Żona Joego Bidena solidaryzuje się z Ukrainą
5 marca Jill Biden miała spotkać się ze sponsorami Partii Demokratycznej, wyrazić wdzięczność i poprosić o więcej pieniędzy. Przyleciała do San Francisco w przeddzień imprezy, a kiedy zadzwonił budzik – włączyła CNN. Po paru minutach uświadomiła sobie, że mowę, którą napisali spece od PR, można wyrzucić do kosza. Wzięła hotelową papeterię i zanotowała własne refleksje.
Wieczorem mówiła: „Nikt nie wie, co będzie dalej. Zostaje tylko nadzieja, że znajdziemy jakieś rozwiązanie pozwalające zapobiec trzeciej wojnie światowej. Nie chce mi się wierzyć, że doczekaliśmy takich czasów. Absurd i nonsens. Co rano, nim zacznę słuchać wiadomości, modlę się, by nie powiedzieli, że Zełenski zginął”.
Biały Dom nie ujawnił, czy żona prezydenta kontaktowała się z pierwszą damą Ukrainy. Poinformował natomiast, że dzwoniła do Agaty Kornhauser-Dudy, by dowiedzieć się, jak Ameryka powinna wesprzeć uchodźców. Gdy Joe wygłaszał orędzie o stanie państwa, Jill zaprosiła do swojej loży w Kongresie ambasadorkę Ukrainy Oksanę Markarową i włożyła błękitną sukienkę z żółtym słonecznikiem na mankiecie.
Rodzinna tragedia Joego Bidena
Prezydenccy doradcy boją się, że palnie coś, czego nie powinna, bo na wieści z Europy reaguje bardzo emocjonalnie. A Bidenowie, w przeciwieństwie do Trumpów, dzielą sypialnię, więc nocne telefony do wodza naczelnego budzą również ją.
Zdaniem osób dobrze znających pierwszą parę, obawy są bezpodstawne. Tajemnice państwowe stanowią dla Jill Biden chleb powszedni. Bidenowie żyją razem blisko pół wieku, rzadko nie widzą się dłużej niż dwa dni. A jeśli już, to codziennie rozmawiają.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS