A A+ A++

Wczorajsza porażka x-kom AGO po heroicznym boju z Natus Vincere zostawiła sporo niedosytu. Nadal trzeba podchodzić do występu Polaków w ESL Pro League z dużym dystansem i stonowaniem, ale jednak pojawiły się pewne nadzieje, że “Jastrzębie” nie pojechały do Niemiec tylko zebrać baty. Dziś czekał ich mecz z Complexity. Jeśli z kimś trzeba było liczyć na punkty to właśnie z nimi, bo amerykańska organizacja należy jednak do hipotetycznie słabszych rywali z Grupy D. Mimo wszystko to oni byli faworytami.


Zobacz wideo

Marcin Gortat i Bogusław Leśnodorski zainwestowali w żyłę złota. Biznes marzeń

ESL Pro League. Dust2 nie leży AGO, lecz cały czas go wybiera

Choć wczoraj AGO mocno przejechało się z NAVI na Duście (1:16), tak ponownie go wybrało. Początek nie zwiastował jednak rewelacji, a “Jastrzębie” nie wyglądały na zespół, który wyciągnął jakiekolwiek wnioski. Po stronie atakującej szło bardzo opornie. AGO znów grało bardzo indywidualnie, co niespecjalnie wychodziło. Niewielki impakt miał na grę Roland “ultimate” Tomkowiak, ale nie można obarczać winą tylko jego osoby. Idealnym podsumowaniem pierwszej połowy było przypadkowe samobójstwo Macieja “F1KU” Miklasa w sytuacji 1vs1. Cztery punkty zebrane przez Polaków nie wyglądały najlepiej. 

Do przebudzenia doszło w zasadzie dopiero, kiedy AGO zostało zagonione w kozi róg. Przy wyniku 4:15 wreszcie coś ruszyło i “Jastrzębie” zaczęły zbierać punkty seriami. Po stronie defensywnej szło łatwiej, ale nie było już miejsca na jakąkolwiek pomyłkę. Wreszcie Complexity przełamało się w 27. rundzie, domykając mapę.

Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.

Charakteru Polakom nie można odmówić, lecz wciąż było to za mało. AGO ponownie przegrało wybraną przez siebie mapę. Dusta2 rozgrywali w tym roku w sumie siedem razy. Zwyciężyli tylko w jednym przypadku. To bardzo źle świadczy o “Jastrzębiach”, skoro te usilnie szukają swoich szans w mapie, na której ich liczby prezentują się fatalnie. Niby statystyki statystykami, ale jak AGO ma wygrywać z czołowymi formacjami na Duście, skoro nie potrafiło na nim pokonać rywali znacznie niższej klasy.

Miły gest organizacji esportowej. Ten ruch nie spodobał się niektórym fanom

ESL Pro League. Uparty walka na Anciencie

Pula map AGO nie prezentuje się obecnie zbyt okazale, wobec czego na nadchodzącego Ancienta można było patrzeć z dużą dozą sceptycyzmu. Z obecnych wrażeń z gry “Jastrzębie” w ESL Pro League wynika jednak na to, że logiką nie ma co się sugerować. Wszystko jest możliwe. Start poszedł w średni stylu, ale co ważne to AGO jako pierwsze zebrało swoje punkty. Mimo to do wygrania każdej z rund potrzebne były istnie tytaniczne wysiłki. Grające po stronie terrorystów Complexity, raz za razem podkładało bomby, dzięki czemu utrzymywało ekonomię na poziomie. Efekt był nieunikniony – w końcu Amerykanie doszli do słowa i szybko przejęli kontrolę nad mapą. AGO odratowało koniec połowy, przez co wynik pozostał bardzo stykowy.

“Jastrzębie” stanęły przed trudnym zadaniem zagrania mocnej strony atakującej. Choć Complexity wygrało pistoletówkę, tak AGO zdołało szybko nabyć karabiny i przekuć to w swój sukces. Znów zdarzały się bardzo bliskie starcia – arcyważne punkty zapewnili Damian “Furlan” Kisłowski i Maciej “F1KU” Miklas, wygrywając rundy w pojedynkę. AGO utrzymało regularną serię, lecz jeden malutki błąd mógł w konsekwencji złamać ich finanse, przechylając tym samym szalę na stronę przeciwnika. 

AGO udało się jednak wytrzymać i tym razem nie ulec presji. Seria nie została przerwana. Wysiłki indywidualne zaważyły o zdobyciu punktu mapowego, wyrównując przy tym stan serii. “Jastrzębie” pokazały pazur, ale wszystko trzeba było podeprzeć wygraną na ostatniej mapie – Vertigo.

Rekkles w barwach G2Wielkie rozczarowanie we Francji. Esportowa legenda pokonana przez Polaków

ESL Pro League. Sąd ostateczny na Vertigo

To nie była seria górnolotnych taktyk i wyrafinowanych strategii, lecz jej zmienność bardzo ekscytowała. Dlatego przed rozpoczęciem Vertigo, z pewnością wszyscy polscy kibice siedzieli jak na szpilkach. Od początku mapy było bardzo wyrównanie, ale AGO zdecydowanie poprawiło się pod względem zgrania, dzięki czemu kilka taktyk poszło zupełnie po ich myśli. Przełożyło się to na trzyrundowe prowadzenie na półmetku. Znakomicie zaczął grać Łukasz “mwlky” Pachucki, który naprawiał dobre imię po wczorajszym blamażu z NAVI.

Co najlepsze po zamianie stron dalej to AGO rozdawało karty. Complexity wygrało pistoletówkę i dwie kolejne rundy, ale reszta należała do Polaków. Ich defensywa była nie do sforsowania. Wyglądało to naprawdę dobrze i seria zaczęła zmierzać ku końcowi. AGO było coraz bliżej sukcesu. Amerykanie rozbudzili się wyjątkowo późno, bo o swoje zaczęli walczyć, przy wyniku 15:10. Złamali jednak ekonomię “Jastrzębi”, co pozwoliło im na stopniowe skracanie dystansu. Nagle jednak wydarzyło się coś kompletnie niespodziewanego. Mianowicie AGO zdołało pokonać rywala z samymi pistoletami, grając rundę eco! Nietypowy koniec serii, ale to nieważne. Liczy się fakt, że skazywane na porażkę x-kom AGO, doliczyło sobie pierwsze punkty w ESL Pro League.

x-kom AGO 2:1 Complexity

Dust 11:16 
Ancient 16:11
Vertigo 16:12

Jutro AGO czeka kolejne spotkanie. “Jastrzębie” zmierzą się z Astralis o 12:30. Transmisja będzie dostępna klasycznie na kanałach ESL na Twitchu.

GuardiaN, ELEAUGEKoniec esportowej legendy? “Wszyscy chyba dobrze wiemy, że nigdy nie wróci do gry”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPL: Ostatnia kolejka w cieniu ligowych kontrowersji
Następny artykułJak podzielić pokój nastoletniego rodzeństwa?