A A+ A++

Adam Chojecki to obecnie jedno z najbardziej gorących nazwisk w lokalnym futbolu. Pomocnik Mazura Karczew i juniorskiej reprezentacji Polski jest na celowniku kilku klubów z PKO Ekstraklasy, interesują się nim też kluby z zagranicy. Ostatnio przebywał na testach we włoskim Cagliari Calcio

Zapisałeś się już na lekcje z języka włoskiego?

– Na razie nie. Myślę, że za jakiś czas będzie wiadomo, co dalej i jak rozwinie się moja przygoda we Włoszech.

Spodobało ci się tam?

– To całkowicie inny klimat, nie tylko jeśli chodzi o pogodę, lecz także kwestie piłkarskie. Oni mają zupełnie inne postrzeganie futbolu. Włosi są bardzo dobrze wyszkoleni technicznie, a przede wszystkim niezwykle mobilni. Tempo prowadzenia gry, a nawet niektórych ćwiczeń na treningach jest bardzo szybkie. Myślę, że decydując się na przeprowadzkę do Włoch, dużo bym zyskał. To mogłoby oznaczać sporą metamorfozę w mojej dotychczasowej grze.

Jak wyglądały testy w Cagliari? Uczestniczyłeś w jakimś meczu sparingowym?

– U nich liga trwa cały czas, więc nie było mowy o żadnym meczu kontrolnym. Przydzielono mnie do młodzieżowej drużyny Cagliari, która aktualnie w rozgrywkach Primavery (młodzieżowa liga we Włoszech – przyp. red.) zajmuje drugie miejsce. Uczestniczyłem więc tylko w treningach, które były wyjątkowo ciężkie, ale bardzo fajne.

To coś innego niż to, z czym spotykałeś się choćby przy okazji zgrupowań reprezentacji Polski? 

– Podczas zgrupowań przede wszystkim skupiamy się na taktyce, na tym, co mamy robić w meczach, a tu zobaczyłem, jak w takim dużym, zagranicznym klubie trenuje się na co dzień.

Miałeś okazję spotkać się z trenerem Walterem Mazzarrim albo z Sebastianem Walukiewiczem?

– Nie, ale miałem okazję być na meczu Serie A, w którym grały drużyny Cagliari i Napoli (1:1). Powiem szczerze, że byłem bardzo zaskoczony postawą gospodarzy, którzy zagrali bardzo dobre spotkanie, tworząc sobie w trakcie całego meczu mnóstwo sytuacji strzeleckich. Gra Cagliari z kontrataku robiła naprawdę duże wrażenie. Szkoda tylko, że nie byli równie skuteczni, bo mieli okazję pokonać Napoli.

Oferta z Cagliari była dla ciebie niespodzianką czy gdzieś już dochodziły cię słuchy, że może pojawić się szansa na to, by spróbować swoich sił w jakimś zagranicznym klubie?

– Myślałem o takiej możliwości. Chciałem się sprawdzić gdzieś na Zachodzie, ale nie wiedziałem, że to będzie akurat włoski klub, i to z Primavery. Przed wyjazdem miałem co prawda pewne obawy, ale na miejscu byłem mile zaskoczony.

Był stres?

– Na początku tak, ale potem już go opanowałem. Podszedłem do tego na spokojnie, skupiłem się przede wszystkim na tym, aby jak najlepiej się zaprezentować i dać z siebie wszystko. Myślę, że zostawiłem po sobie dobre wrażenie.

W Polsce zdania na temat tego, jak młodzi piłkarze mają kierować swoimi karierami, są podzielone. Jedni uważają, że młody zawodnik powinien najpierw ograć się na najwyższym szczeblu w Polsce i dopiero potem próbować swoich sił w zachodnich klubach. Drudzy z kolei twierdzą, że jeśli jest taka okazja, to gracz powinien od razu wyjechać i jak najwcześniej zdobywać doświadczenie na zagranicznych boiskach, nawet jeśli miałoby to oznaczać na początku grę w drużynach młodzieżowych. Która opcja jest ci bliższa?

– To chyba zależy od wielu czynników. Myślę, że jeżeli zdecydowałbym się na wyjazd i trafił do takiej młodzieżowej drużyny jak ta w Cagliari, to nie mógłbym narzekać. Naprawdę ci chłopcy potrafili grać w piłkę, wiedzieli, na czym to polega, i myślę, że mógłbym się tam wiele nauczyć i bardzo się rozwinąć. Opcja z pozostaniem w Polsce też nie byłaby najgorszym rozwiązaniem. Na razie nie chcę jednak wybiegać w przyszłość. W tym momencie skupiam się na tym, co robię teraz, na treningach, meczach i swoich obowiązkach tutaj.

Czujesz, że regularne powołania do kadry otworzyły przed tobą drzwi, które wcześniej nie były nawet uchylone?

– Powołania do kadry z pewnością pomogły. Na zgrupowaniach i meczach reprezentacji pojawia się sporo skautów i stamtąd wychodzi sporo propozycji i zaproszeń, aczkolwiek to od samego zawodnika i tego, jak się zaprezentuje, zależy, czy będzie dalsze zainteresowanie. Zawsze staram się dać z siebie wszystko.

Miałeś jakieś obawy, jadąc na pierwsze zgrupowania kadry, pierwsze mecze reprezentacji? Myślę, że zawodnik z mniejszego klubu mierzy się zawsze z większą presją niż ten, który gra w bardziej renomowanym klubie. Dla takich zawodników może to być czasami pierwsza i jedyna okazja, by pokazać, że wybór selekcjonera był słuszny, bo trener czy członkowie sztabu zapewne pojawiają się częściej na meczach Legii czy Lecha niż – nie ujmując Mazurowi – w Karczewie?

– Bardzo możliwe, że tak jest, dlatego każde zgrupowanie traktuję tak, jakby to był mój ostatni pobyt w kadrze. Staram się za każdym razem pracować jak najlepiej, dawać z siebie wszystko i pokazywać trenerom, na co mnie stać. W ten sposób nie chcę zawieść nie tylko ich zaufania, lecz przede wszystkim samego siebie. To dla mnie bardzo ważne. Nie chciałbym kiedyś obudzić się i pomyśleć, że straciłem szansę, bo nie zrobiłem czegoś w stu procentach. Zawsze staram się dawać z siebie tyle, ile mogę.

Pamiętasz swoje pierwsze powołanie, pierwszą reakcję?

– Dla mnie to była bardzo duża niespodzianka, duża ekscytacja, ale jeszcze bardziej cieszyłem się na kolejne powołanie, bo to nie było już tylko zaproszenie na konsultację, tylko normalne zgrupowanie zakończone meczem z Niemcami. Byłem pozytywnie zaskoczony i jednocześnie zbudowany tym, że trenerzy postanowili mi zaufać i dać kolejną szansę.

Zamieszanie wokół twojej osoby jest ostatnio dość duże. Kadra, mecze międzypaństwowe, testy w zagranicznym klubie i sporo wyjazdów, przez co nie mogłeś normalnie przepracować okresu zimowego w klubie.

– Te wszystkie wyjazdy sprawiły, że faktycznie nie mogłem uczestniczyć w pełnych przygotowaniach z Mazurem. Uważam jednak, że to nie był dla mnie stracony okres, bo – mówiąc kolokwialnie – nie wypadłem z obiegu. Cały czas coś robiłem i podczas tych wyjazdów na mecze kadry czy też do Włoch zdobyłem sporo doświadczenia, które – mam nadzieję – uda mi się wykorzystać podczas meczów w barwach Mazura.

Mówiliśmy na początku o testach w Cagliari. Jednak polskie kluby także są tobą zainteresowanie. Były już testy w Lechu Poznań, Wiśle Płock czy w Legii Warszawa.

– To prawda. Tych ofert jest sporo i wciąż pojawiają się kolejne. Na ten moment trudno mi powiedzieć, jak to dalej się rozwinie. Na razie jeszcze nie muszę podjąć decyzji, czy i gdzie mam iść, ale jeśli taki moment nastąpi, wtedy będę wszystko analizował i nie zamierzam sugerować się tylko nazwą klubu. Przede wszystkim muszę wiedzieć, że w tym konkretnym klubie będę się czuć dobrze i będę miał możliwość robienia postępów. Zależy mi na tym, by móc się jeszcze rozwijać.

Ostatnio pojawiła się informacja, że blisko twojego angażu była Legia Warszawa.

– Faktycznie, byłem w Legii i naprawdę podobało mi się to, co zobaczyłem. Co prawda trenowałem wtedy z trzecioligowymi rezerwami, ale Legia Training Center zrobiło na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Piłkarze mają tam zapewnione wszystko, czego tylko potrzebują. Ostatecznej decyzji jednak jeszcze nie podjąłem.

Słyszałem, że oprócz tego, że nieźle prezentujesz się na treningach, to jeszcze świetnie wypadasz na pod względem wydolnościowym. Słyszałem, że w jednym klubie dwukrotnie podpinano cię do sprzętu pomiarowego, bo za pierwszym razem testerzy nie wierzyli w to, co pokazała aparatura. To prawda?

– We Włoszech miałem takie testy, podczas których mierzono mi objętość płuc, a potem kazano mi wsiąść na specjalny rower. W tzw. międzyczasie założono mi specjalny pas, z którego wychodziło kilkanaście różnokolorowych kabelków. Kazano mi kręcić, a w trakcie zwiększano mi obciążenie. Po tym sprawdzianie doktor spojrzał na mnie wymownie i wpisał 10 na 10. Mam nadzieję, że to znaczyło, że jest dobrze.

Za chwilę Mazur rozpocznie drugą część sezonu. Czy runda wiosenna będzie dla was lepsza niż jesień?

– Musimy dobrze wejść w drugą część sezonu, bo liga jest wyjątkowo mocna. Dlatego w sobotę musimy wyjść w pełni skoncentrowani i jak najszybciej rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Myślę, że jesteśmy dobrze przygotowani do rundy, trenerzy Sokołowski i Słupski wiedzieli, co robią w trakcie zimowych przygotowań. My natomiast musimy w każdym meczu pokazywać, że nie odpuszczamy, że dajemy dla drużyny wszystko, co potrafimy, i wtedy wszystko powinno pójść po naszej myśli.

Rozmawiał Marcin Suliga

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBędzie więcej lotów na Marsie. NASA ma już konkretne plany
Następny artykułCiało noworodka w pobliżu torowiska kolejowego w Starogardzie. Policjanci proszą o kontakt osoby posiadające wiedzę w sprawie.