Zamiast tego mamy mieć jeszcze w tym roku obniżenie pierwszej stawki podatkowej z 17 do 12 proc. To bardzo duża obniżka działająca na wszystkich podatników. Rozwiązanie ma wejść w życie od połowy tego roku, ale w rozliczeniu rocznym stawka ma się odnosić do całego roku. Więc na początku 2023 r. spora część podatników otrzyma zwroty za nadpłacone do czerwca zaliczki. Z kolei nagrodą pocieszenia dla 1,4 mln przedsiębiorców na podatku liniowym, ryczałcie i karcie podatkowej ma być limitowana możliwość odliczenia składki zdrowotnej. A zamiast ulgi 1500 zł samotni rodzice będą mogli się znów rozliczać z dziećmi.
Taka rewolucja podatkowa w środku roku ma swoje plusy i minusy
Plus to duża obniżka podatków dla podatników na skali. Te 5 pkt proc. podatku PIT mniej to tylko w tym roku 6,8 mld zł więcej w kieszeniach podatników. Roczny koszt rozwiązania to około 15 mld zł. Jak tłumaczy premier zmiana ma łagodzić koszty wojny więc wysoką inflację. Ma także zmniejszać presję płacową, w ten sposób jest kontynuacją tarczy antyinflacyjnej. Żaden podatnik nie będzie się na to krzywił. Kolejny plus to uproszczenie systemu. Zamiast ulgi i bólu głowy mamy powrót do czytelnych zasad. Czyli płacimy więcej podatku jak przekroczymy próg, a wyższą stawkę płacimy od tego co ponad próg, a nie jak w przypadku ulgi, gdzie podatnicy musieli główkować, czy zmieszczą się w uldze dla klasy średniej, czy nie.
Są też minusy. Mimo korzyści dla podatników ta zmiana to potężna podwyżka kosztów zmian podatkowych dla finansów publicznych. Już Polski Ład w wersji, która wyszła z Sejmu kosztował 17,5 mld z ówczesną ulgą dla klasy średniej, tu mamy kolejne 15 mld zł, czyli ponad 30 mld zł rocznie, a więc strukturalną obniżkę podatków o ponad 1 proc PKB. Oczywiście jako podatnicy możemy się cieszyć, ale właśnie mamy wojnę za granicą i zwiększenie wydatków na obronę do 3 proc PKB oraz podniesioną ścieżkę wydatków na zdrowie do 7 proc. PKB. To znaczy, że podnosimy wydatki łącznie o ponad 2 pkt proc. PKB, a jednocześnie zmniejszamy wydatki o 1 pkt proc. Rządzący liczą zapewne na wdzięczność przy urnach w przyszłym roku sporej części wyborców, ale rozwierają się nożyce między wpływami, a wydatkami i będzie to duży ból głowy ekipy rządzącej po 2023 r. Więc może jako podatnicy cieszymy się z obniżki, ale jako obywatele się jej boimy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS