Marek Gołębiewski, choć nie był temu specjalnie winien, stał się jednym z największych symboli wielkiego jesiennego kryzysu Legii Warszawa. Jego krótka kadencja w roli tymczasowego (?) szkoleniowca pierwszej drużyny mistrza Polski wpisała się w okres, w którym ekipa z Łazienkowskiej prezentowała się katastrofalnie. Teraz, w rozmowie z Legia.net, młody trener trochę opowiedział o wydarzeniach tamtych miesięcy.
– Po meczu z Wisłą w Płocku zrezygnowałem z funkcji trenera „jedynki”, bo zespół utracił entuzjazm – ja też. Chciałem dobrze dla klubu, zależało mi na tym, aby zawodnicy mogli zwyciężać, uważałem, że potrzebują nowego impulsu. Zapał musi być od początku do końca, piłkarze muszą to czuć, zarażać się nim od siebie. Graliśmy co trzy dni, to nie był łatwy czas. Uznałem, że nie jestem już w stanie przekazać entuzjazmu, widziałem, że coś się wypaliło, dlatego podjąłem taką decyzję. Sądzę, że z perspektywy czasu zrobiłbym podobnie. Praca z pierwszą drużyną była bardzo owocna, zdobyłem sporo doświadczenia, dziękuję za szansę, choć to oczywiste, że oczekiwałem lepszych wyników. Mam nadzieję, że nie jest to moja ostatnia szansa w ekstraklasie. Postaram się, jako trener, udowodnić wartość. Wcześniej – można powiedzieć – wypłynąłem w Skrze Częstochowa, a teraz, w Legii II, będę próbował powtórzyć sukces, czyli awansować do wyższej klasy rozgrywkowej – opowiada Marek Gołębiewski, który wrócił do prowadzenia rezerw Legii.
Druga drużyna stołecznej ekipy zajmuje siódme miejsce w tabeli III ligi. Gołębiewski pozytywnie wspomina kilka miesięcy spędzone na prowadzeniu pierwszego zespołu.
– Niezwykle wartościowy czas. Gdy odchodziłem, to stwierdziłem, że dwa miesiące pracy w pierwszym zespole Legii to dwa lata pracy w innym klubie. I coś w tym jest. Tutaj towarzyszy ogromna presja, kibice zawsze wiele od nas wymagają – było to czuć na każdym kroku. Tych doświadczeń nie zabierze mi już nikt. Cieszę się, że mogłem dołożyć małą cegiełkę do dalszej gry w Pucharze Polski. Byłem ostatnio na meczu z Górnikiem Łęczna. Fajnie, że dostaliśmy się do półfinału tych rozgrywek – mocno trzymam kciuki i kibicuję, aby dojść do finału i go wygrać.
WIĘCEJ O LEGII:
Fot. Fotopyk
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS