A A+ A++

– Nie na wprost, gdzie siedziała pani prokurator czy ja, oskarżyciel posiłkowy, tylko właśnie na publiczność. Czasami jednak jego zimny, świdrujący wzrok przenosił się na nas. Gdy orientował się, że mu się przyglądam, znów odwracał głowę. W tych chwilach, gdy mogłem uchwycić jego wzrok na sobie, widziałem, że on doskonale zdaje sobie sprawę z tego, gdzie jest, w czym uczestniczy, choć chciał, abyśmy uwierzyli, że się nie orientuje. Przyjął postawę nieobecnego – opowiada Piotr Adamowicz

Stefan W. nie odpowiedział na żadne pytanie sądu. Nawet na tak podstawowe, jak imię i nazwisko. Sąd ponawiał pytania, Stefan W. milczał. Sąd zarządził półgodzinną przerwę, spodziewając się, że może po przerwie Stefan W. się odezwie, ale i wtedy nic nie mówił. Jego obrońca, mec. Marcin Kminkowski był bezradny, tłumaczył, że nie jest w stanie wyjaśnić tej postawy.

Nagłe zwroty Stefana W.

Brat zamordowanego Pawła Adamowicza mówi, że miesiąc temu, gdy odbyło się posiedzenie przygotowawcze, Stefan W. przekazał przez swojego obrońcę, że chce składać obszerne wyjaśnienia. – Ta deklaracja nas, rodzinę i naszych pełnomocników, ucieszyła. Choć nie do końca w nią wierzyliśmy. Znam materiał dowodowy i wiem, jakich nagłych zwrotów potrafił już dokonywać Stefan W., by przeciągać postępowanie. Wcześniej opowiadał jakieś dziwne historie, konfabulował, odwracał uwagę od meritum. Tym razem przyjął, że nie będzie się odzywał. Zapewne chce, byśmy uwierzyli, że jest niepoczytalny, nie wie, gdzie jest i co się wokół niego dzieje – mówi Piotr Adamowicz.

Po zabójstwie prezydenta Gdańska Stefan W. był badany pod kątem zdrowia psychicznego i poczytalności – od tego zależało czy może uczestniczyć w procesie. Dwa zespoły biegłych wykluczyły chorobę psychiczną i stwierdzając, że miał jedynie częściowo zniesioną poczytalność, uznały, że może być sądzony.

Dwa zarzuty

Do zabójstwa Pawła Adamowicza doszło 13 stycznia 2019 roku w czasie gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tego dnia prezydent Gdańska kwestował wraz z wolontariuszami, a wieczorem, około 19.50, wraz z nimi stanął na scenie biorąc udział w „Światełku do Nieba”. Gdy przemówił i odpalono zimne ognie, na scenę wbiegł Stefan W. i z bardzo dużą siłą, kilkukrotnie, ugodził prezydenta Adamowicza nożem. Następnie podszedł do prowadzącego imprezę i grożąc zmusił go do oddania mikrofonu. Chodząc po scenie, jak zwycięzca ogłosił wszystkim, jak się nazywa, i powiedział to swoje słynne: „Siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz”.

Później, w czasie śledztwa nie przyznawał się do winy. A równocześnie do rodziny zabitego Pawła Adamowicza wysłał list, w którym przepraszał „za zabicie dobrego człowieka”.

Po trwającym niemal trzy lata śledztwie prok. Agnieszka Nickel–Rogowska z gdańskiej Prokuratury Okręgowej postawiła mu dwa zarzuty. Pierwszy: dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Drugi: popełnienie przestępstwa zmuszenia innej osoby do określonego zachowania. Ten zarzut związany jest z tym, że po zaatakowaniu Pawła Adamowicza, odebrał mikrofon mężczyźnie, który prowadził gdański finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Stefan W. do zabójstwa przygotowywał się prawdopodobnie od wyjścia z więzienia – a wyszedł 8 grudnia 2018 roku, po odbyciu kary pięciu i pół roku za napady na placówki bankowe.

Po sporządzeniu aktu oskarżenia prokuratura wydała komunikat, w którym stwierdziła, że oskarżony utożsamiał Pawła Adamowicza z osobami, które – w czasie, gdy zapadł wobec niego wyrok za napady – sprawowały wszelką władzę, w tym sądowniczą. I że zabójstwo mogło być podyktowane „chęcią dokonania zemsty z powodu niesłusznego i zbyt wysokiego, według oskarżonego, wyroku”.

Stefan W. się nie zgadza

Sędzia Aleksandra Kaczmarek w czasie pierwszej rozprawy odczytała wyjaśnienia Stefana W. złożone w czasie przesłuchania 14 stycznia 2019 roku, w których deklarował swoje zainteresowania polityczne, mówił, że w wyborach parlamentarnych głosował na PiS, w prezydenckich na Andrzeja Dudę.

Piotr Adamowicz: – Z wyjaśnień, jakie były odczytywane, wynotowałem sobie: „w pełni popieram Prawo i Sprawiedliwość”, „mam nadzieję, że Zbigniew Ziobro zrobi w Gdańsku porządek”, „mam nadzieję, że Jarosław Kaczyński będzie dyktatorem”, „jestem przeciwnikiem Platformy Obywatelskiej”, „TVN to lewackie ścierwo”.

Choć Stefan W. nie odezwał się w czasie rozprawy ani razu, wiadomo też, co sądzi o akcie oskarżenia. Sędzia Kaczmarek odczytała jego pismo, które – w odpowiedzi na akt oskarżenia – trafiło do sądu 3 marca. Stefan W. uważa akt za „fałszywy i zmanipulowany”, prokuraturze zarzuca sfałszowanie jego zeznań. W piśmie do sądu narzekał, że ma kłopoty zdrowotne, że ciężko przeszedł „koronawirusa”. Groził, że jeżeli trafi na oddział terapeutyczny, będzie „zabijać i okaleczać personel i funkcjonariuszy”.

Portret narysowany w śledztwie

– Wielokrotnie powtarzałem, że proces pozwoli nam zobaczyć, kim jest Stefan W. Poznamy portret tego człowieka, przekonamy się, z kim mamy do czynienia. I choć na pierwszej rozprawie nie odezwał się ani słowem, to zostały odczytane wyjaśnienia, jakie wcześniej składał, na kolejnych będziemy poznawać materiały zgromadzone w śledztwie. A tam jest dużo ciekawych rzeczy – mówi Piotr Adamowicz.

– Nawet jeżeli Stefan W. będzie nadal milczał albo w ogóle przestanie się stawiać na rozprawy, to proces będzie się toczył. I to jest najważniejsze – tłumaczy Adamowicz. I dodaje: – To, co jednoznacznie widać w materiałach ze śledztwa, Stefan W. reaguje na to, co się dzieje w przestrzeni publicznej, na to, co donoszą media. Gdy w drugą rocznicę zamordowania mojego brata zaczęło się mówić o powołaniu komisji śledczej, dość szybko dostałem list od Stefana W., w którym wyraził poparcie dla powołania takiej komisji i zgłosił chęć wystąpienia przed nią. Poczekajmy, co wymyśli przed kolejną rozprawą. On czyta gazety, ogląda telewizję, reaguje na to, o czym informują media. Nie jest wykluczone, że nagle zechce mówić.

Kolejna rozprawa 7 kwietnia.

Czytaj też: Matka Stefana W. już nie przeprasza za syna

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPożar budynku wielorodzinnego w Blachowni. W akcji kilka zastępów straży pożarnej
Następny artykułTragiczny finał poszukiwań 31-latka ze Starego Wiśnicza. Mężczyzna nie żyje!