Tam właśnie pojawiły się trudności w takcie udzielania pomocy uchodźcom. Kietliński był w grupie osób, które miały odebrać Ukraińców znajdujących się na granicy z Węgrami. To była misja transportowa. Okazało się jednak, że tam sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej niż na przejściach granicznych z Polską. “Na Węgrzech nie ma absolutnie niczego. (…) Jeżeli nie posiadamy samochodu, jeżeli jesteśmy pieszo lub jedziemy autokarem, to utrudnienia są po prostu ogromne” – wspomina syn Beaty Tadli.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS