A A+ A++

Amerykańskie javeliny niszczą rosyjskie czołgi, Shell rezygnuje ze współpracy z Gazpromem, firma spedycyjna Maersk wstrzymuje przesyłanie kontenerów do Rosji, wycofuje się Apple, pada spółka operator Nord.

Stream 2. Hakerzy z Anonymousa pozbawiają Rosję kontroli nad satelitami szpiegowskimi. Pospolite ruszenie konsumentów bojkotuje rosyjskie towary. A to dopiero początek zmasowanych sankcji.

Wątpiącym w skuteczność gospodarczych sankcji w zderzeniu z brutalną militarną siłą warto przypomnieć, że do prowadzenia wojny – jak mówił Napoleon – potrzebne są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. A Sun Zi pisał w „Sztuce wojny”, że nie jest szczytem umiejętności sto zwycięstw w stu bitwach, tylko pokonanie przeciwnika bez walki.

Maczuga kontra szpilka

– Celem sankcji jest zadanie nieproporcjonalnego bólu – mówi prof. Witold Orłowski z Rady Ekonomicznej „Newsweeka”. – To wbicie komuś, kto wymachuje maczugą, szpilki w nerw i pozostawienie jej tam, dopóki się nie uspokoi.

Zachód wbił szpilkę w sektor finansowy, który jest krwiobiegiem gospodarki. – Nałożono opaski uciskowe na najważniejsze tętnice, bo z tym można porównać zamrożenie aktywów banków komercyjnych i blokadę dostępu do rezerw walutowych banku centralnego – mówi ekonomista Bogusław Grabowski. – Jednocześnie gwałtownie zwężono naczynia krwionośne, wyrzucając rosyjskie banki z systemu rozliczeń międzynarodowych SWIFT.

To uruchomiło reakcję łańcuchową. Kurs rubla runął. Moskiewska giełda jest zamknięta w obawie przed załamaniem kursów akcji. Tłumy Rosjan ustawiły się w kolejkach do bankomatów. Bankom brakuje płynności, bo zgłaszają się do nich największe korporacje – Rosnieft czy Gazprom – którym również zablokowano na świecie aktywa.

Bank centralny może dodrukować rubli do woli, ale skutkiem tego będzie wzrost inflacji. Wolał więc zniechęcić do wypłacania rubli i podniósł stopy procentowe z 9,5 do 20 proc. Ale widmo wzrostu cen już straszy Rosjan, woleliby trzymać oszczędności w walutach. Walut potrzebują też korporacje do rozliczeń z zagranicą. A rosyjski bank centralny nie może drukować dolarów czy euro. Może po nie sięgnąć do swoich olbrzymich rezerw walutowych, gromadzonych na czas wojny z nadwyżek z handlu ropą, gazem i węglem. Ale aż 430 mld dolarów ulokowali w papierach wartościowych różnych rządów na świecie. Amerykanie i Unia, blokując dostęp do rezerw utrzymywanych w dolarach, wbili szpilkę w tę poduszkę bezpieczeństwa i zaczyna z niej uchodzić powietrze.

– Rosjanom pozostanie dostęp do 25 proc. rezerw, które ulokowali w złocie. Ale zapewne w ramach przygotowań do wojny ściągnęli je do swoich skarbców, więc trudno będzie je spieniężyć. Kto przyleci do Moskwy po ich odbiór? Jak je wysłać, gdy zablokowany jest ruch lotniczy? Załadują je na pociąg do Mongolii albo Chin? – mówi Grabowski.

Czytaj także: „Putin walczy nie tylko o Ukrainę. To jest też wojna o zachowanie władzy na Kremlu”

Broń obosieczna

Koszty sankcji ponosi jednak także ten, kto wymierza karę. Jak je odczuje Zachód?

Grabowski nie widzi powodu do obaw o światową gospodarkę. Żeby uzmysłowić sobie różnice potencjałów między koalicją Zachodu a Rosją, wystarczy ją porównać do Polski. Choć jest nas

3,7 razy mniej niż Rosjan, to wartość towarów i usług wytworzonych przez naszą gospodarkę odpowiada 40 proc. rosyjskiej (ich PKB to 1,4 bln dol.). A oceniając potencjalny koszt sankcji dla świata zachodniego, nie ma co patrzeć na całą gospodarkę, ale na jej tak zwany sektor zewnętrzny, czyli eksportowo-importowy. Pod tym względem Polska tylko nieznacznie ustępuje Rosji. Jej łączne obroty w handlu zagranicznym wynoszą 574 mld dol., a nasze 534 mld dol.

Koszt sankcji ponoszony przez Zachód będzie więc ograniczony, ale podzielony między różne państwa i firmy proporcjonalnie do ich zależności od Rosji.

Dlatego w oblężeniu rosyjskiej gospodarki pozostawiono furtki. Pozwolono niektórym rosyjskim bankom nadal rozliczać handel gazem, ropą i węglem. To pewnie była cena za utrzymanie jedności sojuszu Zachodu. Dla Unii Rosja jest dopiero piątym pod względem wielkości partnerem handlowym (po USA, Chinach i Szwajcarii), ale za to głównym dostawcą ropy i gazu. Finlandia i Łotwa praktycznie w całości są uzależnione od dostaw rosyjskiego gazu, Niemcy i Włochy w 50 proc., a Polska w ok. 40 proc. Nie da się z niego zrezygnować z dnia na dzień.

Druga furtka umożliwia rozliczanie handlu produktami rolnymi. To pozwoli uniknąć gwałtownego wzrostu cen pszenicy. Bez jej dostaw z Rosji Unia mogłaby sobie poradzić, ale dla krajów Trzeciego Świata to byłaby katastrofa.

Efektem ubocznym sankcji mogą być problemy poszczególnych przedsiębiorstw i banków, które w razie czego mogą liczyć na wsparcie państw.

Rosja może zakręcić kurki, windując ceny energii w Europie, ale pozbawi się w ten sposób walut. Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma.

Czytaj też: Rosyjscy miliarderzy w pułapce. Co musi się stać, by odsunęli Putina od władzy?

Skaleczony kolos

Wyobraźnia zawiodła Putina nie tylko w ocenie oporu Ukraińców, ale i skali reakcji Zachodu. Po aneksji Krymu w 2014 r. znacznie krótsza lista sankcji już w następnym roku pogrążyła rosyjską gospodarkę w recesji (-3,5 proc. PKB), a potem rozwijała się w tempie 1-2 proc. PKB rocznie, i to przy wysokich cenach surowców na świecie.

Obecne sankcje będą dewastujące. Rosjanie już nakazali firmom handlującym z Zachodem, by odsprzedawały 80 proc. walut do banku centralnego (tak było w Polsce na początku transformacji przed 30 laty). Po wykluczeniu ze SWIFT banki przełączyły się na rozwijany po inwazji na Krym swój system rozliczeń SPFS, ale dotyczy to tylko rubli. Blokadzie dostępu do kart Visa i MasterCard ma zaradzić lokalny system rozliczeń nazwany, jak na ironię, MIR (pokój).

– To niewiele pomoże. Nastąpi wzrost oczekiwań inflacyjnych i gwałtowny wzrost stóp procentowych. Proszę sobie wyobrazić, co by było, gdyby teraz w Polsce stopy wzrosły do 15 proc., a euro kosztowało 7 zł. Ceny towarów importowanych podrożałyby dwukrotnie – mówi Grabowski. – A w dłuższym okresie będzie tylko gorzej.

Wprawdzie gospodarka Rosji jest w dużej mierze autarkiczna – ograniczano import, a rozbudowano eksport surowców – ale analitycy amerykańskiego banku JP Morgan szacują, że w tym kwartale skurczy się o 35 proc., a w całym roku spadek PKB wyniesie 7 proc. To największy kryzys od ćwierć wieku.

A przecież będzie musiała wygenerować zasoby na prowadzenie wojny w Ukrainie i przyspieszenie wyścigu zbrojeń. Niemcy zapowiedziały już utworzenie wartego 100 mld euro funduszu na obronność.

Rosja już była bankrutem

Rosja już raz zbankrutowała – podczas światowego kryzysu w 1998 roku. Pomocną dłoń – ponad 11 mld dol. – wyciągnął do niej Międzynarodowy Fundusz Walutowy. – Putin miał dużo szczęścia, bo gdy w tamtym czasie dochodził do władzy, nastąpił szybki wzrost cen surowców. To pomogło sprawnie wyjść z kryzysu i wprowadzić programy społeczne oraz socjalne – mówi Wojciech Konończuk, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich. – Rosjanie poczuli, że ich państwo się bogaci, to zwiększyło popularność Putina.

Pod koniec jego pierwszej prezydenckiej kadencji surowce zapewniały budżetowi już nie 9 proc. wpływów, ale 30-40 proc., a potem ten udział wzrósł do 50 proc.

– O ile Rosja w latach 90. była państwem kapitalistycznym, to potem państwo zaczęło ekspansję w gospodarce, przejmując wiele wcześniej sprywatyzowanych koncernów. W 2003 r. aresztowano oligarchę Michaiła Chodorkowskiego (w obawie, że zaangażuje się w politykę) i doszło do przejęcia największej wtedy firmy naftowej Jukos – mówi Konończuk.

Prof. Orłowski wątpi, by doszło do powtórki. Ćwierć wieku temu Rosja miała duży deficyt w bilansie obrotów bieżących, który obejmuje, poza wymianą handlową, również transfery dywidend i kapitału. Dziś ten bilans ma olbrzymią nadwyżkę – równą ok. 9 proc. PKB.

Zakładano, że tegoroczny budżet Rosji bilansuje się przy cenach ropy trochę ponad 40 dolarów za baryłkę, a mamy ponad 100 dolarów. Grabowski przypomina, że polityka klimatyczna UE, której Rosja dostarcza 70 proc. gazu i ropy, przewiduje w ciągu najbliższych 20 lat spadek importu właściwie do zera, ale wojna na pewno przyspieszy ten proces. Niemcy zablokowali gazociąg Nord Stream 2. Zapowiadają, że wstrzymają zamykanie elektrowni atomowych, by zmniejszyć zależność od dostaw rosyjskiego gazu.

Polska od lat przygotowuje się do rozwodu z surowcami ze Wschodu. Ropę możemy sprowadzać przez naftoport w Gdańsku. Gaz płynie ze świata tankowcami do gazoportu w Świnoujściu. W tym roku ma być też oddany do użytku Baltic Pipe, którym ma popłynąć do nas gaz z Norwegii. Kluczowa będzie następna zima, jeśli Rosja w odwecie zakręci kurek, o bezpieczeństwie państw będzie decydować wielkość zgromadzonych rezerw gazu.

Lekcje z Chin i Iranu

Francuski ekonomista Christophe Barraud szacuje prawdopodobieństwo bankructwa Rosji na 65 proc. Grabowski zwraca uwagę, że bankructwo nie musi oznaczać gospodarczej katastrofy. To może być podjęta z zimną krwią decyzja, żeby komuś nie oddać pożyczonych pieniędzy. Na krótszą metę to pomoże, ale na długie lata rujnuje wizerunek kraju jako wiarygodnego kredytobiorcy.

Kreml musi więc szukać finansowych sojuszników. Tym bardziej że Białoruś będzie dla niego kulą u nogi, obłożona sankcjami zgłosiła się do Moskwy po 3 mld dol. dodatkowego wsparcia.

Do sankcji Zachodu nie przyłączyły się Chiny. – Nawet gdyby Putin chciał tam przekierować eksport gazu, to rozbudowa gazociągów przez Syberię będzie trwać latami. A jeśli Rosja uzależni się od eksportu surowców do Chin, to prawdopodobnie w ciągu 20 lat stanie się chińską kolonią w sensie gospodarczym, a z czasem również politycznym – mówi prof. Orłowski. – Choć 70-letni Putin może się tego nie obawiać.

Według Orłowskiego problem z sankcjami polega na tym, że to jest gra przeciwko racjonalnemu przeciwnikowi. Potężne ciosy wymierzone w Iran, by zrezygnował z prac nad budową bomby atomowej, nie przekonały fanatycznych przywódców do zmiany polityki. Ajatollahowie rozpędzili uliczne protesty ludności i trwali przy swoim.

Majdan na placu Czerwonym?

Wspólny front przeciwko Rosji powstał w wyniku bezprecedensowej presji społeczeństw wolnego świata oburzonych okrucieństwem wojny. Pół miliona demonstrantów w Berlinie popierających Ukrainę skłoniło rząd Niemiec do diametralnej zmiany polityki wobec Moskwy.

Czy wojna i skutki sankcji mogą wyprowadzić Rosjan na ulicę?

– Te sankcje są absolutnie dewastujące. Dostałem SMS-a od osoby, która odkupiła w tamtym roku mój biznes w Rosji: „Krzysztof, oświadczam ci, że rynek bankowy w Rosji się załamał”. Skala zniszczenia rosyjskiego środowiska biznesowego będzie gigantyczna – mówi Krzysztof Pawiński, prezes firmy Maspex. – Ale żaden Rosjanin już nie będzie mógł powiedzieć, że nie wiedział, co się dzieje. Zubożenie ludności będzie przeokropne, nastąpi cofnięcie ekonomiczne prawie do poziomu wymiany towarowej.

Na razie skala protestów nie jest wielka. Większość Rosjan wierzy propagandzie Kremla, że w Ukrainie prowadzona jest pokojowa operacja „demilitaryzacji i denazyfikacji”.

Konończuk z OSW: – Jak zaczną do nich docierać zdjęcia zniszczonych miast i ofiar cywilnych, i coraz więcej rosyjskich żołnierzy będzie wracać do kraju w czarnych workach, to miejmy nadzieję, że zrozumieją, co tak naprawdę się dzieje. Protesty mogą się nasilić, mimo strachu, który jest w społeczeństwie. Oni boją się wyrażać, co naprawdę myślą, nawet w mediach społecznościowych.

Kreml najwyraźniej zaczął się obawiać niepokojów, bo kary za udział w antywojennych demonstracjach podniesiono do sześciu lat więzienia, a za rozpowszechnianie informacji niezgodnych z oficjalną propagandą – do 15 lat.

Zimna wojna

Przed nami czas niepokoju i zaciskania pasa. Tworzenie nowego ładu politycznego, systemu bezpieczeństwa militarnego i energetycznego będzie miało większy wpływ na życie Europejczyków i Amerykanów niż negatywne skutki narzuconych na Rosję sankcji. Trudno przewidzieć, co się jeszcze wydarzy. Jak mawiał były sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld: „Są rzeczy, o których wiemy, i te, o których wiemy, że nie wiemy. Ale i takie, o których nie wiemy, że nie wiemy”.

Nie wiemy nawet, czy Putin odrobił lekcje z historii. Czy marząc o odtworzeniu Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, dowiedział się o przyczynach jego bankructwa? Do ruiny doprowadziły go wojna, którą wywołał w Afganistanie, narzucony przez prezydenta USA Ronalda Reagana wyścig zbrojeń i sankcje nałożone na handel z ZSRR. Swój udział miała też polska Solidarność, ruch społeczny, który dał początek transformacji gospodarczej, uniezależnieniu się od Rosji, wyprowadzeniu Armii Czerwonej z Polski, przystąpieniu do NATO i Unii. Kto dziś kwestionuje te osiągnięcia i sojusze, jest dywersantem.

Historia przyspieszyła. Ukraińcy to rozumieją – oficjalnie zgłosili swój akces do UE. My powinniśmy jak najszybciej przystąpić do strefy euro.

Czytaj więcej o wojnie na Ukrainie tutaj.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDziennikarze Sky News ostrzelani. Wpadli w zasadzkę. Stuart Ramsay ranny
Następny artykułZbiórka dla zwierzaków w Ukrainie