych, których używamy każdego dnia. Musimy też żyć z rosnącą ceną pieniądza. WIBOR jako miernik bazowej ceny pieniądza, tak jak inne mierniki ceny, nie jest odporny na zjawisko zwane inflacją. 

Autorzy: Marcin Bartczak i Marek Trzos-Rastawiecki, partnerzy w kancelarii ITMA Bartczak, Dulska, Trzos-Rastawiecki sp.k.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDRUKARNIA CHROMA POMAGA UCHODŹCOM
Następny artykułSzykują się drogie święta. O ile więcej wydamy na święconkę? BADANIE