A A+ A++

Carowie i następcy rosyjskiego tronu nie raz padali ofiarami spisków i zabójstw. W 1881 roku w zamachu zginął Aleksander II. Ostatni car, Mikołaj II, ponad rok był więziony wraz z rodziną, aż wszyscy zostali rozstrzelani przez bolszewików w Jekaterynburgu.

Władimir Putin. „Moment, kiedy następuje samobójstwo w bunkrze”

Biorąc pod uwagę, że podobno Władimir Putin przebywa obecnie gdzieś w bunkrze na Uralu, trudno sobie odmówić nadziei na zaistnienie jakichś tajemniczych historycznych prawidłowości. Do tego można jeszcze dołożyć fakt, że nie tylko car Paweł I zmarł w marcu, w tym miesiącu wypada także rocznica śmierci Stalina.

Od momentu brutalnej napaści Rosji na Ukrainę zmiana władzy na Kremlu jest pożądana jak nigdy dotąd. Wydaje się, że tylko rychłe odsunięcie od władzy Władimira Putina daje szansę na przerwanie rosyjskiej agresji, której ofiarą padły już tysiące ludzi. W obliczu koszmaru, który przeżywa Ukraina, nikt się za bardzo nie wstydzi otwarcie życzyć śmierci rosyjskiemu prezydentowi. Na jednym z plakatów z antywojennych demonstracji można przeczytać: „Czy możemy od razu przejść do tego momentu, kiedy następuje samobójstwo w bunkrze?”

Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że miliony ludzi na całym świecie kładą się spać z nadzieją, że obudzą się rano się w świecie, gdzie nie ma już bombardowań szpitali położniczych, ostrzałów uciekających przed katastrofą humanitarną ukraińskich cywilów i zdewastowanych ukraińskich miast. W świecie, w którym nikt nie straszy wojną atomową i nie strzela do największej w tej części Europy elektrowni jądrowej. Bo nie ma Putina. Należący do Marka Zuckerberga koncern Meta, czyli właściciel Facebooka i Instagrama zmienił tymczasowo swoją politykę i ogłosił, że nie będzie blokować postów, które życzą śmierci Putinowi, a przy okazji także białoruskiemu tyranowi Białorusi Aleksadnrowi Łukaszence.

Rosyjska opozycja demokratyczna w ostatnich latach często podkreślała, że do zmiany władzy na Kremlu potrzebny jest jakiś przełom. Nikt nie wiedział dokładnie, co by to mogło być, ale chodziło o jakiś duży społeczny wstrząs, który sprawi, że Rosjanie odwrócą się od Putina i zaczną się buntować. Trudno sobie wyobrazić większy wstrząs niż wojna, ale oznak masowego buntu w rosyjskim społeczeństwie na razie próżno szukać.

Na ulice największych miast wychodziły i dziesiątki tysięcy przeciwników wojny z Ukrainą, w ciągu dwóch tygodni zatrzymano ponad 13 tys. osób. Ale to wciąż niewielki procent, jeśli pamiętamy, że w Rosji mieszka około 140 mln ludzi, a w samej Moskwie kilkanaście milionów. Jednocześnie rosyjski reżim mobilizuje swoich zwolenników i rozkręca masową propagandową akcję pod znakiem litery Z. Oznacza ona wsparcie dla „specjalnej operacji” i lojalność wobec armii, która „denazyfikuje” wrogą Ukrainę.

Mimo to eksperci spodziewają się, że społeczne niezadowolenie będzie narastać. Rosyjski politolog Denis Sokołow ma nadzieję, że do zmiany władzy dojdzie jak najszybciej, ale podkreśla, że scenariusz z tabakierką i innymi przedmiotami, które wymienił, należy odbierać jako czarny humor.

– Sytuacja stanie się krytyczna, kiedy do regionów dotrze informacja o skali strat, kiedy zaczną wracać ciała – mówi już zupełnie poważnie Sokołow. – To już się zaczyna. Do tego dojdzie zapewne jakiś rodzaj mobilizacji, bo siły rzucone do Ukrainy się wyczerpują, wojna się przeciąga. A przecież nikt nie chce umierać. Na to nałoży się kryzys gospodarczy. Kiedy te trzy czynniki się zbiegną, Rosjanie zaczną okazywać niezadowolenie. Ale nie jestem przekonany, że to wydarzy się szybko. To może zająć kilka miesięcy, a w tym czasie jeszcze wiele może się wydarzyć.

Czy ktoś z „wierchuszki” sprzeciwi się wojnie?

Władimir Miłow, jeden z liderów rosyjskiej opozycji demokratycznej i współpracownik Aleksieja Nawanego, nie ma wątpliwości, że skutki sankcji wkrótce staną się odczuwalne dla zwykłych Rosjan. Dopóki to się nie stanie, nie ma sensu jego zdaniem rozpisywać scenariuszy upadku putinowskiego reżimu.

– Trzeba poczekać trzy, cztery tygodnie – Miłow zaleca odrobinę cierpliwości. – Wtedy będzie już widać, że władza słabnie, a Putin traci autorytet. Na razie widzimy pierwsze oznaki, ale trzeba pamiętać, że Putin zbudował bardzo surowy system kontroli nad nomenklaturą. Dlatego, dopóki jego autorytet poważnie nie osłabnie, nikt się nie będzie buntować. Trzeba obserwować, jak będzie zachowywać się elita, kiedy stanie się jasne, że Putin przegrał wojnę, a w kraju panuje szalona inflacja i deficyt towarów.

Miłow jako ekonomista stawia akcent na sytuację ekonomiczną. Jego zdaniem, gospodarki takiej, jaką znamy, w Rosji już po prostu nie ma.

– Przedsiębiorcy sygnalizują, że ich biznesy z dnia na dzień kończą istnienie. Gospodarka przestaje działać. A z okresu późnego ZSRR pamiętamy, że kiedy przestaje działać gospodarka, to za chwilę przestanie działać system polityczny.

Zdaniem Władimira Miłowa rozłam lub bunt wśród elit będzie sprzężony ze społecznym niezadowoleniem, które będzie rosnąć na tle pogarszającej się sytuacji ekonomicznej. Ale na razie nie widać, by ktoś z „wierchuszki” był gotowy na otwarty sprzeciw wobec wojny, która pociągnęła za sobą bezprecedensową izolację gospodarczą Rosji. Putin upodlił i zastraszył nie tylko zwyczajnych Rosjan, ale także swoje otoczenie, więc żeby ktokolwiek odważył się wystąpić przeciwko niemu, musi nastąpić załamanie jego autorytetu wśród społeczeństwa i nomenklatury.

Rosyjska dziennikarka Farida Rustamowa napisała na swoim blogu tekst o nastrojach wśród elit władzy po rozpoczęciu wojny. Porozmawiała z deputowanymi i urzędnikami różnych szczebli, którzy „w głębi duszy mogą się nie zgadzać z decyzjami lidera, ale tylko w głębi duszy”. Ich stosunek do „specjalnej wojennej operacji” w Ukrainie jest co najmniej niejednoznaczny. Rustamowa pisze, że na korytarzach instytucji władzy panuje lęk i przygnębienie, w rozmowach padało słowo „apokalipsa”. Mało kto wierzył, że wojna zacznie się naprawdę, bo przecież nie ma z niej żadnych korzyści. Poza tym decyzja o inwazji zapadła w bardzo wąskim kręgu. Ale „osób, które mogłyby głośno wyrazić sprzeciw – konkretnie jemu [Putinowi – przyp. red.], a nie ogólnie – zostało bardzo mało” – pisze Rustamowa.

Trzy scenariusze zmian na Krelmu

Politolożka Olga Irisowa, redaktorka analitycznego poświęconego Rosji portalu Riddle, widzi trzy możliwe scenariusze zmiany władzy w Rosji. Pierwszy to rewolucja, drugi to bunt elit, a trzeci to biologia, czyli śmierć lidera. I od razu dodaje, że żaden z nich nie wydaje jej się prawdopodobny w krótkoterminowej perspektywie.

– Ludzie gotowi wychodzić na antywojenne demonstracje to mniejszość – zauważa politolożka. – Nowe represyjne akty prawne, skreślanie studentów z listy za udział w tych demonstracjach, zwalnianie z pracy za podpis pod antywojenną petycją, to wszystko ma jeszcze bardziej zastraszyć ludzi, którzy nie mogą się zgodzić z tym, co się dzieje. W miarę jak straty z powodu sankcji będą stawały coraz bardziej odczuwalne i zmuszą Rosjan do zmiany dotychczasowego stylu życia, a liczba rosyjskich żołnierzy, którzy zginęli w Ukrainie będzie rosnąć, będzie także wzrastać społeczne niezadowolenie. Ludzie zaczną szukać alternatywnych źródeł informacji. Ale reżim ma na razie pod dostatkiem represyjnych środków, by dusić w zarodku jakieś większe i skoordynowane ogniska protestu – dodaje Irisowa.

Bunt elit jej zdaniem jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, chociaż nie ma żadnych rzetelnych danych, które wskazywałby, że może się to wydarzyć w najbliższym czasie.

– Są podstawy, by sądzić, że nie wszyscy w kremlowskiej elicie są zadowoleni z decyzji o wojnie, ale bardzo ważnym czynnikiem jest po prostu strach. Przedstawiciele elit też się boją Putina. Od rozpoczęcia wojny minęły dwa tygodnie, sankcje okazały się bezprecedensowe w swojej skali, rosyjska gospodarka się zapada, wojsko ponosi poważne straty, a mimo to nie ma oznak buntu. Możliwe, że gdyby Putin zdecydowałby się na dalszą eskalację, w tym na użycie taktycznej broni jądrowej, ktoś z elity w końcu odważyłby się na sprzeciw. Na razie nie spodziewałabym się rychłego „przewrotu pałacowego”.

Trzeci scenariusz, czyli śmierć przywódcy Olga Irisowa bierze w nawias. O kondycji zdrowotnej Putina krąży wiele plotek, na przykład ta, że jest chory na jakąś nieuleczalną chorobę. Ale to wszystko tylko plotki i nie ma wątpliwości, że rosyjski prezydent korzysta z opieki zdrowotnej na najwyższym światowym poziomie.

– Odpowiedź na pytanie, czy władza w Rosji zmieni się w najbliższym czasie, zależy od tego, czy jesteś pesymistką, czy optymistką – mówi politolożka. – Ja jestem pesymistką. Chociaż swoją opinię postrzegam raczej jako realizm.

Czytaj więcej: Ołena Zełenska. Nie chciała zostać pierwszą damą, teraz jest nazywana „wojowniczką”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTauron informuje o miejscach, gdzie nie będzie prądu
Następny artykułPutin z Ławrowem mogliby w każdej chwili przerwać wojnę. Oto dlaczego tego nie zrobią [FELIETON]