Dzisiaj, 23 marca (11:50)
Kariera Ashleigh Barty to nie tylko pasmo spektakularnych sukcesów, ale również walka z własnymi słabościami, presją i znużeniem tenisem. 25-letnia Australijka poinformowała w środę, że kończy karierę.
Barty już raz powiedziała, że ma dość tenisa. Mimo tego, że odnosiła sukcesy, wygrała juniorski Wimbledon, a w zawodowym tourze robiła stały postęp, w wieku zaledwie 18 lat zawiesiła karierę.
– Chciałam być normalną nastolatką i trochę pożyć – tłumaczyła. Ze sportem nie zerwała. Zamiast żółtej piłki tenisowej wybrała skórzaną piłkę do krykieta. Zainspirowało ją spotkanie z narodową drużyną kobiet w tej grze. Występowała na poziomie klubowym, w drużynie z Brisbane. Rozegrała 11 spotkań.
Po dwóch latach zatęskniła za tenisem. Wróciła na kort. Jeszcze silniejsza i jeszcze lepsza.
Tenis był dla niej wszystkim, żyła nim na co dzień od czwartego roku życia, kiedy po raz pierwszy zaczęła uprawiać ten sport, choć najpierw w formie zabawy, odbijając piłeczkę o ścianę garażu. Ma więc za sobą – wliczając przerwę na krykieta – blisko 20 lat gry. Dość czasu, aby bezgranicznie pokochać dyscyplinę, ale również wystarczająco długo, aby się wypalił w niej tenisowy duch.
Zwłaszcza, że Barty osiągnęła na korcie praktycznie wszystko. Jest numerem jeden w rankingu WTA. Wygrała trzy turnieje wielkoszlemowe – Roland Garros w 2019 roku, Wimbledon w 2021 roku i w tym sezonie Australian Open. Triumfowała w 15 turniejach rangi WTA. Wiele osiągnęła w deblu, zwyciężając w US Open w 2018 roku, oprócz tego trzykrotnie grając w wielkoszlemowych finałach. Na korcie zarobiła blisko 24 miliony dolarów.
Rywalki, trenerzy, eksperci uważają ją za najwszechstronniejszą zawodniczkę na świecie, … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS