A A+ A++

Chciałbym zapytać, co jest przyczyną takiego wyniku? Możemy mówić o ordynacji wyborczej na Węgrzech, o samej kampanii, słabości oponentów politycznych rządzącego Fideszu…

– …zabetonowany system. Orbán jest, tak jak mówiło się o wielkich bankach w czasie kryzysu finansowego, „za duży, by upaść”. W rękach rządzących są wszystkie struktury i instytucje w państwie, pieniądze i służby. Nawet zjednoczona opozycja okazała się za słaba, żeby z tym wygrać. To pierwszy powód.

Drugi jest taki, że Orbán sprawnie dostosował swój przekaz do wojny w Ukrainie. Narzucił – w prawie kompletnie kontrolowanej przez siebie sferze medialnej – narrację, że on jest oazą spokoju, rozsądku i doświadczenia. A opozycja wepchnie Węgry do wojny i wyśle naszych młodych chłopców na front.

Trzeci powód jego zwycięstwa jest taki, że na czas kampanii zostały zamrożone ceny podstawowych produktów czy benzyny, a subwencje do wyborców płynęły szerokim strumieniem. Ludzie to kupili. Teraz przyjdzie im za to słono zapłacić.

Czwartą kadencją Orbána?

– Nie, w swoich rachunkach. Zapłacą za wiarę w to, że nie będzie drożyzny i inflacji. Kraj jest w bardzo trudnej sytuacji: deficyt jest wysoki, zadłużenie państwa wzrosło, inflacja jest tamowana sztucznie. Orbán będzie zmuszony brać kolejne pożyczki. Ale pytanie, kto mu ich teraz udzieli.

Ale przecież Viktor Orbán przekonywał wyborców, że właśnie dzięki niemu, jego zdolności do manewrowania i dobrym relacjom z Moskwą, Węgrzy mogą cieszyć się tanią energią. To nieprawda?

– Tylko, że ceną tej taniej energii może być to, że Orbán wyjdzie i z NATO, i UE. Bo Węgry są w tych organizacjach międzynarodowych enklawą czy wyspą „nieliberalnej demokracji”, jak sam premier Węgier to nazywa. Choć ja uważam, że demokracją już nie są i te wybory to pokazały. Możemy się zastanawiać, czy struktury zachodnie, które po 24 lutego wyjątkowo się zjednoczyły, go wykluczą, czy Orbán dokona kolejnej wolty. Ja już w jego wykonaniu bylem świadkiem kilku takich zwrotów, więc niewykluczone, że dla odmiany teraz znów będzie udawał Europejczyka. Choć nie wskazują na to jego wypowiedzi na wiecu powyborczym, gdzie atakował UE, Brukselę, Sorosa i Lewicę oraz – choć nie z nazwiska – prezydenta Ukrainy, Zełeńskiego. To świadczy raczej, że będzie kontynuował linię prorosyjską i po wyborach.

Naprawdę Węgry będą chciały wyjść z UE i NATO?

– Może Węgry nie będą chciały, ale instytucje zewnętrzne powinny się głęboko zastanowić, czy chcą w swoim gronie takiej czarnej owcy.

Ale to by z kolei oznaczało, że Bruksela – jak pan sam mówi, zjednoczona w swoim sprzeciwie wobec Rosji – musiałaby znowu się podzielić i otworzyć nowy front?

– Poczekajmy na wyniki wyborów we Francji. Po 24 lutego wydarzyło się już tyle rzeczy, o których myśleliśmy, że są niewyobrażalne, że teraz wszystko sobie można wyobrazić. Czy pan sobie wyobrażał, że w Polsce będzie wiceprezydent USA, prezydent USA, szef dyplomacji i szef Pentagonu dwa razy w ciągu miesiąca?

Co zrobić z narracją, że winni temu są Węgrzy i węgierskie społeczeństwo, które „po prostu tak ma”. Dziś coś podobnego można usłyszeć od polskich komentatorów i profesorów w radiowych porankach.

– Ja bym się aż tak nie wywyższał. Choć do pewnego stopnia coś w tym jest, do czego wrócę. Viktor Orbán jednak od dawna mówił, że należy społeczeństwo dzielić: na lud i elity. Od ludu czy narodu zależy zwycięstwo w wyborach, więc to na nich gra. A elity? Można kupić, zastraszyć lub zignorować. Orbán konsekwentnie się tego trzyma i, jak widzimy, dalej wygrywa w cuglach.

A zjednoczona opozycja…

– Nie ma już zjednoczonej opozycji!

Rozsypała się wczoraj wieczorem?

– Na wiecu powyborczym, obok Pétera Márki-Zay, nie pojawił się żaden z pozostałych liderów opozycji, a dwaj z nich – były premier Ferenc Gyurcsány i szef Jobbiku Peter Jakab – stwierdzili już, że to jest klęska wyborcza, po której należy rozliczyć winnych. Zjednoczonej opozycji na Węgrzech już nie ma.

A zanim jeszcze doszło do tej porażki, to jak dobrym pomysłem było zjednoczenie się opozycji? Jak pan oceniał ten plan?

– Oceniałem ten pomysł pozytywnie. Uważałem, że to był jedyny sposób na [premiującą większe ugrupowania – przyp. red.] metodę D’Hondta. Moim zdaniem, opozycja źle rozegrała temat wojny w Ukrainie.

Co prawda oni próbowali tak to ustawić, że Orbán jest człowiekiem Putina, Rosja trzyma go w garści i tak dalej. Nie mieli chyba jednak dość przebicia w mediach, środków by narzucić swoją opowieść i chyba też zabrakło im energii.

Widzi pan paralele z Polską?

– Nie widzę. Polskie społeczeństwo jest bardziej krnąbrne, a węgierskie zawsze potrzebowało „ojczulka”. Kochali kiedyś Kadara, wcześniej Horthy’ego, a nawet kiedyś Franza Josefa za CK Monarchii.

Skoro Węgry nie są już demokracją, to jakim są systemem?

– Tam dokonało się coś, co fachowcy nazywają state capture, czyli zawłaszczeniem lub przechwyceniem państwa. Mamy do czynienia z demokracją hybrydową lub – używając języka Putina – „demokracją suwerenną”. Tak czy inaczej, na pewno w 100 proc. nie jest to demokracja liberalna. Węgierski system nie spełnia też kryteriów kopenhaskich, które musieliśmy przyjąć ubiegając się o członkostwo w Unii Europejskiej. Demokracji liberalnej tam na pewno nie ma, za to jest wódz narodu.

Prof. Bogdan Góralczyk – politolog, sinolog, dyplomata, publicysta, profesor Centrum Europejskiego UW. W latach 2003-2008 ambasador RP w Królestwie Tajlandii, Republice Filipin i Związku Myanmar (d. Birma). Wcześniej, w latach 1991-98 przebywał na placówce dyplomatycznej na Węgrzech. Był też szefem Gabinetu ministra SZ RP.

Czytaj więcej: „W interesie Rosji leży to, by rządził dalej”. Viktora Orbána droga od liberała do autokraty

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTankowanie F-18 nad Powiatem Brzeskim / zdjęcia
Następny artykułWłaściciel gospodarstwa na Podlasiu wskazał Syryjczykom lepiankę i wyjechał. “Tak ludzi ukrywano w czasach II wojny światowej”