A A+ A++

Ze wstępnym pomysłem zgłosiłyście się do scenarzystek: Magdaleny Lankosz, Anny Sieńskiej i Gai Grzegorzewskiej. W fabule serialu znane ze słowiańskiej mitologii stwory pojawiają się we współczesnym Krakowie, a stawia im czoła grupa młodych bohaterów. Jak przebiegała praca nad scenariuszem?

Kasia Adamik: Magda, jako head writerka, wzięła, na siebie pracę dokumentacyjną. Inspiracji szukała w „Niesamowitej Słowiańszczyźnie” Marii Janion czy niepublikowanym rękopisie „Bożycy” Bronisława Trentowskiego, który sklasyfikował przedchrześcijańskie wierzenia Słowian. Z jednej strony ukazany przez nas świat jest realistyczny, a z drugiej zwariowany i fantastyczny. To wymagało opracowania spójnej koncepcji już w pełnym składzie scenarzystek.

Olga Chajdas: Trzymałyśmy się analogowości, czyli założenia, że jeśli coś funkcjonuje w krakowskim świecie, to jest namacalne. A jeżeli pojawiają się potwory, które wymykają się współczesności, to i one wnikają naturalnie w tę rzeczywistość.

„Krakowskie Potwory”,  fot. Robert Pałka


„Krakowskie Potwory”, fot. Robert Pałka

Fot.: Robert Palka / Materiały prasowe/ Netflix Polska

Wspomniałyście, że wierzenia słowiańskie oparte były na zależności między człowiekiem a przyrodą.

Kasia Adamik: Bardzo ważnym czynnikiem powstania wiary w siły nadprzyrodzone była niewiedza i strach przed tym, czego nie da się wytłumaczyć rozumem. Zarówno wrogiem – demonami – jak i sprzymierzeńcem człowieka zawsze była przyroda. Akcja serialu dzieje się zimą, dlatego opierałyśmy się na bóstwach, które działają w tej porze roku. To zaskakujące, jak dziś w czasach ocieplenia klimatycznego, zanieczyszczenia wód gruntowych i kataklizmów można odwołać się do dawnej wiary w moc przyrody, zapewniającej pomyślność. Ludzie próbowali wpływać na przyrodę i podporządkować ją sobie. Robili to jednak z ogromnym szacunkiem.

Olga Chajdas: Mało tego, smog, którego dziś doświadczamy w Krakowie, wywołuje u nas bunt, a kiedyś spotkałby się z reakcją bogów. Serial niesie ekoprzesłanie. Nie mówimy, o tym wprost, ale to jest dla nas ważne.

A dlaczego akcję serialu umiejscowiłyście w Krakowie?

Olga Chajdas: Wiele krakowskich kościołów jest zbudowanych na dawnych miejscach pogańskich kultów. Dodatkowo w sferze wizualnej pasowała nam gotyckość i mroczność miasta.

Kasia Adamik: Co więcej, Kraków jest położony na przecinających się liniach mocy. Pogański strach przed rzeczami z przecięcia światów poniekąd zapisano na płycie krakowskiego rynku.

W „Krakowskich potworach” opowiadacie o studentce medycyny. Alex mierzy się z traumatyczną przeszłością.

Kasia Adamik: Alex wspomniane przez ciebie traumy próbuje przekuć w siłę. Musi rozliczyć się z mrocznym dzieciństwem. Stąd dwuznaczność tytułu, z jednej strony mierzy się z prawdziwymi potworami, a z drugiej walczy też z tymi, które są w jej wnętrzu. Nie chce się poddać, cierpi i jednocześnie walczy o swoje.

Koncepcja gatunkowa serialu jest dość oryginalna, jak na polskie warunki. Jak pracowałyście nad realizacją supernatural?

Kasia Adamik: Wrócę do hasła, słowa klucz, czyli analog. Wszystko, co mogłyśmy, stworzyłyśmy z naszą ekipą na planie. Chciałyśmy, aby potwory funkcjonowały w fizycznym świecie, dlatego istotne były kostiumy i charakteryzacja aktorów. Warto wspomnieć Katarzynę Lewińską (kostiumy), Ewę Kowalewską (charakteryzacja), Annę Anosowicz i Łukasza Trzcińskiego (scenografia) czy Wandę i Marcina Kędzierzawskich (charakteryzacja specjalna). Z nimi szukałyśmy referencji, zastanawiałyśmy się długo, jak to powinno wyglądać, pracowałyśmy też z ekspertami od efektów specjalnych (Chimney Poland). Przy tworzeniu jednej z postaci wykorzystałyśmy słowiański kult ognia i wody.

Olga Chajdas: To było odwrócenie się od tego, co znamy z chrześcijaństwa, ale nie sprzeciwiamy się temu, tylko zauważamy różnice. Nasi bohaterowie wpadają w pułapkę, że coś, co jest z pozoru złe, wcale nie musi tego symbolizować. A do wątku analogowości, to jeszcze dodam, że pierwsze „Gwiezdne wojny” też kręcono na makietach i wyglądały lepiej niż te ostatnie.

W obsadzie znalazła się debiutująca w głównej roli Barbara Liberek. Jak ją odkryłyście?

Kasia Adamik: Wspólnie z nasza casting director Pauliną Krajnik zrobiłyśmy otwarty casting w formie własnych nagrań aktorek, który w dobie pandemii okazał się zbawienny. Odkryłyśmy dzięki temu ponad 300 młodych aktorek i aktorów. Zależało nam na stworzeniu silnej grupy składającej się z młodych, nowych twarzy.

Olga Chajdas: Basia była jedną z tych nieznanych nam wcześniej aktorek, ale jej charyzma i talent przekonały nas, że to właśnie ona może wcielić się w Alex. Miała też w sobie naturalny punk rock, na którym nam zależało. Cieszymy się, że nasz castingowy hazard się opłacił.

Do współpracy zaprosiłyście też znanych aktorów m.in. Małgorzatę Belę i Andrzeja Chyrę. Dlaczego? Jaką energię wnieśli do serialu?

Olga Chajdas: Znałyśmy ich już wcześniej. Małgosia występowała w mojej części „Erotica 2022” (również dostępnej na Netfliksie) i zakochałam się w jej skromności i głębi, umiejętności operowania symboliką bez zbędnych słów. Nadawała się perfekcyjnie do roli AITWAR.

Kasia Adamik: Andrzej jest wybitnym i wszechstronnym aktorem. Ma w sobie niewiarygodną mądrość i intuicję. Jest przewodnikiem, a to niezbędne do roli profesora Zawadzkiego.

„Krakowskie Potwory” fot. Robert Pałka


„Krakowskie Potwory” fot. Robert Pałka

Fot.: Robert Palka / Materiały prasowe/ Netflix Polska

Spędziłyście dużo czasu nad analizą pogańskich wierzeń i legend. Czy zatem uważacie, że my dziś nadal jesteśmy przesiąknięci pradawną słowiańskością?

Olga Chajdas: Okazało się, że rytuały przetrwały w normalnym życiu, np. znajoma aktorka ostatnio opowiedziała nam, że spotkała na dworcu starszą panią, która kazała jej przewiązać czerwoną wstążkę na wózku, żeby przegonić złe moce. A przecież nawet rytuały religijne biorą się ze świąt pogańskich. Wielkanoc to przecież czas odrodzenia.

Kasia Adamik: Słowiańskie święta, bogata tradycja naszych przodków, pozwalały im zorganizować rok kalendarzowy. Były wypełnione obrzędami związanymi z wiarą i czcią bogów. Rok w kalendarzu dawnych Słowian rozpoczynał się wraz z nadejściem wiosny, kończył zaś z nastaniem lutego. Działo się tak, ponieważ wierzono, że rok jest ściśle związany z okręgiem i wszystko w nim odbywa się cyklicznie. A zatem wiosna była tą porą, w której cała natura odżywała i budziła się do życia.

Czy uważacie, że wokół serialu „Krakowskie potwory” zbiorą się fani waszego uniwersum szukający ukrytych w nim sensów?

Olga Chajdas: O tak! To jest moje marzenie. Chciałabym stworzyć taki projekt, który stanie się kultowy. Jeśli ktoś odczyta ukryte znaczenie cyfr, imion, dat – a zdradźmy, że w serialu nie ma przypadkowości – to będziemy bardzo usatysfakcjonowane.

Czytaj też: Czy dybuki istnieją? Stefan Zborski prowadzi śledztwo w demonicznej sprawie

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTylko wczoraj Rosjanie przeprowadzili ponad 40 nalotów!
Następny artykułUkraina przedstawiła żądania Putinowi. Na to zgody nie będzie