Dzisiaj, 30 marca (11:46)
W powszechnej wyobraźni Kanada funkcjonuje jako kraj ludzi miłych i ponad miarę kulturalnych. Jednak jeszcze niedawno w lasach prowincji Ontario istniał kult, którego członkowie i guru dopuszczali się tak sadystycznych i szalonych aktów, że próba ogarnięcia ich racjonalnym rozumem z góry skazana jest na porażkę.
Roch Theriault był nazywany dzikim mesjaszem, kanadyjskim Charlesem Mansonem, reinkarnacją doktora Josefa Mengele. Jego ogromna charyzma najpierw doprowadziła go do wydalenia z kilku coraz bardziej radykalnych organizacji religijnych, a w końcu do stworzenia odciętej od cywilizacji leśnej komuny, w której wraz z rozwijającym się szaleństwem, mógł realizować swoje sadystyczne pasje.
Urodził się w 1946 roku jako jeden z siedmiorga dzieci malarza pokojowego, a prywatnie zwolennika konserwatywnej katolickiej grupy Białych Beretów. Roch dzieciństwo spędził w sąsiedztwie kopalni azbestu – jak wypłynęło to na jego rozwój trudno dociec. Edukację zakończył na 14. roku życia, mając lat 20 ożenił się i spłodził dwoje dzieci. Na życie zarabiał sprzedając drewniane dzbany. Równocześnie wciąż poszukiwał swojej życiowej drogi.
Od młodości posiadał talent krasomówczy, pozwalający mu na wygłaszanie porywających i pełnych emocji przemówień. Dzięki niemu został nawet wybrany do rady miejskiej. Szybko jednak pożegnał się z tą posadą z powodu swoich radykalnych poglądów. Później kolejno trafiał i równie szybko był wydalany z Klubu Rotariańskiego, katolickiego Klubu Aramis, Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego.
Zanim został usunięty z tego ostatniego udało mu się zgromadzić wokół siebie grupę osób pozostających pod jego silnym wpływem – zaczątek późniejszej sekty.
Ze skupionymi przy sobie osobami prowadził Klinikę Zdrowego Życia w Quebecu. Sprzedawano tam wegetariańską żywność, literaturę poradnikową. Theriault, by zwiększyć obroty, zażądał od swoich pracownic, by chodziły bez staników. Często też opowiadał o swoich wizjach i spotkaniach z Bogiem w czasie objawień. Poruszony naukami Rocha mężczyzna sprzedał swój dom i przekazał grupie 5000 dolarów. W zamian guru doradził mu, aby zabrał ze szpitala swoją chorą na białaczkę żonę i leczył ją w domu naturalnymi sposobami własnego pomysłu. Kobieta szybko zmarła.
Roch Theriault, przeczuwając wybuch skandalu, wraz ze swoimi wyznawcami szybko ulotnił się z miasta, pozostawiając za sobą jedną ofiarę śmiertelną, jej pogrążonego w żałobie męża i niezapłacone rachunki. Był rok 1975. Grupa przeniosła się do odosobnionego miejsca na Wieczystej Górze, z dala od miast i wsi – w Kanadzie nie trudno o znalezienie takich ostępów. Wraz ze swym guru 6 mężczyzn, 12 kobiet i dwoje dzieci postanowiło szukać schronienia w dziczy. Dlaczego tak łatwo zdecydowali się na rezygnację z uroków cywilizacji? Theriault zapowiedział im, że w 1979 roku nastąpi koniec świata, a sam Bóg wybrał go na swojego wysłannika z misją uratowania życia tym, którzy pójdą za nim.
Gdy sekta osiadła na półwyspie Gaspe “szalony mesjasz” nadał nowe imiona swoim wyznawcom, biorąc inspirację ze Starego Testamentu. Sam siebie zaczął tytułować Mojżeszem. Równocześnie zaczęły rozwijać się jego sadystyczne popędy – regularne bicie uważał za najlepszy sposób na wypędzanie ze swoich popleczników diabła.
Jak z pewnością wszyscy zauważyli, świat nie skończył się w 1979 roku. Theriault “zwalił winę” na Pana Boga, oświadczając, że boski czas płynie inaczej od ludzkiego. Przy okazji anulował też wszystkie małżeństwa w swojej grupie i wszystkie kobiety uczynił swoimi kochankami. Jednej z nich nakazał również nawiązanie romansu z lokalnym właścicielem sklepu w zamian za dostawy jedzenia. Sam “Mojżesz” objadał się ogromnymi ilościami mięsa, czipsów i pepsi-coli, równocześnie głodził swoją grupę wyznawców i zmuszając ich do pracy ponad siły. Bóle brzucha zaczął leczyć regularnym wypijaniem kilkunastu piw dziennie. Gdy był pijany, jego skłonność do agresji i sadyzmu wzmagała się wielokrotnie. Swoich wyznawców bił drewnianą pałką, zmuszał ich do wielogodzinnego stania na mrozie, ciężarnej kobiecie złamał dwa żebra, za zjedzenie dodatkowej porcji naleśników. Gdy pobita przez niego zagroziła, że opuści sektę, nakazał jej mężowi odrąbanie jej palca u nogi siekierą.
W końcu doprowadził do śmierci jednego z dzieci żyjących w jego chorej wspólnocie. Od zawsze nienawidził małego Samuela, jak wszystkich dzieci, które nie były jego potomstwem. Najpierw wydał rozkaz, by płaczące dziecko wytarzać w śniegu za wyimaginowane nieposłuszeństwo. Dziecko przeżyło, ale wyrok jedynie przesunął się w czasie. Theriault niedługo później wlał dziecku w usta dużą ilość alkoholu i przeprowadził obrzezanie Samuela niewysterylizowaną brzytwą. W wyniku komplikacji po zabiegu maluch zmarł. Jego ciało zostało spalone.
Guru uznał jednak, że na tym sprawa się nie skończy. Kompletnie pijany zwołał sąd, który miał wydać wyrok na jednego ze swoich wyznawców, którego oskarżył o zaniedbania w opiece nad zmarłym Samuelem. Zapadł wyrok, na mocy którego mężczyzna został wykastrowany. Tydzień po tym okaleczeniu przywiązał go do drzewa i pobił pasem. Reszcie grupy wydał rozkaz, by zamordowali związanego biedaka, jednak odwołał go w ostatniej chwili. Przerażona ofiara uciekła nocą do najbliższej wsi, gdzie złożyła zeznania dotyczące śmierci małego Samuela i swoich późniejszych przejść.
Większość członków sekty została aresztowanych. Roch Theriault trafił do więzienia. Na dwa lata. Z których odsiedział tylko 18 miesięcy…
Już w maju 1984 roku ponownie zebrana sekta znalazła sobie nowe miejsce do życia na pustkowiach w Burnt River – miejscu jeszcze bardziej odległym od cywilizacji niż wcześniejsze na Wieczystej Górze. Źródłem dochodu uczynili sprzedaż wypiekanego przez siebie chleba. To właśnie wtedy Roch zaczął nazywać ich “dziećmi z mrowiska”, by podkreślić ich pracowitość.
Psychopatyczny guru, niczym komendant obozu koncentracyjnego, pod wpływem alkoholu serwował też regularnie swoim wyznawcom sadystyczne i okrutne sesje. Niekiedy były to akty proste i nieprzemyślane – jak uderzenie siedzącej obok niego kobiety w głowę młotkiem, kopanie ciężarnych w celu wywołania poronienia, bicie styliskiem od siekiery czy przypalanie pochodnią, innym razem jego okrucieństwo było niewyobrażalnie wyrafinowane jakby żywcem przeniesione z obrazów Hieronima Boscha.
“We wrześniu 1988 roku Solange Boilard, matkę swoich trojga dzieci, najpierw pobił do nieprzytomności, a następnie przeprowadził na niej operację bez znieczulenia. Ro … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS