A A+ A++

Moja parafia nie jest w żaden sposób wyjątkowa. W ubiegłym tygodniu zebraliśmy dwa busy pełne najpilniejszych darów (przemyślane, zgodnie z umówionym na granicy zapotrzebowaniem), we wtorek pojadą kolejne. Równocześnie na okrągło zbiórki do puszek na pomoc Ukrainie i Ukraińcom. Wrzucamy, chwilę obserwuję – wpadają duże nominały.

Każdy kogo znam kombinuje jak może pomóc. We wszystko się włączamy.

Myślę też o sytuacji sprzed kilku miesięcy, kiedy Polacy stanęli przed dużym dylematem moralnym. Z jednej strony wiedzieli, że tamten rzekomy kryzys migracyjny na granicy jest sztucznie wywołaną akcją, elementem wojny hybrydowej. Z drugiej byliśmy szantażowani moralnie: jeżeli o tym powiemy, będziemy się bronili, przestaniemy podobno być ludźmi Zachodu, nawet chrześcijanami. Wytrzymaliśmy, zaciskając zęby z bezsilnej złości na kłamstwa i wyzwiska jakimi nas wtedy zalano.

Polska ofiarność zadziwia świat, ale i wielu z naszej polskiej wspólnoty, którzy uwierzyli w propagandę iż to naród nieczuły na nieszczęście innych.

CZYTAJ TEŻ: Tak Polska pomaga uchodźcom! Kanadyjska dziennikarka pokazała, co dzieje się na przejściu w Medyce: „Ten widok rozgrzewa serce”

Media zachodnie najpierw kłamały o charakterze wydarzeń na granicy białorusko-polskiej, a teraz są zdziwione, że prawda nie pasuje do powielonej przez nie manipulacji. Ale dobre i to, że teraz mówią prawdę.

Dziś widać w pełni jak precyzyjnie, mądrze Polacy rozpoznali sytuację. Tamten rzekomy „kryzys migracyjny” był wstępem do ataku na Ukrainę, chodziło o sparaliżowanie zdolności pomocowych Polski i Europy w chwili gdy czołgi Putina ruszą na Kijów.

Dziś nie ma chwili do stracenia, bo dzieje się prawdziwa tragedia, bo ludzie cierpią, bo to naprawdę uchodźcy, a my naprawdę jesteśmy pierwszym bezpiecznym krajem. Moskiewska maszyna śmierci próbuje zrobić z Ukrainy drugą Czeczenię. Wiemy też, że wczoraj Gruzja, dziś Ukraina, kolejne państwa bałtyckie, a potem Polska. A może w innej kolejności. Albo i wszyscy naraz.

Pozostaje tylko jedno pytanie: dlaczego Polacy są w stanie odróżnić prawdziwą tragedię od wojny hybrydowej a nasze elity – a właściwie duża część establishmentu – nie umiały tego zrobić? Dlaczego tak łatwo zdecydowały się na wylanie na naszą wspólnotę wiader pełnych kłamstw, na wyzywanie obrońców granicy od „morderców”, „psów”, „śmieci”?

Stamtąd leciały na nas kamienie, cegły, beton, oślepiano nas i wyzywano, a za plecami padały słowa nieakceptowalne, bolesne

— mówi mi o tamtym czasie funkcjonariuszka Straży Granicznej z Podlasia.

Tak było. Ale wytrzymali. Dziękujemy. Także dlatego teraz jesteśmy w stanie pomagać.

Dziś Tomasz Raczek mówi tak: „Z radością odwołuję swoje złe słowa o braku empatii wśród nas”; „Nie miałem racji”.

Cieszy każde przepraszam. Ale trzeba też wyciągnąć głębsze wnioski, bo jest tu jakieś trwałe pęknięcie. Mamy prawo wymagać od naszego establishmentu, naszych elit a nawet celebrytów, więcej elementarnej lojalności wobec naszych obaw, niepokojów, zasad, wobec naszego państwa i naszego doświadczenia życiowego.

Ale też pamiętajmy, że to dopiero początek wyzwania. Dziś mamy już milion uchodźców. Jak wojna potrwa, może to zostać pomnożone przez kilka razy. Potrzeba będzie dużo pracy, poświęcenia, konsekwencji i wytrwałości.

To też wątek w naszej rozmowie z ambasadorem Ukrainy w Polsce Andrijem Deszczycą: Ambasador Ukrainy dziękuje Polsce. Padają naprawdę poruszające słowa. Jak możemy jeszcze pomóc?.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWróciła 4. liga, choć nie w pełnej krasie. Za tydzień rusza runda wiosenna [PODSUMOWANIE 18. KOLEJKI]
Następny artykułAdrianna Kukulska: W drużynie panuje bardzo dobra atmosfera