Rosjanie tracą dowódców
Niedługo może się okazać, że braknie również dowódców. Dotychczas w walkach zginął jeden generał i trzech pułkowników. Trzynastego dnia wojny zginęli kolejni wyżsi oficerowie.
W walkach o miasto Czuhujew zginął podpułkownik Dmitrij Safronow, dowódca rosyjskiej 61. Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej. Również pod Charkowem zginął szef sztabu 41. Połączonej Armii, gen. mjr Witalij Gierasimow. Oficera zlikwidowali żołnierze ukraińskich sił specjalnych. Gierasimow był jednym z najbardziej doświadczonych rosyjskich oficerów sztabowych. Brał udział w drugiej wojnie w Czeczenii i dowodził rosyjskimi siłami w Syrii.
Wcześniej, 28 lutego, pod Mikołajowem zabity został jego zastępca, gen. mjr wojsk powietrznodesantowych, Andriej Suchowiecki.
Rosjanie nadal nie są w stanie zdobyć Charkowa, a lokalne kontruderzenia oddziałów zmechanizowanych rozbijają rosyjskie kolumny, próbujące wejść do miasta. Artyleria rosyjska wciąż ostrzeliwuje miasto. W tym również cele cywilne. W poniedziałek, 7 marca pociski spadły na centrum handlowe, zabijając cztery osoby i raniąc kilka kolejnych. Inne spadły na szkoły i szpital. Ukraińcy podkreślają, że dokumentują każdy taki przypadek, aby w przyszłości wykorzystać dowody w haskim Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości.
Rosjanie utknęli także pod Czernichowem, Kijowem i Sumami. W okolicach Kijowa nadal nie udało im się uzyskać przewagi pod Buczą i Irpieniem. O ile w pierwszych dniach wojny rosyjskie grupy rozpoznawcze wdzierały się do Kijowa, tak teraz obrońcy nie dopuszczają napastników do granic miasta. Na stolicę spadają jednak cały czas pociski artyleryjskie, terroryzując ludność cywilną.
Jak pokazują zdjęcia z rozpoznawczych bezzałogowców, Rosjanie rozśrodkowują baterie artylerii pomiędzy zabudowaniami wsi i miasteczek, traktując domy, jako tarczę chroniącą przed ogniem kontrbateryjnym. Ukraińcy nie odpowiadają bowiem ogniem własnej artylerii, w obawie, że pociski spadną na budynki cywilne.
Walki na południu
Na odcinku południowym trwają zacięte walki o Mikołajów. Według niepotwierdzonych informacji, przekazanych przez ukraińską Piechotę Morską, ich artyleria zadała poważne straty rosyjskim wojskom aeromobilnym. „Poranek na Ukrainie dla rosyjskich brudasów zdecydowanie nie zaczyna się od kawy. Nocą ukraińskie siły zaatakowały lotnisko Czornobajewka niedaleko Chersonia. Okupanci postanowili rozmieścić tam część swoich sił lotniczych. Zniszczono 30 śmigłowców, a także siłę roboczą oraz sprzęt” – napisali na swoich kanałach społecznościowych.
Na razie nie pojawiły się zdjęcia wraków rosyjskich śmigłowców, ale na nagraniach, kręconych z Chersonia, nad lotniskiem widoczne są łuny licznych pożarów. Rosjanie nie przyznają się do poniesionych strat. Gdyby te jednak się potwierdziły, byłaby to największa pojedyncza klęska Rosjan w tej wojnie.
Blamaż pod Odessą?
7 marca 2022 roku ukraińskie źródła poinformowały, że Siły Zbrojne Ukrainy kilka razy trafiły pociskami rakietowymi Grad w patrolowiec „Wasilij Bykow” u wybrzeży Odessy, poważnie go uszkadzając lub zatapiając. Na nagraniach widoczny jest powoli wycofujący się okręt, zasnuty kłębami dymów. Jaki był jego dalszy los, nie wiadomo.
Co ciekawe, według Ukraińców, w okręt trafiły niekierowane pociski systemu BM-21 Grad, który wprost wywodzi się ze znanych z czasów II wojny światowej Katiusz. Umieszczone na ciężarówkach Ural, 40 prowadnic rurowych potrafi wysłać w ciągu 20 sekund pociski o masie 66 kg na odległość ponad 20 kilometrów. Ukraińcy posiadają obecnie około 400 zestawów tego typu.
Okręt należy do serii okrętów patrolowych projektu 22160, które budowane były specjalnie dla Floty Czarnomorskiej. Wypierają one około 1700 ton, mają 94 metry długości i 14 metrów szerokości. Uzbrojone są podobnie jak polski ORP „Ślązak”, w szybkostrzelną armatę morską kalibru 76,2 mm, ręczne wyrzutnie przeciwlotnicze i ciężkie karabiny maszynowe. Rosjanie wzięli pod uwagę możliwość zabudowy wielokomorowej wyrzutni pocisków manewrujących Kalibr-NK.
W przeciwieństwie do polskiego okrętu, rosyjski posiada hangar, w którym może być przewożony jeden śmigłowiec typu Kamow Ka-27PS.
Patrolowiec pierwszego dnia wojny brał udział w ataku na Wyspę Węży, osłaniając krążownik rakietowy „Moskwa”. Według ukraińskiej Piechoty Morskiej, poszedł więc dokładnie tam, gdzie wysyłali go obrońcy wyspy.
Czytaj także: „Mamy totalną ch*****”, a „będzie tylko gorzej”. Funkcjonariusz FSB zdradza, skąd problemy Rosjan w Ukrainie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS