A A+ A++

Z oczywistych względów do wyników trzeciej sesji, podobnie jak i do pierwszej, należy podchodzić z należytym dystansem. Po zachodzie słońca warunki na torze w Bahrajnie diametralnie się zmieniają – wystarczy przypomnieć, że podczas wczorajszego wieczornego treningu temperatura asfaltu była o 15 stopni niższa od tej panującej za dnia.

Kierowcy nie kwapili się więc z rozpoczęciem swoich programów, ale i tak tradycyjnie podzielili je na dwie tury prób kwalifikacyjnych. Znaczny błąd zaraz na początku pierwszej popełnił jeden z faworytów do zajęcia pierwszego rzędu, czyli Charles Leclerc. Monakijczyk w długim zakręcie nr 11 “stracił” tył swojego samochodu i obracając się, wypadł poza tor, lecz szczęśliwie uniknął przy tym zetknięcia z bandą.

W pierwszej części treningu nie pojawiły się większe niespodzianki – podobnie jak wczoraj, na czele znajdował się Max Verstappen goniony przez duet z Ferrari.

Wtem do akcji wszedł Lewis Hamilton, który wyprowadził pierwszy soczysty cios w ten weekend i zbliżył się do liderującego Holendra na mniej niż 0,1 sekundy. To co wtedy nie udało się Hamiltonowi, zostało zrobione przez jego zespołowego kolegę, bowiem George Russell przez moment faktycznie znajdował się na czele tabeli. Mimo to, młodszy z Brytyjczyków nie wydawał się zadowolony z prowadzenia swojej maszyny, ponieważ przez radio oznajmił, że “wciąż nie czuje się zbyt komfortowo”, narzekając przy tym na podsterowność w wolnych zakrętach.

Względne zadowolenie w szeregach Srebrnych Strzał nie trwało jednak długo, ponieważ w drugiej turze szybkich przejazdów prym na powrót wiodła ekipa Red Bulla z Maksem Verstappenem na czele. Świeżo upieczony mistrz świata znów znalazł się na szczycie tabeli, jednak drugi Charles Leclerc stracił do niego bardzo niewiele, bo tylko 0,096 sekundy. Podium uzupełnił Sergio Perez, który wykręcił rekord w pierwszym sektorze.

Czwarta lokata przypadła ostatecznie Russellowi, który był jednocześnie najszybszy w sektorze nr 3. Za nim, z ponad półsekundową stratą uplasowali się Carlos Sainz oraz Lewis Hamilton.

W samej końcówce mocne kółko dołożył niepotrafiący uwierzyć w progres Haasa Kevin Magnussen (7.), zaś pierwszą dziesiątkę dopełnił pełny skład Alfy Romeo oraz Lance Stroll z Astona Martina.

Na tyle stawki znów znaleźli się reprezentanci Williamsa oraz, co mniej spodziewane, Alpine. 20. Yuki Tsunoda przez usterkę techniczną nie wystawił nosa z garażu i stracił całą sesję.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBiskup poprosił, parafianie się złożyli. Pieniądze popłyną do poszkodowanych
Następny artykułChęciny zapraszają turystów i oferują im wiele atrakcji