1 godz. 15 minut temu
Raków Częstochowa pozostaje niepokonany w tym roku, a do tego jako pierwszy od listopada zdobył stadion w Grodzisku Wlkp. Przynajmniej na trzy godziny zespół z Częstochowy będzie w PKO Ekstraklasie pierwszy, bo pokonał Wartę Poznań 2-0 (1-0).
W Grodzisku zmierzyły się dwa najlepiej punktujące zespoły w rundzie rewanżowej, ale faworyt tego spotkania był wyraźny – to Raków Częstochowa. Aby pokazać możliwości kadrowe obu zespołów, wystarczy spojrzeć na ich zimowe “wewnętrzne” transfery. Warta oddała do Rakowa swojego najlepszego młodzieżowca Szymona Czyża, który teraz, wobec pauzy Bena Ledermana, i tak usiadł na ławce rezerwowych. Z Rakowa do Warty przyszedł za to Miguel Luís – mimo, że jest wypożyczony, to Raków nie robił żadnych przeszkód z jego grą. Jesienią Portugalczyk tylko raz wszedł na boisko w Rakowie, w samej końcówce meczu z Wartą. Po przenosinach do klubu z Poznania jest podstawowym graczem, zdobył już trzy bramki.
Warta rozpoczęła to spotkania bardzo bojaźliwie – została zepchnięta do obrony, Raków od początku tworzył zagrożenie. Już w 2. minucie niecelnie z woleja uderzył bardzo aktywny Patryk Kun, później nie trafił też Ilja Szkuryn. Widać było, że grający z dość dużym wiatrem gracze z Częstochowy czują się na boisku zdecydowanie lepiej. Ivi Lopez raz po raz “czarował” rywali, Walerian Gwilia i Giannis Papanikoláou opanowali środkową strefę. Okazji może i wicelider nie miał zbyt wiele, ale też całkowicie rozbroił defensywę Warty, w której widoczny był brak Adama Zrelaka. Słowaka w roli dziewiątki miał zastąpić żywiołowy Frank Castañeda, tyle że Kolumbijczyk niespecjalnie sobie z tym poradził. Nawet gdy w końcu Warta zaczęła się nieco odgryzać, to i tak nie miała pozycji strzałowych. Raków zaś w końcu wywalczył rzut rożny, po którym w 28. minucie objął prowadzenie. Ivi Lopez wrzucił mocną piłkę na czwarty metr przed bramką, a tam zaskoczony Robert Ivanov wepchnął futbolówkę do swojej bramki. Rok temu w kwietniu Warta przegrała w Grodzisku z Rakowem 0-2 i wtedy też strzeliła swojaka, a do tego zmarnowała dwa rzuty karne.
Po zdobyciu gola Raków chwycił Wartę za gardło, przez kilka kolejnych minut nie schodził z jej połowy boiska i szybko chciał ostatecznie rozstrzygnąć to spotkanie. Kolejne dwa rzuty rożne, w 29. i 31. minucie, znów zrobiły spore zamieszanie w polu karnym gospodarzy. Najpierw głową niecelnie uderzył Fran Tudor, później poznaniacy blokowali kolejne uderzenia rywali już w swojej szesnastce. Warta w końcu nieco odepchnęła Raków od swojego pola karnego, ale i tak to goście nadal byli stroną dominującą. Całkowicie opanowali środek pola, nie pozwalali Warcie na grę długimi pod … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS