Mieszkająca w Ostrowie Wielkopolskim Basia Ceglarek pojechała na wschodnią granice, aby zabrać stamtąd Ukraińców i przewieźć w bezpieczne miejsce. Okazało się, że sytuacja wyglądała nieco inaczej, niż pierwotnie wydawało się wielu osobom. W międzyczasie zorganizowała zbiórkę pieniędzy. W ciągu kilku godzin zebrała około 5 tysięcy złotych, które przeznaczyła na pomoc uchodźcom. Jej opowieści posłuchasz na wlkp24.info.
Z danych przekazanych przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP wynika, że polsko-ukraińską granicę przekroczyło niema 500 tysięcy osób z całego świata. Pomoc ze strony Polaków w tym, aby zorganizować im zastępczy dom, jest bardzo szeroka. Nie tylko przygotowują miejsca noclegowe i zbierają dary tam, gdzie mieszkają, ale także wyprawiają się na granicę, aby przewieźć wycieńczonych podróżą sąsiadów w bezpieczne miejsce.
Polska pomaga wszystkim potrzebującym uchodźcom przekraczającym 🇵🇱 granicę, bez względu na pochodzenie.
Dotychczas na terytorium Polski przybyło blisko 500 tys. osób z całego świata, w tym z Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji.
#PolandFirstToHelp➡️ https://t.co/U2PPR9Jq34 pic.twitter.com/XYgQMjHPG4
— Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP 🇵🇱 (@MSZ_RP) March 2, 2022
Jedną z takich osób była Basia Ceglarek, mieszkanka Ostrowa Wielkopolskiego wsiadła w samochód i spożytkowała wolny weekend na pomoc Ukraińcom. Zdecydowała o tym, że przyjmie jednego z uchodźców do siebie, ale także może zawieźć innych do osób, które również podjęły decyzję o tym, by przygarnąć uciekających przed wojną ludzi pod swój dach. Skontaktowała się z rodziną w Chełmie i zabezpieczyła sobie miejsce noclegowe, gdyby jej pobyt na granicy miał się wydłużyć.
– Przyjeżdżając tam, spodziewałam się, że będzie tam mnóstwo ludzi czekających na noclegi i transport. A kiedy dojechałam, okazało się, że granica piesza nie była jeszcze otwarta. Dlatego przejeżdżały osoby samochodami, ale nie było jeszcze tylu uchodźców do zabrania, którzy na piechotę przekroczyły granicę – wyjaśnia Basia Ceglarek.
Zarówno ona jak i wiele innych osób zostało zapisanych na listę tych, którzy mogą zabrać Ukraińców z granicy i zawieźć w bezpieczne miejsce. Po trzech godzinach wyjechała jednak z Chełma do Zosina – miejscowości granicznej wiedząc, że gdyby ktoś zadzwonił, to będzie mogła wrócić. – W sobotę nie udało mi się przewieźć nikogo dalej, ale reagowałam na posty, które pojawiały się na grupach dotyczących Ukrainy w mediach społecznościowych albo dzwoniłam do punktów recepcyjnych, żeby dowiedzieć się czego potrzebują – dodaje.
Uruchomiła też zbiórkę i zaangażowała znajomych, którzy wpłacali pieniądze, by mogła kupić dary i przekazać je na miejscu uchodźcom. – W ciągu trzech godzin uzbierało się około 5 tysięcy złotych. Dostawałam przelew za przelewem. W pewnym momencie już się przestraszyłam, bo było już tego zbyt dużo. Dlatego napisałam, że jestem sama i być może nie zdążę wydać wszystkich tych pieniędzy. Dlatego zachęciłam do wpłacania kolejnych kwot na zweryfikowane zbiórki – podkreśla.
Szerszą opowieść Basi Ceglarek znajdziesz w materiale wideo.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS