Z jednej strony pokazuje się Mateusza Morawieckiego i innych czołowych przedstawicieli obozu rządzącego w trakcie rozmów z czołowymi politykami Unii i Niemiec, podczas gdy w tych samych programach informacyjnych czy publicystycznych pojawiają się coraz ostrzejsze ataki na Unię, Niemcy, a także na „współpracujących z Brukselą w grillowaniu Polski” liderów opozycji w kraju (przede wszystkim na Tuska) – przedstawiające ich jako współwinnych i bez mała beneficjentów rosyjskiej agresji.
Schizofrenia PiS
Sam Mateusz Morawiecki w czasie kolejnych wizyt w Berlinie i spotkań z niemieckimi politykami, w rozmowach z nimi sugeruje pełną współpracę, podczas gdy w adresowanych do Polaków wypowiedziach dla państwowych mediów atakuje Niemcy za „miękkość”, „opieszałość”, sugerując, że to jego naciski stały się przyczyną przyłączenia się Berlina do sankcji. W takim samym duchu utrzymane są komentarze państwowych i partyjnych mediów.
Innym obszarem informacyjnej schizofrenii jest porównanie realnych działań i wypowiedzi Wiktora Orbana (będącego, wraz z Marine Le Pen, strategicznym sojusznikiem PiS w osłabianiu Unii) z „interpretacjami” (żeby nie powiedzieć mocniej) tych wypowiedzi przedstawianymi przez Morawieckiego oraz PiS-owskie media.
Podczas gdy Morawiecki broni Orbana jako lojalnego zwolennika twardej linii wobec Rosji, absolutnie solidarnego ze wszystkimi działaniami UE, wręcz wspierającego „twardą linię Warszawy”, rządzone przez Orbana Węgry – jako jedyny kraj członkowski UE – zamykają swoje terytorium dla transportów broni dla Ukraińców (także dla transportów broni z Niemiec, Francji czy Polski).
A sam Orban w wywiadzie dla kontrolowanego przez jego partię węgierskiego tygodnika „Mandiner” przedstawia Putina jako człowieka godnego zaufania („w przypadku wszystkich naszych wspólnych ustaleń, prezydent Rosji zawsze dotrzymywał słowa”), powtarza rosyjskie alibi dla uderzenia na Ukrainę (według Orbana jest nim „ekspansja NATO na wschód”), powtarza, że Węgry nie zerwą bliskiej współpracy gospodarczej z Rosją, wreszcie jednoznacznie dystansuje się wobec „polskiej koncepcji”, wedle której Ukraina miałaby stać się w przyszłości członkiem NATO.
PiS przeciwko Brukseli
Rządząca Polską prawica wchodziła w okres twardego konfliktu Rosji z Unią Europejską, jako jednoznaczny przeciwnik Brukseli. Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku tygodnik „Do Rzeczy” (jeden z utrzymywanych przez władzę prywatnych prawicowych tygodników opinii, którego naczelnym jest Paweł Lisicki, publicystyczną gwiazdą Rafał Ziemkiewicz, a najbliższym sojusznikiem w obozie władzy jest nawet nie Kaczyński, ale jeszcze bardziej antyzachodni Ziobro) zasłynął okładką, na której przeciwstawiał sobie „prawdziwych Polaków” i „Unijczyków polskiego pochodzenia”. Ci ostatni – zdaniem Lisickiego i publicystów „Do Rzeczy” – Polskę po prostu zdradzili.
„Miękka Unia” według PiS
Ponieważ trudno pogodzić ten ton ze zmianą nastrojów (nawet w elektoracie PiS) i realną potrzebą pomocy ze strony Unii i solidarności państw Unii, jakie pojawiły się w odpowiedzi na rosyjską agresję, rządząca Polską prawica wybrała właśnie schizofrenię. Polegającą na przedstawianiu rządu jako lojalnego partnera Brukseli, a jednocześnie na brutalnym atakowaniu „miękkiej Unii”, „miękkiego Berlina” i „miękkiego Paryża”.
Dogmaty antyunijnej propagandy serwowanej od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę przez TVP, „Do rzeczy”, „Sieci” czy „Gazetę Polską” pozostają niezmienne. Po pierwsze za rosyjską inwazję na Ukrainę długofalowo odpowiada Tusk i Niemcy. Po drugie, także po rozpoczęciu wojny na Ukrainie, Unia Europejska nie chciała działać przeciwko Rosji, zmusili ją do tego Morawiecki i jego sprzymierzeńcy. Po trzecie Orban nie zdradził Zachodu na rzecz Rosji („to są” – jak powtórzył ostatnio Morawiecki w Polsat News – „insynuacje”). Przeciwnie, premier Węgier jest w pełni solidarny z Polską.
Poza propagandą są jeszcze praktyczne polityczne działania obozu władzy, które pokazują, że stanowisko Kaczyńskiego wobec Unii Europejskiej nie uległo zmianie. Wojna na Ukrainie stała się wręcz dla Kaczyńskiego, Morawieckiego i Ziobry doskonałym alibi dla zatrzymania prac nad projektami zmian w sądownictwie, które (przynajmniej w przekazie propagandy PiS) miały doprowadzić do odwilży w stosunkach Warszawy z Brukselą, a przede wszystkim odblokować pieniądze z Funduszu Odbudowy.
Czy Bruksela „pęknie”?
Wszystkie przedstawiane wcześniej projekty zmian, autorstwa Dudy, Ziobry i Kaczyńskiego (z których projekt Dudy, przynajmniej w wersji wstępnej, zakładał największe zbliżenie się do postulatów Brukseli), nie rozwiązywały ani problemu Izby Dyscyplinarnej SN, ani problemu neo-KRS, ani problemu sędziów usuniętych przez PiS za to, że wierność wobec polskiego i europejskiego prawa przedkładali ponad zachcianki Kaczyńskiego i Ziobry.
Wygląda na to, że Kaczyński i Morawiecki są przekonani, że wobec wojny na Ukrainie, w sytuacji, kiedy wyjątkowo potrzebna jest autentyczna solidarność całego Zachodu, to Bruksela „pęknie” i da im pieniądze mimo tego, że oni sami nie przestaną budować w Polsce Łukaszenkowskiego modelu sądownictwa i Putinowskiej „suwerennej, nieliberalnej demokracji”. W swoim kompletnym cynizmie liderzy rządzącej polską prawicy liczą na to, że Unia Europejska zatroszczy się o los Polski jako frontowego kraju nowej zimnej wojny bardziej, niż oni to robią.
Czytaj też: „Wojna w Ukrainie wywróciła polityczną narrację Zbigniewa Ziobry o złej Unii, która gnębi Polskę”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS