Chociaż rok temu doszło do nieudanej rewolty w światowym futbolu, jakim miała być Superliga, to nie znaczy, że międzynarodowe rozgrywki nie ulegną zmianom. I to poważnym zmianom. Na dniach UEFA ma oficjalnie ogłosić reformę Ligi Mistrzów.
Zmiany mają obowiązywać od sezonu 2024/25. W obecnym formacie każdy klub Ligi Mistrzów rozgrywa co najmniej sześć spotkań, ale w przyszłości ma być to już dziesięć meczów. A to dlatego, że UEFA chce wprowadzić czterech dodatkowych uczestników. Łącznie ma być 36 drużyn. Na razie nie wiadomo dokładnie, komu przypadną cztery dodatkowe miejsca w Lidze Mistrzów.
“The Guardian” informuje, że UEFA chce, aby dwa miejsca (z czterech nowych) przyznawano na podstawie rankingu historycznego. To ma być formą ochrony dla europejskich gigantów, którzy zanotują jeden słabszy sezon.
Ranking historyczny ma być tworzony na podstawie wyników w europejskich pucharach z ostatnich pięciu sezonów. Dwa kluby, które nie dostaną się do LM przez rozgrywki krajowe, ale będą najwyżej we wspomnianym rankingu, mogłyby przystąpić do LM.
Agnelli już o tym mówił
Co ciekawe: ten pomysł idealnie wpasowuje się w to, co już dwa lata temu mówił Andrea Agnelli, prezes Juventusu i wielki orędownik Superligli.
– Mam szacunek do wszystkiego, co robi Atalanta, ale dostali się do elity LM dzięki jednemu świetnemu sezonowi, nie mając żadnej międzynarodowej historii. Czy tak powinno być? Czy uważacie, że to jest sprawiedliwe? Roma wielokrotnie grała w Europie, ale przez jeden słabszy sezon, straciła LM i zrujnowała sobie finanse. Musimy znaleźć odpowiedni balans między dłuższym wkładem w europejską piłkę a jednym dobrym europejskim sezonem – mówił w 2020 roku Agnelli, za którego kadencji Juve potrafiło zdominować Serie A (dziewięć mistrzostw z rzędu), ale Europy już nie.
Nic dziwnego, że Agnelli marzy o Superlidze, gdzie najbogatsze kluby będą uprzywilejowane, skoro Juve od czterech lat nie jest konkurencyjne. Zresztą, jak cała Serie A. W ostatnich trzech sezonach tylko jeden reprezentant Półwyspu Apenińskiego dotarł do najlepszej ósemki. I była to… Atalanta, której ówczesny roczny budżet płacowy wynosiły mniej więcej tyle, co Juventus płacił rocznie Ronaldo (około 34 milionów euro).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS