Władysław był jedną z niewielu osób, które przeżyły ludobójstwo w Buczy i był na tyle blisko, by odpowiedzieć co się działo.
Władysław zrelacjonował wydarzenia dla portalu Vot Tak, uruchomionym przez Biełsat.
Po tym, jak zaczęło być niebezpiecznie, mężczyzna szukał schronienia w bunkrze w pobliżu sztabu obrony terytorialnej. Do środka weszli żołnierze. Byli to głównie Rosjanie i Białorusini, których rozpoznał po dialekcie. Przez pierwsze dni okupacji było dobrze. Żołnierze nawet pomagali mieszkańcom i rozdawali jedzenie.
Potem tych żołnierzy zastąpili inni. Przeszukano go i okradziono. Pytano go o domy nacjonalistów czy grup antyterrorystycznych, ale nic nie wiedział. Dotkliwie go pobito. Sprawdzono dokumenty. Osoby, które walczyły w latach 2014-2018 były od razu mordowane. To samo robiono z członkami obrony terytorialnej lub osobami, które mają żołnierskie tatuaże lub nawet z herbem Ukrainy.
Największą brutalnością wykazywali się Kadyrowcy, których można było poznać po charakterystycznych czarnych lub ciemnozielonych mundurach. „Wszyscy kadyrowcy zachowywali się okrutnie i barbarzyńsko, Rosjanie byli trochę inni. Wśród nich było wielu młodych ludzi. Niektórzy pukali do drzwi i prosili o nocleg, inni po prostu bili właścicieli domów i wyrzucali na ulicę” – wspomina mężczyzna.
Zaczęto grzebać ofiary. Nie pozwalano zanosić ciał na cmentarz więc grzebano je tam, gdzie było można. Sam był świadkiem zastrzelenia ośmiu osób.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS