Ile kosztuje serwisowanie samochodu elektrycznego? W teorii – niewiele. Różnice konstrukcyjne nie wymagają identycznej obsługi, jak w przypadku „spalinówek”. W teorii jednak ASO może sobie zażyczyć horrendalne stawki za roboczogodzinę.
O niebotycznych kwotach, jakie autoryzowana stacja obsługi Mercedes-Benz życzy sobie za każdą roboczogodzinę serwisu informuje Marcin Mizgalski – znany w sieci prekursor elektromobilności w Polsce. Sprawą zainteresował się również Auto Świat, który informuje o zakończeniu tej dość szokującej sprawy, którą zainteresowany podzielił się na swoim kanale YouTube.
Godzina pracy ASO przy serwisie elektryka? 700 zł, piękny kawalerze
Jak to wszystko się zaczęło? Ano bohaterem sytuacji jest elektryczny Mercedes Klasy B. Dość rzadko spotykany na polskich drogach samochód, ale generalnie rzecz biorąc – „normalny”, który wiele części dzieli ze swoim spalinowym odpowiednikiem.
Właściciel Mercedesa, Marcin Mizgalski podjął decyzję o jego sprzedaży, a w związku z tym – również uprzednim przygotowaniu samochodu dla potencjalnego nabywcy. Konieczne było zatem sprawdzenie, czy z autem jest wszystko w porządku i ewentualne naprawienie wszystkich znanych usterek (znane do tej pory było stukanie w nadwoziu).
Ot, sytuacja w żadnym stopniu specyficzna. Mizgalski wybrał się do jednego z ASO Mercedes-Benz, w którym zdiagnozowana została usterka elementu zawieszenia.
Wycena? Pomijając koszt samego elementu, o którym nie wspomniano na filmie – serwis poinformował, że każda rozpoczęta roboczogodzina podczas naprawy elektrycznego Mercedesa Klasy B kosztuje… 700 zł.
Jeśli ta kwota wydaje Wam się wysoka, to nie macie racji. Jest absurdalnie wysoka. Ile jednak kosztuje roboczogodzina naprawy spalinowego Mercedesa Klasy B? Jakieś 370 zł. Dwukrotna przebitka cenowa tylko dlatego, że samochód jest napędzany silnikiem elektrycznym?
Przecież elektryki miały być tanie w serwisowaniu, to o co chodzi?
Argument jakoby samochody elektryczne były tanie w obsłudze serwisowej przewija się za każdym razem podczas wymieniania zalet elektryków. Poniekąd tak jest. Tego rodzaju auta nie wymagają serwisów olejowych, turbosprężarek, klocków i tarczy hamulcowych etc.
Trudno zatem z tym argumentem się nie zgodzić – elektryki są tanie w obsłudze, bo w teorii nie są skomplikowaną konstrukcją. Z drugiej jednak strony jest to technologia zupełnie nowa dla mechaników.
Skąd wynikają tak wysokie ceny serwisu elektryków? Mechanicy w ASO potrzebują specjalnych uprawnień do obsługi samochodu elektrycznego, a szkolenia… kosztują.
Obsługa akumulatorów i „tony” elektroniki wymaga przeszkolenia serwisantów i zabezpieczenia odpowiedniego zaplecza technicznego. W związku z tym, wszystkie koszty, które ponoszą serwisy przygotowując się do możliwości obsłużenia samochodu elektrycznego odbijają się na właścicielach elektryków, którzy są zmuszeni płacić horrendalne kwoty za godzinę pracy.
Sprawa Marcina Mizgalskiego zakończyła się dobrze, bo… jest znany?
Jak donosi Auto Świat – Marcin Mizgalski za serwis swojego elektrycznego Mercedesa Klasy B ostatecznie zapłacił tyle samo, co w przypadku odpowiednika napędzanego silnikiem spalinowym. Redakcja informuje również, że nieoficjalnie dotarli do informacji, jakoby „ceny we wszystkich serwisach tej firmy [dop. red: Mercedes-Benz] obniżono do stawek, którym podlegają spalinowe odpowiedniki elektryków”.
Trudno w całej tej sytuacji nie odnieść wrażenia, że sytuacja miała pozytywne zakończenie, bo trafiła do sieci. Skoro rzekoma obniżka cen nastąpiła po reakcji mediów – oznacza to, że wszyscy poprzedni klienci siłą rzeczy musieli zgodzić się na narzucone przez serwis wysokie koszty.
Sytuacja opisana przez Marcina Mizgalskiego na YouTube nieco zakrzywia wizję elektryków, które w teorii miały być dużo tańsze w obsłudze. Zgadzacie się z tym, czy jesteście innego zdania? Dajcie znać w komentarzach.
Źródło: YouTube @Marcin Mizgalski, Auto Świat
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS