Niemożliwe? Niemożliwe to było przejechanie zakonnicy w ciąży. Od tamtego czasu drugą kadencję przejeżdża bidulka samą siebie w tę i we w tę. Miażdżąca łomem wygrana Kaczyńskiego, zgodna z brakiem konstytucji, ułatwiłaby UE przyznanie Polsce zaległej kasy. Czwarta Rzesza nadal na kroplówce rurociągów Drugiej Sowiecji odetchnęłaby wtedy czystym gazem, mając pod bokiem większego skurwysyna.
Macron usprawiedliwia pozostanie francuskich spółek w Rosji, kamuflując się na niedogolonego Zełenskiego, tyle że bez kamizelki kuloodpornej. Za to pewnie nosi kuloodporne majtki od Diora, by chociaż w nich mieć French touch. Tak wykwintnie ogacony prezydent intelektualista prowadzi ponadgodzinne „konstruktywne rozmowy” z KGB-istą Putinem. Można konstruktywnie rozmawiać o ludobójstwie?
Cóż, Francuzi są perwersyjni, również na wojnie. Ich pułkownik, nieżyjący już Guy Brossellet o urodzie Humphreya Bogarta, otarł się o Casablankę, ordery dostał jednak za Algierię. Potem kolonialna służba rzuciła go na Daleki Wschód, gdzie w czasie rewolucji kulturalnej nauczył się chińskiego, żeby przetłumaczyć całą poezję Mao. Gdy Francja oprócz seksbomby Brigitte Bardot została wyposażona w pociski jądrowe, napisał słynny esej o zmianie metod prowadzenia wojny. Uznał broń atomową za broń aluzyjną, w dodatku nieprzydatną przez swoją obosieczność. Wielkie bitwy i armie miały zastąpić potyczki prowadzone przez techno guerillę. Jej kilkuosobowe oddziały wyposażone w nowoczesne urządzenia niszczyłyby samoloty i czołgi wroga. Wizja Brosselleta z 1975 r. sprawdziła się wielokrotnie, tak walczył Hezbollah, dziś Ukraina.
Czy broń atomowa zostanie w arsenale putinowskich aluzji? Tym bardziej że Rosji stosującej w tej wojnie taktykę spalonej ziemi i łomu nie zależy na bogactwach Ukrainy, infrastrukturze ani ludziach. Podbita ma być zdewastowanym obszarem strategicznym, graniczącym ze strefą NATO. A gdyby Putin diabelskim manewrem użył jednak broni atomowej i nie spotkałby go za to morderczy odwet? Ktoś budujący sobie pałac nad Morzem Czarnym nie jest raczej samobójcą.
Zresztą amerykańska czerwona linia nie do przekroczenia, mimo jej przekroczenia w Syrii za rządów Obamy, wrażenia nie robi. Biden wspomina o możliwości rosyjskiego ataku bronią chemiczną, jakby już nie wyznaczał żadnej linii, tylko wysyłał ostrzeżenie. Niby czerwone światło, po nim nastąpi żółte, zielone nadziei, że Putin użyje zakazanej broni tylko raz. Na to liczyłaby Moskwa, bombardując jedną z czterech ukraińskich elektrowni jądrowych. Podobno ich konstrukcja wytrzyma upadek samolotu, ale nie zmasowany ostrzał. Najbliżej Zachodu jest elektrownia w Równem, niemal równo 1200 km między Berlinem a Moskwą i 200 kilometrów bliżej Warszawy niż Czarnobyl. Radioaktywność chmury zależy od kierunku wiatru dającego się przewidzieć.
Według Pentagonu Rosjanom kończy się precyzyjna amunicja, będą więc używać „głupich bomb”. Kto chciałby w odwecie za „głupie bomby” wystrzelone przez pijanego głupka bombardującego reaktor odpalać ładunek jądrowy? Ryzykować zimę atomową, gdy i tak Europę zmrozi zima 2023 roku z kaloryferami wychłodzonymi ceną gazu?
Atomowe, chemiczne rozpuszczenie czerwonej linii albo wkroczenie NATO do Ukrainy miałoby grozić III wojną światową. Moim zdaniem ona już trwa. Jest wojną pozycyjną obłudy i strachu, nie świata, ale Europy. Wojenna masakra Ukrainy jest moralną masakrą Zachodu. Został zdewastowany etycznie za swoją asekurancką bezsilność. W chorobie popromiennej odpada kawałkami ciało. Nam odpada kawałkami sumienie na widok czterech milionów uchodźców, bombardowań i głodzenia cywilów, zabijania dzieci. To dzieje się u nas. Za umowną granicą traktatów bezbronni są okładani łomem barbarzyństwa. Bogaty Zachód patrzy na biedną, dzielną Ukrainę. Ale to Zachód jest tak biedny, że ma tylko pieniądze, w sejfie serca.
Manuela Gretkowska jest pisarką, scenarzystką filmową, założycielką Partii Kobiet
Czytaj też: Tomasz Lis: Bidena warszawskie przesłanie o wolności
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS