Rosjanie są skazani na te kłamstwa. Praktycznie nie mają już dostępu do niezależnych mediów, które nie pokazywały wydarzeń na opak i miały odwagę krytykować władzę. Podobnie jak wszyscy inni krytycy władzy, zostały one uznane za „piątą kolumnę” i zmuszone do zakończenia działalności. Nieliczne, które przetrwały, jak renomowana „Nowaja Gazeta”, nie kryją, że muszą stosować autocenzurę.
Prezydent Rosji Władimir Putin niedawno zapowiedział ostateczną rozprawę z „piątą kolumną”. – Naród ich wypluje, jak się wypluwa muszkę, która wpadła w usta – kremlowskie tuby propagandowe cytowały niedawno słowa prezydenta Rosji.
Nie wojna, tylko „specjalna operacja wojskowa”
W rosyjskich mediach agresję na Ukrainę nazywa się „specjalną operacją wojskową”, bo za mówienie o „wojnie” czy „napaści na Ukrainę” można pojechać na 15 lat do łagru.
Wskazówki kremlowskiego zegara przeskakują na godz. 20. – Skąd się wzięła i jaką drogą poszła Ukraina? Wyjaśnimy to w szczegółach. Oto „Wiesti niedieli”, a ja jestem Dmitrij Kisielow. Dobry wieczór – tak rozpoczyna swoje przedstawienie objęty zachodnimi sankcjami propagandysta. Następnie wygłasza pseudohistoryczny wykład, z którego ma wynikać, że Ukraina w dotychczasowych granicach to nieporozumienie. To sztuczny twór, powstały przypadkiem na rosyjskich ziemiach i nadmiernie rozszerzony przez bolszewików, głównie przez ich przywódcę Włodzimierza Lenina, a następnie Nikitę Chruszczowa. Teraz tym krajem rządzą naziści na usługach Zachodu.
Rosja musiała interweniować w Ukrainie, gdyż groziło jej niebezpieczeństwo. Rosyjska telewizja niemal codziennie powtarza, że Ukraina przy wsparciu NATO dążyła do wyprodukowania broni jądrowej i skierowania jej przeciwko Rosji. Ostatnio doszła też broń biologiczna, którą do Rosji miały zanieść migrujące z Ukrainy ptaki.
– Wszystkie dyplomatyczne możliwości zostały do końca wyczerpane. Oni nam po prostu nie zostawili żadnych wariantów rozwiązania tych problemów, wynikłych nie z naszej winy – mówił Putin w rosyjskiej telewizji.
– Za zbrodnie wojenne i ludobójstwo Kijów będzie musiał odpowiedzieć – zapowiada w swoim programie Dmitrij Kisielow. Na ekranie pojawiają się zwłoki i swastyka narysowana na ścianie. – Obozy koncentracyjne i sale tortur – tłumaczy widzom, co oglądają na swoich ekranach. Widać też zbombardowane bloki mieszkalne w Doniecku, gdzie ustanowiono samozwańczą Doniecką Republikę Ludową. Miało to być dziełem „nazistów”, „nacyków”, „nacjonalistów” lub „ukraińskich sił zbrojnych”, bo słowa „Ukraińcy” rosyjscy propagandyści nie wypowiadają. Prezydent Rosji Władimir Putin ustalił: w Rosji i na Ukrainie jest ten sam naród.
Kremlowska propaganda: Mariupol ostrzeliwują jego mieszkańcy
Widz ma więc nabierać przekonania, że w Ukrainie wojsko rosyjskie robi porządek z owładniętymi nazistowską ideologią buntownikami, którzy zabijają niewinnych ludzi. Rosyjscy żołnierze nie robią krzywdy cywilom, bo wykorzystują precyzyjną broń, którą atakują tylko obiekty wojskowe. A zniszczone całe osiedla mieszkalne, teatry, szkoły, przedszkola, szpitale, których zdjęcia ogląda cały świat? Zdjęcia i filmy docierające z Ukrainy, to fake newsy zachodnich mediów. Jeżeli są jakieś zniszczenia, to są one dziełem nacjonalistycznych batalionów, które strzelają do ludności cywilnej. O Mariupolu, który rosyjskie wojska równają z ziemią wraz z mieszkańcami tego miasta, rosyjska telewizja mówi, że dzielnice mieszkalne ostrzeliwują tam „nacjonalistyczne ugrupowania”.
Rosyjscy propagandyści nie zwracają uwagi nawet na jawne absurdy, który pokazują. Przed kamerą staje żołnierz przedstawiany jako mieszkaniec Mariupola, którego rodzina została w tym mieście. – Niestety dochodzi do tego, że trzeba ostrzeliwać własne miasto, bo inaczej tego nazistowskiego draństwa nie można stąd wygnać – mówi żołnierz.
Propagandyści starają się, żeby poziom nienawiści widzów do ukraińskich obrońców swojej ojczyzny osiągał maksymalne poziomy. Dlatego grają na emocjach. W jednym z materiałów widać rannego w szyję psa, nerwowo chodzącego wokół ostrzelanego samochodu. Martwe ciała jego niedawnych właścicieli leżą obok na ziemi i w samochodzie. Rosyjski korespondent na przedmieściach Mariupola relacjonuje, że pies nie pozwala nikomu zbliżyć się do auta. Widz tego materiału dowiedział się, że samochodem jechała rodzina, którą ostrzelali „nacjonaliści”. Trudno spokojnie to oglądać.
Natomiast rosyjskie wojsko chce tylko zniszczyć podłych „nacjonalistów”, żeby zapewnić mieszkańcom spokój i bezpieczeństwo. – Mieli możliwość nie podejmować walki i wyprowadzić swoje wojska z Donbasu. Ale nie skorzystali z tego – przekonuje Putin w telewizji.
Normalność wraca wszędzie tam, gdzie dojdzie rosyjski żołnierz. Gdy rosyjskie wojska zajęły przedmieścia Mariupola, weterynarz mógł się zaopiekować psem, którego właściciele zginęli w ostrzelanym samochodzie. – Będzie miał nowych właścicieli i nowe życie – puentuje propagandysta, który chce przekonać widzów, że dzięki rosyjskim żołnierzom w Mariupolu nastąpił już pierwszy happy end.
O tym, że jeszcze miesiąc temu, gdy Mariupol nie był ostrzeliwany przez Rosjan, miasto żyło normalnie, rosyjska telewizja nie wspomina. Rosyjskie wojska, które okupują zajęte ukraińskie terytoria, nazywane są „wyzwolicielami od nazistów”. Widzowie ma się to kojarzyć z wyzwalaniem kolejnych terenów od nazistów przez Armię Czerwoną podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, jak w Rosji nazywa się okres II wojny światowej w latach 1941-1942. Porównanie trafia na żyzny grunt, bo kult Wielkiej Wojny Ojczyźnianej przez lata został napompowany do karykaturalnych rozmiarów.
Rosyjska telewizja: Europa powinna się cofnąć do 14. wieku
Rosjanie mają znienawidzić „nazistów” z Ukrainy i dziękować Putinowi, że wreszcie się za nich zabrał. Dlatego rosyjskie media pokazują pozostałości po rakiecie, która miała nadlecieć od strony pozycji „sił zbrojnych Ukrainy” i spaść w centrum Doniecka. Zginąć miało ponad 20 osób. W kadrze widać zakrwawione ofiary leżące na ulicy i w rozbitym autobusie. Dzielna armia rosyjska zapobiegła większej tragedii, bo udało się jej strącić tę rakietę i na ziemię spadły tylko jej odłamki. Oczywiście miała to być bomba kasetowa, zabroniona przez międzynarodową konwencję. Ten materiał to odpowiedź na to, że Rosja jest oskarżana o atakowanie ludności cywilnej bronią kasetową.
Kupy się to nie trzyma, ale w propagandzie od wiarygodności ważniejsze są emocje. Dowody na to, że Ukraina jest państwem nazistowskim? Rosyjscy propagandyści pokazują stare zdjęcia skrajnych prawicowców z nazistowskimi symbolami. O tym, że ukraińscy skrajni nacjonaliści nie dostają się do parlamentu, bo nie udaje się im przekroczyć progu wyborczego, a nieukrywający swojego żydowskiego pochodzenia Wołodymyr Zełenski został prezydentem z 70-procentowym poparciem – zwykle milczą. Jednak Dmitrij Kisielow w „Wiesti niedieli” zajął się pochodzeniem prezydenta Ukrainy. – Mówi się, że skoro Zełenski jest Żyden, to on nie może być nazistą. A niby dlaczego? Prześladowanie Żydów przez Niemców to była straszna tragedia. Ale naziści wyniszczali też Słowian: Rosjan, Ukraińców i Białorusinów. Ofiary wśród Słowian były o wiele liczniejsze niż cały Holokaust – taki argument podał Kisielow w niedzielę 20 marca. – Nazizm nie wyczerpuje się w nienawiści do Żydów – dodał.
Rosyjska telewizja emocje widzów kieruje też przeciwko „kolektywnemu Zachodowi”, a zwłaszcza Stanom Zjednoczonym. Propagandyści bez zająknienia opowiadają o amerykańskich laboratoriach w Ukrainie, w których szykowano broń biologiczną. Miała ona wywoływać epidemie chorób zakaźnych. Wyprodukowane w Ukrainie patogeny miały zostać przeniesione do Rosji przez migrujące ptaki. – Lecą o wiele wolniej niż rakieta balistyczna, ale nie wymyślono jeszcze systemu obrony powietrznej przeciwko nim – mówi z pełną powagą, a nawet przejęciem lektor w rosyjskiej telewizji.
– Żeby Zachód uwierzył w sensacyjną informację Rosjan, Europa powinna się cofnąć do 14. wieku i jeszcze raz przeżyć straszną epidemię dżumy – wybrzmiewa w materiale.
Misja pokojowa NATO nie interesuje rosyjskich propagandystów
Rosyjskie media propagandowe Polsce nie poświęcają wiele czasu. Czasami oskarżają nasz kraj o rusofobię i faszystowskie korzenie. Powtarzają, że Polska w latach ’30 ubiegłego wieku współpracowała z nazistowskimi Niemcami. Na „potwierdzenie” pokazują zdjęcia Józefa Piłsudskiego z ministrem propagandy III Rzeszy Josephem Goebbelsem czy fotografię, na której ówczesny polski minister spraw zagranicznych Józef Beck wita się z Adolfem Hitlerem w jego rezydencji Berghof.
Niedawno rosyjska telewizja odnotowała natomiast wyjazd Mateusza Morawieckiego, Jarosława Kaczyńskiego i premierów Czech oraz Słowenii do Kijowa, gdzie spotkali się m.in. z Wołodymyrem Zełenskim i ukraińskim premierem Denysem Szmyhalem. Podczas tego spotkania Kaczyński rzucił pomysł misji pokojowej NATO w Ukrainie. Codzienne programy, perwersyjnie nazywane „informacyjnymi”, nie poświęciły jej wiele miejsca. W „Wiesti niedieli” Kisielow zwracał tylko uwagę, że Kaczyńskiemu i jego towarzyszom mogło chodzić o podzielenie się strefami wpływów w Ukrainie, bo na zdjęciach z pociągu było widać, że w uwagą wpatrują się w mapę Ukrainy. Jeszcze tylko w wieczornym programie publicystycznym „Wieczór w z Władimirem Sołowjowem” jeden z jego uczestników straszył, że Warszawa naraża się na atak bronią atomową. – Polacy, z waszej stolicy Warszawy po pół sekundy nic nie zostanie – mówił gość programu. Prowadzący mu przytakiwał.
Czytaj też: Wojna w Ukrainie. Ławrow rozegrał Kaczyńskiego, ale ten podrzucił mu piłkę
Chciwi Polacy i niezdenazyfikowani Niemcy
Rosyjska telewizja państwowa zauważyła też wypowiedź wiceszefa MSWiA Pawła Szefernakera o tym, że Niemcy poprosili o wstrzymanie specjalnych pociągów wiozących z Polski ukraińskich uchodźców, ponieważ tam się już zrobiło u nich „wąskie gardło”. – Co to znaczy wąskie gardło? W ciągu trzech dni pociągami specjalnymi wyjechało z Warszawy, Krakowa i Katowic 27 tys. osób. To jest wąskie gardło? U nas jest 1,74 mln osób, które przejechały przez granicę – dziwił się Szefernaker radiu TVN 24.
Rosyjskie media propagandowe z podobną zaciekłością wykorzystują każdą możliwość do wbijania klina między państwa Zachodu. Wypowiedź Szefernakera wykorzystały do udowadnia, że Niemcy nie chcą przyjmować uchodźców z Ukrainy. To, że dużo ich przyjęła Polska tłumaczono tym, że Polacy wpuszczają Ukraińców, bo chcą wyciągnąć od UE jak najwięcej pieniędzy.
Rosyjska propaganda ma bowiem podobną obsesję na punkcie Niemiec, jak Telewizja Polska. Współczesnych Niemców tam też przedstawia się niemal jak nazistów z III Rzeszy. Gdy z Niemiec zaczęły nadchodzić ostrzeżenia, że badane będą przypadki zbrodni wojennych dokonywanych przez Rosjan w Ukrainie, Dmitrij Kiselow w „Wiesti niedeli” oburzał się. – A może Niemcy nie są tak do końca zdenazyfikowani – mówił. A następnie pokazał materiał filmowy prezentujący, jak niemieccy naziści byli wieszani na szubienicach w 1946 r. w centrum Kijowa.
Dziadek banderowiec, jak dziadek z Wehrmachtu
Największym złem i wrogiem są jednak Stany Zjednoczone. W kanale Rossija 1 po wieczornym wydaniu programu „Wiesti” nadawany jest program publicystyczny „Wieczór z Władimirem Sołowjowem”. Prowadzący pozwala swobodnie wypowiadać się przedstawicielom i zwolennikom rosyjskiej władzy. 13 marca Sołowiow gościł rzeczniczkę rosyjskiego MSZ Marię Zacharową. Tłumaczyła, jak doszło do tego, że Amerykanie na terenie Ukrainy uruchomili laboratoria pracujące nad bronią biologiczną. Wyjaśniała to przy pomocy chwytu, polegającego na wypominaniu przeciwnikom przeszłości ich rodziców. Według Zacharowej powstanie laboratoriów nadzorowała Ulana Suprun, obywatelka USA ukraińskiego pochodzenia, którą Amerykanie specjalnie umieścili w Kijowie na stanowisku ministra zdrowia. Suprun nie miała zahamowań przed konstruowaniem brutalnej broni biologicznej, którą do Rosji miały przenieść ptaki, bo jej dziadek i ojciec byli – według Zacharowej – banderowcami, którzy nienawidzili Rosjan.
W tym przypadku rosyjscy propagandyści są daleko w tyle za polskimi. Obecny prezes TVP Jacek Kurski już wiele lat temu atakował Donalda Tuska „dziadkiem z Wehrmachtu”.
Czytaj też: To definitywny koniec złudzeń Zachodu
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS