Albert, Jacek i Marcin znają się od dziecka. Wszyscy trzej są życiowymi nieudacznikami z ambicjami nie wykraczającymi poza mieszkanie mamusi. Zmienia się to, gdy jeden z nich wpada na pomysł jakby tu szybko i dużo zarobić. A plan? Jakoś to będzie…
Pierwszy raz widzę żeby tytuł filmu był jednocześnie główną myślą stojącą za procesem tworzenia. Strzelam, że rozmowa na temat preprodukcji wyglądała jakoś tak:
– Państwo scenarzyści, o czym chcemy opowiedzieć? – Zapytał jeden z zainteresowanych producentów.
– Jakoś to będzie. – Odparli Anna Jadowska i Sylwester Jakimow.
– A żarty już pomyślane? – Kontynuował.
– Jakoś to będzie! – Jak mantrę powtórzył duet.
– To jak my to, kurna, nakręcimy? – Chciał wiedzieć dociekliwy producent.
– A, nic się nie martw, tu akurat mam plan. – Zapewnił go Jakimow.
– No dobra. Jak tak mówisz to kręcimy! – Krzyknął zadowolony i wyszedł.
Jakoś to będzie (2021) – recenzja filmu [Kino Świat]. Trzech bohaterów
Głównych bohaterów poznajemy kiedy właśnie wracają z jakiejś “roboty” z dużą ilością pieniędzy. Zrobili coś nielegalnego, głupiego i źle zaplanowanego (o, ironio), a teraz kłócą się o podział łupów. Nie wiemy na czym dokładnie polegała kradzież, kim dla siebie są. W sumie to nic nie wiemy. Może poza faktem, że zatrzasnęli kluczyki w samochodzie i kiedy poszli do lasu po kamień, którym można by wybić szybę, na miejscu zatrzymał się akurat pełen licealistów (?) autokar, którym bardzo chciało się siku. Wbiegli wiec do lasu, ale natychmiast wrócili z krzykiem, wrzeszcząc coś o zboczeńcach i podglądaczach, mimo że to oni wbiegli na nich. Chłopaki, jak gdyby nigdy nic, wrócili z kamieniem, na oczach całej wycieczki wybili szybę w aucie, wsiedli do środka i odjechali. Pękasz już ze śmiechu? Bo przed nami jeszcze 80 minut filmu…
Dalej akcja cofa się do lat osiemdziesiątych, aby pokazać nam kim są, jak dorastali głowni bohaterowie. Potwierdza się też teza, którą można wysnuć oglądając ten przytoczony wyżej wstęp – twórcy nie mają bladego pojęcia co robią. Nie wiem kim ci ludzie są, a film nie zrobił nic abym chciał poznać odpowiedź na to pytanie. Kiedy więc nagle widzę dziecko, a szybki podpis informuje mnie, na którego z bohaterów patrzę, zupełnie nic to dla mnie nie znaczy. Przez większość filmu oglądamy wczesne dzieciństwo, wczesną dorosłość i wydarzenia tuż sprzed początku filmu ale nie mając punktu zaczepienia, jakiegoś haka, musi minąć niewybaczalne dużo czasu żeby choćby ZACZĄĆ interesować się tym, co dzieje się na ekranie. Nie pomaga w tym również fakt, że właściwie cała fabuła filmu to zestaw kulawo połączonych ze sobą skeczy, karykaturalnie pokazujących życie bohaterów. Brakuje w tym wszystkim skupienia, celu.
Jakoś to będzie (2021) – recenzja filmu [Kino Świat]. Zero charakteru
Historie bohaterów poznajemy po kolei, a więc najpierw wszystko, co kręci się wokół Marcina (Sebastian Pawlak), który mimo całej swojej nieporadności i braku ikry jest najbardziej (jedynym) sympatycznym bohaterem filmu. Następnie dowiadujemy się jakiego typu człowiekiem jest Jacek (Albert Osik). Jedna z niewielu naprawdę zabawnych scen rozgrywa się właśnie w tej części historii. Bohaterowi dzieje się krzywda, ale bawi nas to, ponieważ Jacek jest generalnie znęcającym się nad zwierzętami bucem, więc bardzo dobrze, że… nie ma kciuka. I na koniec dowiadujemy się z jak licznym rodzeństwem sypia codziennie Albert (Dobromir Dymecki).
Jedną z niewielu radości wynikających z oglądania “Jakoś to będzie” jest obserwowanie jak historie poszczególnych bohaterów zazębiają się w niektórych momentach. Marcin siedzi w domu i zajmuje się swoimi sprawami, kiedy nagle odwiedza go Albert. Widza absolutnie nie obchodzi dlaczego, ale kiedy pół godziny później wracamy do tej sceny, tym razem z perspektywy tego drugiego, ciężko jest się choć trochę nie uśmiechnąć.
Tak jak zawsze powtarzam, że humor jest rzeczą subiektywna, tak tutaj szczerze wierzę, że dziewięciu na dziesięciu widzów zaśmieje się na filmie może z pięć razy. Nie jestem wymagający jeśli chodzi o komedie, ale co niby zabawnego jest w tym, że rodzice Marcina myślą, że ten jest gejem? Scenarzyści nigdy nawet nie robią nic dalej z tym żartem, nie rozwijają go, nie puentują. Ot, starzy myślą, że facet jest gejem i koniec dowcipu. Albert naciąga ludzi na kasę wchodząc im pod samochód, a jak kobieta chce mu dać za mało to zaczyna wymyślać kolejne dyrdymały żeby wyciągnąć jeszcze parę groszy. Mama Jacka nie zauważyła, że jej syn przyszedł z dziewczyną mówić, że będą mieli dziecko. To ma być humor? Czego z resztą spodziewać się po filmie, który zaczyna się od żartu o kupie na ubraniu?
“Jakoś to będzie” jest skandalicznie złym filmem. Kolejne sceny goszczą na ekranie nie wnosząc absolutnie nic czy to do fabuły, czy do warstwy humorystycznej filmu. Profesjonalni aktorzy grają jakby ktoś ich z ulicy wziął na zasadzie “ta gęba się nada”. W niektórych momentach akcja zatrzymuje się na sekundę, a z głośników leci dziwna muzyka, ale widz zamiast śmiać się, myśli nad tym, co zabawnego właściwie się wydarzyło. Jedną z twarzy na plakacie jest znany komik, Sebastian Stankiewicz. Ten plakat to kłamstwo. Jego postać nazywa się “gość na weselu”, a cały jego występ można by obejrzeć na jednym wdechu, gdyby nie to, że jego dwie sceny rozdzielone są paroma minutami artystycznego siana. Zwykle nie nastawiam się na wystawienie żadnej konkretnej oceny dopóki sama do mnie nie przyjdzie w trakcie pisania tekstu. W przypadku “Jakoś to będzie” już od wyjścia z kina byłem pewien, że debiut Jakimowa nie zasługuje na jakiekolwiek uznanie, ale ostatecznie myślę, że ta garść udanych żartów i pojedyncze momenty niewielkiej radości, kiedy historia zatacza koło zapracowały na odnotowanie. Tak więc:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS