Gość Polskiego Radia 24 przekonywał, że nawet jeżeli wojna na Ukrainie wkrótce by się skończyła, to uchodźcy nadal będą przyjeżdżali do Polski. Zasygnalizował pilną potrzebę zinstytucjonalizowania pomocy niesionej przez Polskę Ukraińcom.
– De facto stajemy się dzisiaj takim państwem, które trochę chce zaabsorbować zasoby, mając problem z demografią zaabsorbować obywateli dla swojego rozwoju. To jest nie fair – ocenił ekonomista. Jego zdaniem szybkie wejście uchodźców na rynek pracy jest możliwe wyłącznie po zapewnieniu im “bezpieczeństwa i pomocy humanitarnej” w sposób “wyspecjalizowany i profesjonalny”.
– Jeżeli nie będzie to zinstytucjonalizowane, to rynek pracy i pracodawcy nie będą wiedzieli, z kim mają do czynienia – przekonywał.
Potrzebne wparcie wolontariuszy
– Dzisiaj mamy pospolite ruszenie. Występuje emocjonalne zużycie osób, które dokonują tej pomocy humanitarnej ze strony Polski, osób, które pracują na granicy po 12 godzin – ostrzegł naukowiec z SGH.
– Ci wolontariusze, którzy poszli na granicę pracować, są nieprzygotowani do pracy, która będzie trwała jeszcze tygodniami. Mamy problem niesprofesjonalizowania tej usługi i będziemy mieli ogromy problem z pogorszenia relacji między tymi, którzy będą przyjeżdżali, a tymi, którzy tej pomocy udzielają – dodał dr Artur Bartoszewicz.
Gość Polskiego Radia stwierdził, że wkrótce do Polski może trafić 4 mln ludzi. Zaznaczył, że nie jest możliwe poradzenie sobie z taką liczbą uchodźców bez większej ingerencji państwa i organizacja obozów przejściowych dla uciekających przed wojną jest konieczna.
Czytaj też:
Terlecki: Zdrada powinna być publicznie piętnowana, a najlepiej surowo karanaCzytaj też:
Sondaż: Mniej niż 20 proc. ankietowanych źle ocenia działania rządu w związku z wojnąCzytaj też:
Uchodźcy z Ukrainy w Polsce. Nowe dane Straży Granicznej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS