A A+ A++

Andrzej Poczobut – człowiek niezłomny

Po sfałszowanych wyborach prezydenckich w sierpniu 2020 śledziłem bacznie jego wpisy na Twitterze. Od ich lektury zaczynałem dzień. Ostatniego tweeta Andrzej napisał dzień przed aresztowaniem – 24 marca: „Polskie partie powinny mieć wspólną, długofalową politykę wspierania zagrożonej na Białorusi represjami polskości. To jest sprawa ponad podziałami!”. Publikując go miał pewnie świadomość, że niebawem podzieli los szefowej Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys, aresztowanej dwa dni wcześniej.

Andrzej jest człowiekiem niezłomnym – mógł wyjść na wolność pisząc list z prośbą o ułaskawienie do Łukaszenki, co władze proponowały mu ponoć trzy razy, ale odmówił, w myśl zasady, że nie można dać się złamać. W liście z więzienia napisał: „W takich sprawach jak moja podobne zachowanie byłoby niemoralne i niegodne pamięci bohaterów AK”. Mógł uniknąć aresztowania wyjeżdżając odpowiednio wcześniej z Grodna, co sugerowali mu znajomi z Polski i redakcja „Gazety Wyborczej”, z którą współpracował, ale był zdania, że to byłaby ucieczka z ziemi przodków.

Teraz siedzi w owianym złą sławą więzieniu w Żodzino, zbudowanym z cegły, nigdy nie remontowanym, otoczonym drutami kolczastymi, w celi, której cuchnie piwnicą. Przeszedł COVID-19, ma kłopoty z sercem, ale jak napisała mi wczoraj jego żona Oksana „nie lubi mówić o swoim zdrowiu, mówi, że z nim dobrze i żebyśmy się nie martwili”.

Aresztowanie Poczobuta było uderzeniem w białoruską Polonię

Nie jest jedynym więźniem politycznym na Białorusi – w aresztach i koloniach karnych przebywa ponad 1100 więźniów sumienia, w tym wielu dziennikarzy. Siedzi już drugi raz, tym razem na dobre. Powstańcy, żołnierze podziemia, których całe życie podziwiał, walczyli za „wolność naszą i waszą”, on siedzi za „prawdę naszą i białoruską”. Kilka miesięcy temu został uznany za „ekstremistę”, co oznacza jeszcze gorsze traktowanie. Oksana od kilku dni nie dostaje od niego żadnych wiadomości. „Bardzo długo ta sprawa idzie, ale według prawa mogą go trzymać 18 miesięcy do przekazania sprawy do sądu” – napisała mi wczoraj.

Białoruskie władze twierdzą, że wraz z Andżeliką Borys (też siedzi w więzieniu od roku) podżegali do nienawiści na tle przynależności narodowej. Zostali oskarżeni z paragrafu 130 białoruskiego kodeksu karnego o “umyślne działania mające na celu podżeganie do nienawiści narodowej i religijnej oraz niezgody na podstawie przynależności narodowej, religijnej, językowej i innej, a także rehabilitację nazizmu popełnioną przez grupę osób”. Grozi za to od 5 do 12 lat więzienia.

Walery Bułhakau, politolog, niezależny publicysta i b. redaktor naczelny społeczno-naukowego magazynu „Arche”, mówił mi kilka miesięcy temu, że oskarżenie zostało wyssane z palca i jest motywowane politycznie: „Nie ma nic wspólnego z obowiązującym prawem. To część wielkiej akcji propagandowej władz. Andrzej Poczobut jest nie tylko świetnym dziennikarzem, ale także znanym działaczem polonijnym. Jego aresztowanie było więc przede wszystkim uderzeniem w białoruską Polonię. Władzom chodziło też o stworzenie napięcia na linii Mińsk – Warszawa i pogorszenie wzajemnych relacji.” Bułhakau przypomina, że oddziały AK, które działały na kresach wschodniej Drugiej Rzeczpospolitej są traktowane przez białoruskie władze jako organizacje niemal nazistowskie: „Tę wykładnie lansują historycy-propagandyści będący na usługach władz. Na temat działalności AK na Zachodniej Białorusi nie powstała dotąd żadna rzetelna monografia. 76 lat po wojnie to jest wciąż biała plama”.

Złociste słońce wolności

Poczobut jest dla mnie wzorem. Ilekroć wątpię w to, czy dziennikarstwo ma jeszcze sens, myślę właśnie o nim. Rosyjska inwazja na Ukrainę nie byłaby pewnie możliwa, gdyby Putin nie zniszczył wolnych mediów i nie wyeliminował wszystkich rosyjskich Poczobutów. Ryszard Kapuściński w „Autoportrecie reportera” pisał: „Prawdziwe dziennikarstwo jest intencjonalne, czyli stawia sobie cele i stara się przeprowadzić jakąś formę przemiany. Dobre dziennikarstwo może być tylko takie”. Andrzej jest typem dziennikarza-aktywisty, który chciał zmienić rzeczywistość. Cieszy mnie, że został uhonorowany nagrodą Dziennikarza Roku 2021 miesięcznika Grand Presss. Byłem wzruszony kiedy we wrześniu ubiegłego roku jego portret został wyświetlony na Pałacu Kultury.

Z zadowoleniem przyjąłem też informację, że niebawem trafi na cokół. „Dziś pokazywałem Swiatłanie Cichanouskiej, przywódczyni wolnej Białorusi, makietę wielkiej rzeźby, która wkrótce stanie na warszawskiej Woli. Przedstawia Ciebie, Andżelikę Borys, Maryję Kalesnikawą i inne więźniarki reżimu w momencie wyjścia w złociste słońce wolności. To dzieło Pawła Althamera, Grzegorza Jarzyny i Anny Axer-Fijałkowskiej” – pisze na łamach dzisiejszej „Gazety Wyborczej” Bartosz Wieliński. Mam jednak nadzieję, że Andrzej wyjdzie na wolność zanim jego pomnik zostanie odsłonięty.

Czytaj też: „Andrzej Poczobut jest bohaterem, nie da się złamać”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJuż wiadomo jaką tajemnicę skrywała kapsuła czasu z ratuszowej wieży
Następny artykułNożownik z Oleśnicy trafi do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Jest wniosek prokuratury o umorzenie postępowania