W ubiegłym tygodniu stały Przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś na spotkaniu ambasadorów państw unijnych w Brukseli apelował do Komisji Europejskiej o wsparcie finansowe dla uchodźców z Ukrainy i zatwierdzenie polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Jest to warunek wypłat z unijnego Funduszu Odbudowy na ożywienie gospodarki po pandemii.
Źródła unijne powiedziały „Rzeczpospolitej”, że polski rząd korzysta z kryzysu migracyjnego, by ożywić dyskusję na temat odblokowania KPO.
– Finanse nie są tu raczej problemem – powiedział ambasador jednego z państw UE. Dodał, że potrzebne środki na zażegnanie kryzysu wywołanego przez wojnę na Ukrainę na pewno się znajdą. Choć KPO może być zaakceptowany w ciągu kilku tygodni, to nie ma w nim środków na pomoc dla Ukraińców, którzy uciekli przed wojną za naszą wschodnią granicą. Nawet jeśli Krajowy Plan Odbudowy będzie zaakceptowany, to jest już za późno na wypłatę zaliczek. Polska dostałaby pieniądze po przedstawieniu odpowiednich faktur oraz zlikwidowaniu Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Uchodźcy z Ukrainy. Skąd Polska ma wziąć pieniądze?
Rozmówcy z UE twierdzą, że Polska może czerpać środki na pomoc dla uchodźców z innych źródeł. Chodzi m.in. o pieniądze z krajowych programów spraw wewnętrznych na lata 2014–2020 (w sumie 123 mln euro). Do końca tego roku można je przeznaczyć np. na zapewnienie schronienia, żywność, leczenie i dodatkowy personel. Poza tym wsparcie dla uchodźców z Ukrainy powinno być priorytetem w wykorzystaniu pieniędzy z Funduszu Azylu, Migracji i Integracji (AMIF) na lata 2021–2027.
Polska twierdzi, że Komisja Europejska na obecny kryzys reaguje opieszale. We wtorek do naszego kraju przyjedzie delegacja KE, która razem z polskimi urzędnikami będzie szacować potrzeby związane z pomocą dla uchodźców.
Czytaj też:
Tusk: Potrzebujemy środków z Funduszu Odbudowy jak tlenu
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS