A A+ A++
Recesyjne trojaczki z Ameryki
Recesyjne trojaczki z Ameryki
fot. Zwiebackesser / / Shutterstock

W ciągu ostatnich kilku tygodni otrzymaliśmy trzy recesyjne sygnały
z największej gospodarki świata. Jeśli historia raczy się powtórzyć, to za
kilka bądź kilkanaście miesięcy Stany Zjednoczone znajdą się w recesji ze wszystkimi
tego konsekwencjami dla rynków finansowych.

Przez ostatnie pół wieku recesję w Stanach Zjednoczonych
zasadniczo wywoływały tylko dwa czynniki: szok naftowy lub podwyżka stóp
procentowych w Rezerwie Federalnej. Ten pierwszy recesyjny katalizator zmaterializował
się miesiąc temu.

Recesyjne paliwa

Po rosyjskiej napaści na Ukrainę ceny ropy naftowej oraz
gotowych paliw drastycznie wzrosły, choć już w poprzednich miesiącach mocno
drożały. Przykładowo, notowania oleju napędowego na giełdzie w Londynie więcej
niż podwoiły się od początku grudnia do pierwszych dni marca. Amerykańska ropa
WTI w nieco ponad trzy miesiące także niemal podwoiła się w cenie. Choć paliw
na stacjach póki co nie zabrakło, to pod
względem ekonomicznym możemy mówić o szoku naftowym i skokowym wzroście
kosztów transportu.

Po roku 1970 każdy wzrost notowań ropy o przynajmniej 50
proc. powyżej linii trendu poprzedzał recesję w amerykańskiej gospodarce. Taki
sygnał pojawił się w roku 1970, 1973, 1980, 1991, 2001 oraz w 2008. A także
teraz – na początku marca 2022 r. – wynika z obliczeń Luca Paoliniego, głównego
stratega w firmie inwestycyjnej Pictet. Ten warunek został spełniony 8 marca,
gdy kurs ropy WTI musnął poziom 130 USD za baryłkę. Oznaczało to, że ropa w USA
była o ponad 100% droższa niż rok wcześniej. Dwa z trzech takich sygnałów w
ciągu ostatnich 25 lat (w 2008 i 2000) poprzedziły recesję w amerykańskiej
gospodarce. Trzy dekady temu – po wybuchu I wojny w Zatoce Perskiej – do
recesji wystarczył skok cen surowca o niespełna 80%.

Inwersja krzywej dochodowości

Drugi niemal niezawodny sygnał recesyjny nadszedł w ubiegłym
tygodniu, kiedy to doszło do tzw.
inwersji krzywej terminowej na rynku amerykańskich obligacji skarbowych. Po
raz pierwszy od sierpnia 2019 roku rentowność obligacji 2-letnich byłą wyższa
niż 10-letnich. Zwykle jest na odwrót – to obligacje na długim końcu krzywej
terminowej cechują się wyższą rentownością. Sytuacja inwersji utrzymywała się
także w piątek i w poniedziałek.

Od czasu zerwania przez USA z wymienialnością dolara na złoto (w
sierpniu 1971) każdą amerykańską recesję poprzedziła inwersja krzywej
terminowej. Poprzednie epizody inwersji krzywej terminowej w USA pojawiły się w
sierpniu 2019, czerwcu 2006, kwietniu 2000, grudniu 1988, październiku 1980 i
sierpniu 1978. Za każdym razem amerykańska gospodarka wpadała później w
recesję
. Zaczynała się ona odpowiednio w roku 1980, 1981, 1991, 2001, 2008
oraz 2020.

Oczywiście nikt nie może dać jakiejkolwiek wiarygodnej
gwarancji, że i tym razem historia się powtórzy. Jednakże współczesna historia
zna tylko jeden przypadek, aby po inwersji krzywej nie doszło do recesji (w
1998 r. po bankructwie Rosji). Ponadto należy wziąć poprawkę na fakt, że
opóźnienie między momentem inwersji a rozpoczęciem recesji w przeszłości
sięgało kilku lub nawet kilkunastu miesięcy.

Zadaniem prezesa Fedu jest wywołanie recesji

Inwersja amerykańskiej krzywej wynika z tego, że rentowności
obligacji 2-letnich rosły znacznie szybciej niż 10-letnich. Inwestorzy już od
kilku miesięcy dyskontują w ten sposób oczekiwane podwyżki stóp procentowych w
Rezerwie Federalnej. Od marca 2020 do marca 2022 Fed utrzymywał stopę funduszy
federalnych blisko zera i mocno spóźnił się z reakcją na bardzo wysoką inflację
CPI. Teraz dochodowość 2-letnich Treasuries wynosi ponad 2,5%, podczas gdy
jeszcze w październiku ledwo przekraczała 0,2%. Rynek terminowy wycenia, że
kierownictwo Fedu może podnosić stopy procentowe po 50 pb. na posiedzeniu, do
końca roku windując cenę kredytu do 2,5-3,0%.

– Z historii wynika, że nowi szefowie Fed mają jedno
zadanie: wywołać następną recesję. I są w tym bardzo skuteczni. Poprzedni szef
Fedu ustępuje po wyprowadzeniu gospodarki z recesji, którą wywołał. Natomiast
nowy ma za zadanie wywołać następną recesję, z której potem ma amerykańską
gospodarkę wyciągnąć – opowiadał kilka lat temu Wojciech Białek w wywiadzie
udzielonym Bankier.pl.

I jak na razie wszystko się sprawdza. Jerome Powell objął
stery Rezerwy Federalnej 5 lutego 2018 roku i rozpoczął urzędowanie od serii
podwyżek stóp procentowych. Choć covidowy kryzys nie do końca był jego zasługą,
to zgodnie ze schematem w 2020 roku wyprowadził USA z recesji. Na
drugą kadencję Powell został nominowany w listopadzie 2021 roku i także
rozpoczął ją od zaostrzenia polityki monetarnej (najpierw zredukował i wygasił
QE, a w marcu podniósł stopy procentowe). Jeśliby trzymać się historycznych
schematów, to do recesji w USA pozostały nam prawie dwa lata.

Rynek pracy prawdę ci powie

Niestety, tym razem recesja może uderzyć w Amerykę
wcześniej, niżby to wynikało z opisanego powyżej schematu. Albowiem istnieje
jeszcze jeden prawie niezawodny wskaźnik ostrzegający przed dekoniunkturą w
największej gospodarce świata. Jest nim stopa bezrobocia, tzw. agregat U-3.
Przez poprzednie 70 lat niemal każda (poza jedną) recesja w Stanach
Zjednoczonych była poprzedzona cyklicznym dołkiem stopy bezrobocia U-3.

Co więcej, z wykresu wynika jeszcze jedna niebezpieczna
prawidłowość. W pięciu przypadkach ów dołek wypadał na poziomie 3,5-3,8%. Tak
było w styczniu 2020, kwietniu 2008, grudniu 1969, marcu 1957 i maju 1948. Nie
ma zmiłuj – w 5 na 6 takich przypadkach spadek amerykańskiej stopy bezrobocia w
okolice 3,7% o kilka miesięcy poprzedzał nadejście recesji. Zatem tym bardziej
możemy się martwić faktem, że w
piątek raport z amerykańskiego rynku pracy pokazał nieoczekiwanie głęboki
spadek stopy bezrobocia do… 3,6%.

Stopa bezrobocia w USA. Na szaro zaznaczono okresy oficjalnie ogłoszonych recesji. (Federal Reserve Bank of St. Louis)

Pomimo faktu, że rynek pracy w USA już prawie powrócił do
stanu sprzed covidowego lockdownu, Amerykanie są niezadowoleni jak rzadko
kiedy. W marcu indeks nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan spadł do 59,4
pkt i osiągnął najniższą wartość od września 2011 roku. Nastroje Amerykanów są
już niemal tak samo złe jak podczas apogeum Wielkiego Kryzysu Finansowego z
przełomu lat 2008/09. Tak działa bardzo wysoka inflacja skutkująca realnym
spadkiem siły nabywczej płac oraz rekordowo wysokie ceny samochodów i
nieruchomości, które praktycznie przestały być dostępne dla przeciętnego
mieszkańca USA. Przez poprzednie 45 lat tak niskie odczyty tego wskaźnika obserwowano
jedynie podczas recesji (oraz w II poł. 2011 r.). Dodajmy, że popyt
konsumpcyjne odpowiada za blisko 70% PKB Stanów Zjednoczonych.

Reasumując, mamy już trzy historycznie mocne przesłanki
pozwalające oczekiwać recesji w Stanach Zjednoczonych pod koniec 2022 roku lub
w roku 2023. Przemawiają za nią „przegrzany” rynek pracy, już niemal galopująca
inflacja CPI, wiosenny szok naftowy oraz chyba już nieuniknione zacieśnienie
polityki pieniężnej skutkujące inwersją krzywej dochodowości. Warto też
odnotować, że w marcu 14-miesięczne minimum zaliczył wskaźnik
ISM mierzący koniunkturę w amerykańskim przemyśle.

Źródło:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTo są “rosyjscy wyzwoliciele”. Porażająca relacja z Buczy
Następny artykułMapy Google pokażą sygnalizację świetlną, znaki stopu i szacowaną opłatę za przejazd. To nie wszystko