Przyznaję szczerze, jako zdeklarowany pacyfista, że wytężyłem całą swoją korę mózgową, chcąc doszukać się w przedstawionym przez pana Jarosława planie czegoś dobrego dla kogokolwiek. Pomyślałem sobie wtedy: jesteś głupkiem, nie znasz się ani na polityce, ani na strategii wojskowej i nigdy swoim umysłem nie obejmiesz tego, co geniusz strategii, który łączy w sobie przebiegłość kardynała Richelieu z umysłem premiera Churchilla, przenikliwością wszystkich prezydentów Stanów Zjednoczonych razem wziętych, chciał swoim planem zakomunikować Ukrainie i światu. Połączenie pokojowej misji NATO z misją obronną, czyli uzbrojeniem, które misja miałaby do swojej dyspozycji, było z jednej strony proste, z drugiej strony potwornie skomplikowane, i takim amatorom jak ja nie mieściło się w głowie.
Dopiero następny dzień przyniósł ulgę, ponieważ okazało się, że wszyscy na świecie mają ten sam problem co ja. Oczywiście, nie zmienia to wiary w dobre intencje autora planu, który chciał nim doprowadzić do pokoju. Jakże naiwnym okazało się pytanie dziennikarza, który zapytał, gdzie ta misja będzie stacjonowała, jak będzie uzbrojona i o której godzinie przyjedzie. Autor planu zbył to głupie pytanie wyjaśnieniem, że to dopiero pomysł. Delegacja po sukcesie udała się z powrotem do kraju. Na całe szczęście zdążyła przyjechać przed awarią systemu informatycznego na kolei.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS