– Niektórzy myślą, że za chwilę wrócą do siebie. Inni z kolei już rozglądają się za pracą – mówi o uchodźcach Joanna Mleczak z City Boutique Hotel, czyli dawnego Hotelu Śródmiejskiego który też dał schronienie uchodźcom.
Czasu na organizację miejsc noclegowych praktycznie nie było. Uchodźcy pojawili się niemal chwilę po wybuchu wojny. W sumie w hotelu schroniło się ponad 50 osób.
Zadzwonił pierwszy pracownik, że jedzie żona z małymi dziećmi. Nie zastanawialiśmy się, bo były wolne pokoje, wolne łóżka. Przyjechała pierwsza, druga kobieta, tego samego dnia kolejnych kilkanaście osób. Wieści szybko się roznosiły. Nawet przyszła osoba z tzw. ulicy. Były pokoje, to nie pytaliśmy, kto kim jest.
Wraz z falą uchodźców ruszyła też fala ludzi dobrej woli, którzy zaspokoili wszystkie potrzeby przybyłych z Ukrainy.
My byliśmy przerażeni, bo część pokoi była w miarę gotowa, ale było pełno biur, magazynów, które nie były totalnie przystosowane do tego, żeby tam spać. W sobotę ściągnęłam naszą inną spółkę budowlaną, a w niedzielę popołudniu, gdy zorientowałam się, że brakuje nam pieluch, ręczników, wszystkiego, napisałam post na Facebooku. Wiedziałam, że mogę liczyć na przyjaciół, ale nie wiedziałam, że w dwa dni postawię pół miasta na nogi.
Udało się zebrać wszystko, za co przedstawiciele hotelu dziękowali na antenie Radia Index. Więcej o tych, którzy zatrzymali się w centrum naszego miasta, ich potrzebach i przygotowaniach do samodzielnego życia w Polsce na wZielonej.pl. Dodajmy, że w planie jest np. organizacja kuchni w hotelowej piwnicy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS